Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słupsk: Dziennikarz filmował i trafił za to do sądu

Marcin Kamiński
Marek Sikora nie awanturował się, tylko filmował
Marek Sikora nie awanturował się, tylko filmował Marcin Kamiński
Marek Sikora, operator kamery Kanału 6 - jednej ze słupskich kablówek, został uznany wyrokiem nakazowym sądu w Lęborku za winnego przerwania obrad sesji Rady Powiatu. Sąd odstąpił od wymierzenia kary.

Przerwanie polegało na tym, że filmował obrady, przemieszczając się po sali. Oprócz niego na sali znajdowała się jeszcze jedna telewizja oraz inni dziennikarze, którzy w podobny sposób wykonywali swoje obowiązki. Nikt inny oprócz Marka Sikory ukarany nie został. Zdarzenie miało miejsce w lutym, jednak dopiero pod koniec września Sąd Rejonowy wydał zaoczny wyrok w tej sprawie. Zdaniem zarówno przewodniczącego Rady Powiatu, jak i starosty, dziennikarz nie zachowywał się normalnie. Co to jednak znaczy, tego niestety nie udało nam się dowiedzieć. Marek Sikora ma do czynienia z mediami od 6 lat. W tym czasie pracował na własną rękę oraz dla lokalnej telewizji. Nikt nigdy do tej pory nie zgłaszał żadnych zastrzeżeń do sposobu jego pracy.

- Zostałem wysłany po raz pierwszy do Lęborka na sesję Rady Powiatu - wspomina Marek Sikora. - Razem z innymi dziennikarzami weszliśmy na salę obrad. Wszyscy byliśmy trochę spóźnieni. Przewodniczący przerwał na moment obrady, abyśmy zajęli miejsca. Wziąłem kamerę i rozpocząłem filmowanie. Wtedy po raz pierwszy zwrócono mi uwagę, żebym siedział przy biurku, a potem abym wyszedł z sali. Nie zastosowałem się do tego, bo nie na siedzeniu polega moja praca.

Przewodniczący Rady Powiatu wezwał policję i nakazał policjantom wyprowadzenie go z sali obrad.
- Policja odpowiedziała jednak, że nie może przekraczać swoich uprawnień i poinformowała mnie, że sprawa trafi do sądu - twierdzi Sikora.

I trafiła. Pod koniec września sąd uznał, że Marek Sikora jest winien zakłócenia obrad przez poruszanie się z kamerą po sali. Sąd na szczęście odstąpił od wymierzenia kary. Co na to przewodniczący Rady Powiatu Waldemar Walkusz?

- Zależało nam na spokoju podczas obrad. Nie mam z tego powodu satysfakcji, że dziennikarz został ukarany. Gdyby zachowywał się normalnie, nie doszłoby do takiej sytuacji - twierdzi.

Starosta powiatu lęborskiego Ryszard Wenta stwierdził, że za dobrą pracę dziennikarza należy nagradzać, a nie karać. Jednak powodem ukarania Sikory było to, że nie zastosował się do zasad obowiązujących na sesji. - Można tę samą pracę wykonywać w różny sposób. Na sali rady jest obszar, po którym można się poruszać, poza tym dzisiejsza technika pozwala nawet z jednego miejsca wykonywać różne ujęcia i nagrywać dźwięk - podsumowuje.

Inaczej komentuje sprawę była przewodnicząca Rady Miejskiej w Słupsku, adwokat i sędzia Trybunału Stanu Anna Bogucka-Skowrońska.

- Absurd. To kwestia oceny, czy faktycznie zakłócił, czy może był niewygodny. Uważam, że od ludzi, którzy pełnią funkcje samorządowe, należy wymagać więcej wrażliwości na standardy demokracji, czyli transparentności. Ujawnianie wszelkich informacji podczas jawnych sesji jest obowiązkiem dziennikarza. Rada reprezentuje społeczeństwo, a praca dziennikarza powinna być chroniona także co do poruszania się po sali. Każdy ma swój warsztat pracy, a filmowcy muszą mieć różne ujęcia.

Co sądzicie Państwo o nietypowym podejściu do pracy dziennikarza? Zapraszamy do komentowania artykułu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki