Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Seremet: Rodziny nietrafnie rozpoznały ciała. Walentynowicz: Poznałem mamę od razu

ds
Prokurator Generalny Andrzej Seremet oświadczył w czwartek w Sejmie, że przyczyną "pierwotnej nieprawidłowej identyfikacji" dwóch ciał ofiar katastrofy smoleńskiej było nietrafne ich rozpoznanie przez członków rodzin. Tymczasem syn Anny Walentynowicz nie ma wątpliwości, że poprawnie wskazał ciało mamy: - Nie miała na ciele żadnych uszkodzeń, kompletnie nic - powiedział.

O rodzinnej tragedii, przeżywanej po raz drugi Janusz Walentynowicz opowiedział Dariuszowi Szreterowi z "Dziennika Bałtyckiego" krótko po tym, jak okazało się, że ciała dwóch ofiar zostały zamienione i na cmentarzu na gdańskim Srebrzysku nie pochowano jego matki. Janusz Walentynowicz nie ma żadnych wątpliwości, że w Rosji właściwie zidentyfikował ciało mamy.

To był już poniedziałek , 12 kwietnia, kiedy wylądowali w Moskwie. W "drugiej turze" rodzin. Identyfikacje już trwały. Samochodami na sygnale zawieziono ich do jakiegoś instytutu. Sądowego, a może wojskowego - w każdym razie wokół pełno było żołnierzy, co krok sprawdzano przepustki. Pełna kontrola. Wewnątrz chłodnie, prosektoria. Trzecia osoba, którą okazano Januszowi Walentynowiczowi, to była babcia Ania.

- Poznałem ją od razu, jak tylko zobaczyłem leżącą na stole, bo o dziwo, nie miała na ciele żadnych uszkodzeń, kompletnie nic. Nawet siniaka. Widziałem jej twarz wyraźnie, tak jak teraz pana - mówi, gdy popijamy herbatę, siedząc naprzeciw siebie po dwóch stronach kawiarnianego stolika. - Dla pewności jeszcze sprawdziłem blizny pooperacyjne. Wszystko się zgadzało.

Czytaj cały tekst: Babci Ani życie po życiu... O Annie Walentynowicz, katastrofie i ekshumacji [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]

Tymczasem prokurator Generalny Andrzej Seremet w przeddzień ponownego pogrzebu Anny Walentynowicz, "pierwszego prawdziwego", jak mówi rodzina - jako przyczynę "pierwotnej nieprawidłowej identyfikacji" dwóch ciał ofiar katastrofy smoleńskiej wskazał "nietrafne ich rozpoznanie przez członków rodzin".

Pogrzeb Anny Walentynowicz odbył się 21 kwietnia 2010 r. na gdańskim cmentarzu Srebrzysko Wątpliwości, co do tego kto na prawdę został tam pochowany rodzina nabrała w lipcu br., kiedy umożliwiono jej zapoznanie się z dokumentacją medyczną, m. in. z sekcji zwłok przeprowadzonej w Moskwie.

- Od pierwszych zdań miałem wrażenie, że czytam o kimś zupełnie obcym - mówił Janusz Walentynowicz. - Nie zgadzało się nic, poza tym, że to też była kobieta.

U osoby pochowanej w Gdańsku stwierdzono im. in. ranę ciętą głowy oraz otwarte złamanie kości kończyny dolnej. Podczas sekcji nie zauważono natomiast skutków poważnej operacji onkologicznej, jaką przeszła Anna Walentynowicz.

2 lipca br. pełnomocnik rodziny Anny Walentynowicz złożył wniosek o ekshumację. 9 sierpnia taką decyzję, z urzędu, podjęła też prokuratura. W ub. tygodniu otwarto dwa groby: Anny Walentynowicz w Gdańsku oraz drugi w Warszawie, prawdopodobnie Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej (rodzina nie zgodziła się na ujawnienie danych). Wyniki badań DNA potwierdziły, że doszło do zamiany ciał.

Na wniosek prokuratury przeprowadzone zostaną jeszcze ekshumacje czterech innych ofiar katastrofy, a w trakcie rozpatrywania są wnioski dotyczące kolejnych dwóch ofiar.

Drugi pogrzeb Anny Walentynowicz odbędzie się w piątek o godz. 14 na gdańskim Srebrzysku.

Możesz wiedzieć więcej! Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki