MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Skoda 1000 MB. Rewelacja czy tysiąc małych błędów?

Marek Ponikowski
Jak Skoda stworzyła niedoskonałe auto, które stało się obiektem pożądania w demoludach, ale spodobało się też na Zachodzie

Mówiliśmy żartem, ale z odcieniem dumy, że PRL to najweselszy barak w obozie socjalizmu. Faktem jest, że w czasach, gdy powstał ten dowcip, Polacy czuli się nieco swobodniej od narodów zaludniających inne baraki. Nie mogli tego z pewnością powiedzieć o sobie Czesi i Słowacy. W Pradze gigantyczny pomnik Stalina odsłonięto w 1955 roku, gdy nawet w ZSRR trwała już krytyka kultu jednostki. Rządząca od 1956 roku ekipa Antonina Novotnego odznaczała się, jak pisze historyk, "przede wszystkim żałosną przeciętnością". Każdy objaw samodzielności myślenia był zaciekle tępiony, ale katastrofalna sytuacja upaństwowionej gospodarki wymusiła na władzy pewne koncesje na rzecz społeczeństwa. Z partyjnej trybuny padło hasło "postawienia narodu na koła", czyli rozwoju motoryzacji indywidualnej. Zakłady Skody w Mladej Boleslavi otrzymały nakaz opracowania nowego, popularnego samochodu osobowego.

* * *

Przedwojenna Czechosłowacja należała do ścisłej czołówki branży motoryzacyjnej. Miała nowoczesne fabryki i znakomitą kadrę. Jedno i drugie komuniści przejęli w stanie niemal nienaruszonym, ale wykorzystywali po swojemu. Do więzień trafili m.in. Hans Ledwinka, główny inżynier zakładów Tatra i Josef Sodomka, były właściciel legendarnej wytwórni karoseryjnej. Sławna z pionierskich, aerodynamicznych konstrukcji Tatra miała stać się wytwórcą samochodów ciężarowych dla wojska i przemysłu, więc produkcję nowego modelu Tatraplan 600 przerzucono do zakładów w Mladej Boleslavi. Skończyło się wielką klapą.
Na szczęście uchowało się sporo fachowców, więc pierwsze prototypy samochodu popularnego zbudowano w ciągu kilku miesięcy. W zakładach Karosa w mieście Vysoke Myto (ex. Carosserie Sodomka) pod kierunkiem inżyniera Rudolfa Vykoukala, twórcy dwóch generacji samochodu Aero Minor powstała dwudrzwiowa Skoda 976 z litrowym silnikiem napędzającym przednie koła. Konkurencyjne prototypy miały klasyczny układ napędowy (silnik z przodu, napędzane tylne koła) albo "wszystko z tyłu"; w jednym wariancie był to chłodzony powietrzem czterocylindrowy boxer, niewątpliwie inspirowany silnikiem Volkswagena, w drugim rzędowa, również jednolitrowa "czwórka" z chłodzeniem wodnym. Prototyp Vykoukala, niewątpliwie najnowocześniejszy, przegrał już na starcie, bo w Czechosłowacji nie produkowano niezbędnych w przednim napędzie przegubów równobieżnych, a wytyczne ministerstwa budownictwa ogólnego mówiły wyraźnie: żadnego importu kooperacyjnego, zwłaszcza z państw kapitalistycznych! Odpadła również koncepcja układu klasycznego, który podnosił masę samochodu i jego koszty produkcji. Na placu boju pozostał więc silnik z tyłu i napęd tylny. Taki układ stosowano wtedy m.in. w Volkswagenie i wielu modelach Fiata i Renaulta. Kolejne prototypy nowej Skody z lat 1957-59 coraz bardziej przypominały konstrukcją i wyglądem późniejsze auto seryjne.

* * *

Stefan Kisielewski powiedział kiedyś, że ustrój socjalistyczny heroicznie pokonuje problemy, które sam stwarza. Historia Skody, którą znamy jako model 1000 MB, jest tego doskonałym przykładem. Nowe auto miało zastąpić Skodę S 440 zwaną Spartakiem. Budowa nowych hal fabrycznych, przygotowanie maszyn i narzędzi oraz tworzenie sieci kooperantów przeciągały się jednak w nieskończoność. Trzeba więc było na gwałt modernizować Spartaka, który z nieco zmienionym wyglądem, nowym zawieszeniem przednim, lekko zmodernizowanym silnikiem i nazwą Octavia utrzymał się w produkcji do roku 1964, zaś w wersji kombi - aż do początku ósmej dekady XX stulecia!

* * *

Premiera Skody 1000 MB miała miejsce wiosną 1964 roku - pół wieku temu. Auto spodobało się Czechom i Słowakom. Mniej zachwycała jego cena: 46 tysięcy koron za wersję podstawową. Przy średnich zarobkach rzędu 800 koron na zakup należało uciułać 57 wypłat - chyba że było się przodownikiem pracy, aktywistą Komunistycznej Partii Czechosłowacji albo osobą w inny sposób zasłużoną; wówczas dostawało się talon i cena była o 10 tysięcy niższa.

Dla Skody przejście od Octavii, w której przetrwały rozwiązania konstrukcyjne z przełomu lat 20. i 30., do 1000 MB stanowiło prawdziwą rewolucję. Nowe auto miało samonośne, czterodrzwiowe nadwozie, dość przestronne wnętrze - skromnie, ale estetycznie rozwiązane, fotele rozkładane do spania, 220-litrowy bagażnik z przodu oraz drugi 120-litrowy za dzielonym i składanym oparciem tylnej kanapy. Koło zapasowe mieściło się w schowku pod przednim bagażnikiem. Również z przodu umieszczono zbiornik paliwa. Jednolitrowy, górnozaworowy silnik znajdował się za tylną osią. Był w całości wykonany z odlewanego pod ciśnieniem aluminium, co wówczas stanowiło techniczną rewelację. Jego moc - 37 KM nie była wbrew pozorom za niska, bo auto ważyło tylko 755 kg. Zastosowano niezależne zawieszenie wszystkich kół, ale z tyłu dla obniżenia kosztów miało ono postać tzw. oś łamaną, która w połączeniu z układem tylnosilnikowym czyniła z 1000 MB samochód trudny w prowadzeniu na śliskich nawierzchniach. Hałas w kabinie był potężny, bo komora silnika działała jak pudło rezonansowe, za to ogrzewanie mało bardzo mizerną wydajność. Także jakość wykonania nie oszałamiała: Czesi wkrótce zaczęli rozszyfrowywać nazwę 1000 MB jako "tysic malych bolesti". Mimo to nowa Skodovka stanowiła przedmiot marzeń całej wschodniej Europy, a i eksport na Zachód był pokaźny. Nie bez powodu: zachodnioniemiecki dwutygodnik "Hobby" przeprowadził latem 1964 roku test porównawczy Skody 1000 MB i bardzo podobnego Renaulta R 8. Skoda górowała nad autem francuskim przestronnością kabiny i gabarytami przestrzeni bagażowej, miała za to gorsze, bębnowe i do tego jednoobwodowe hamulce. Zużywała też odrobinę więcej benzyny. Większość wyników okazała się niemal identyczna.

* * *

W okresie powojennym Skoda 1000 MB była jedynym zaprojektowanym od zera modelem fabryki w Mladej Boleslavi, który trafił do produkcji. Upadająca "gospodarka niedoboru" nie zdobyła się już na kolejne przedsięwzięcie tej skali. Trzeba było dopiero upadku komunizmu i umowy z Volkswagenem, by Czesi mieli szansę pokazać, co potrafią.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki