Sąd w Kartuzach ukarał Adrzeja K., lidera zespołu De Mono grzywną

Andrzej K. przyznał się do zarzucanego mu czynu - użycia słów nieprzyzwoitych w miejscu publicznym. Takie zachowanie ujęte jest pod paragrafem 141 kodeksu wykroczeń. Muzyk dobrowolnie poddał się karze.

Obwiniony przyznał się do użycia słów wulgarnych i stwierdził, że gdyby mógł cofnąć czas, tak by się nie zachował. Podczas przesłuchania na policji wyjaśnił, że w czasie koncertu, gdy odwrócił się od sceny zobaczył, że grupa około sześciu ochroniarzy znęca się nad jedną osobą. "Nie wytrzymałem i powiedziałem, co o tym myślę, jestem osobą wrażliwą" - cytowała sędzia Beata Rapior.- Wtedy artysta twierdził, że ochrona zachowywał się nieprofesjonalnie. Później przyznał, że ochrona zareagowała prawidłowo, chciał przeprosić ochronę za swoje niestosowne zachowanie. Będącym tam ochroniarzom podał rękę, myśląc, że wszystko jest już dobrze.

Znany wokalista, Andrzej K., odpowie za użycie słów niecenzuralnych podczas koncertu w Stężycy

Andrzej K. złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze i ukaranie grzywną 100 zł.

To było pierwsze wykroczenie Andrzeja K. Na przesłuchaniu na komisariacie w Stężycy przyznał, że bardzo żałuje swojego zachowania. Powołał się na fakt, że często uczestniczy w różnych kampaniach na rzecz społeczeństwa i jest osobą wrażliwą na ludzką krzywdę.

Sąd uznał obwinionego za winnego i wymierzył karę grzywny w kwocie 100 zł. Obciążył go zryczałtowanymi kosztami postępowania 50 zł i opłatą w kwocie 30 zł.
Sędzia Beata Rapior podkreśliła, że obwiniony dwukrotnie przeprosił ochroniarzy, wyraził skruchę. Dlatego sąd przychylił się do wniosku oskarżyciela publicznego i ukarał go bardzo łagodną karą grzywny 100 zł i obciążył zryczałtowanymi kosztami i opłatą uznając, że są one wystarczające do osiągnięcia celu kary zarówno dla obwinionego jak i prewencji ogólnej.

Wiadomości z Kartuz i okolic