Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sebastian Mila liderem, jakiego Lechia Gdańsk potrzebowała

Paweł Stankiewicz
Tomasz Bołt/Polskapresse
Lechia już jesienią miała liczną kadrę. Teraz jest podobnie, ale więcej w niej piłkarskiej jakości. Tym razem transfery były robione z pomysłem, a nie na chybił trafił.

Przyjście takich piłkarzy, jak Jakub Wawrzyniak, Grzegorz Wojtkowiak czy Sebastian Mila z pewnością pozytywnie wpłynie na grę zespołu w defensywie i ofensywie. Do tego Łukasz Budziłek wydaje się mocniejszą konkurencją dla Mateusza Bąka niż był nim Dariusz Trela. Wreszcie Gerson na środku obrony i Donatas Kazlauskas na skrzydłach mają zwiększyć rywalizację o miejsce w składzie. Do tego dochodzi niezwykle zdolny, ale jeszcze młodziutki, bo 16-letni, Przemysław Macierzyński. Ma jednak papiery na granie, instynkt strzelecki, a na razie zbiera doświadczenie i dziś trudno wyrokować, czy już w tym sezonie uda mu się zadebiutować w T-Mobile Ekstraklasie. Lechia ściga rywali, aby wejść do grupy mistrzowskiej i trener Jerzy Brzęczek raczej będzie sięgał po ogranych piłkarzy, a nie młokosa. Przed Macierzyńskim jednak cała przyszłość, a teraz niech u boku starszych kolegów nabiera niezbędnego doświadczenia.

Kluczowym transferem zimy powinno być jednak pozyskanie Mili. To nie był łatwy ruch, a negocjacje ze Śląskiem Wrocław ciągnęły się bardzo długo. Ostatecznie Sebastian, zgodnie ze swoim marzeniem, wrócił do Lechii, a gdański klub zapłacił za reprezentanta Polski około 300 tysięcy euro. To jednak był bardzo dobrze przemyślany ruch. Mila nie tylko ma podnieść sportową jakość zespołu na boisku, choć i to na pewno zrobi. Ze swoją świetną techniką nieraz pokaże, jak potrafi otwierać kolegom drogę do bramki jednym prostopadłym podaniem. Błyśnie znakomitymi dośrodkowaniami z rzutów wolnych i rożnych, a do tego przecież potrafi oddać bardzo groźny strzał z dystansu. Ma wiele atutów czysto piłkarskich i biało-zieloni powinni tylko skorzystać.

Mila da jednak Lechii znacznie więcej. To człowiek, który nieraz okazywał swoje wielkie przywiązanie do biało-zielonych barw i utożsamia się z gdańskim klubem. Będzie znakomitym motywatorem dla pozostałych zawodników. Wie o tym trener Jerzy Brzęczek i nie miał wątpliwości, żeby właśnie temu piłkarzowi dać opaskę kapitana. Dla Mili to nobilitacja, ale też odpowiedzialność za cały zespół.

- To dla mnie honor i wyróżnienie. Jestem w ukochanym klubie i do tego noszę opaskę kapitana. To dla mnie spełnienie marzeń - mówił szczęśliwy Sebastian.

Motywacji na pewno mu nie zabraknie. Gra w ukochanym klubie, jest kapitanem zespołu, a kibice na pewno wysoko zawieszą mu poprzeczkę. Zresztą Mila sam sobie też stawia wysokie cele i będzie chciał nadal być w znakomitej formie. Bo tylko wtedy utrzyma miejsce w reprezentacji Polski i będzie miał szansę pojechać na Euro 2016. A to dla niego będzie zapewne ostatnia szansa, aby znaleźć się na dużej imprezie piłkarskiej. Takiego piłkarza właśnie Lechii brakowało. Z charyzmą, z posłuchem i oddaniem barwom klubowym. To powinien być lider zespołu pełną gębą.

Mila to dla Lechii także atut marketingowy. I nie chodzi jedynie o sprzedaż koszulek z nazwiskiem tego piłkarza. Sebastian jesienią pokazał się ze znakomitej strony, strzelił gola w wygranym meczu z Niemcami. Był na ustach kibiców całej Polski. Dziś fani powinni jeszcze chętniej odwiedzać PGE Arenę, aby zobaczyć w akcji właśnie swojego ulubieńca. Mila powinien być magnesem przyciągającym na trybuny, bo jak będzie w wysokiej formie sportowej, to ludzie będą przychodzić na mecze.

Szukasz więcej sportowych emocji?

POLUB NAS NA FACEBOOKU!">POLUB NAS NA FACEBOOKU!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki