18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rybacy protestują

Piotr Niemkiewicz
We Władysławowie rybacy poparli komitet protestacyjny
We Władysławowie rybacy poparli komitet protestacyjny Piotr Niemkiewicz
Rybacy pomagają się spotkania z premierem Donaldem Tuskiem. Chodzi oczywiście o dorsze, a ściślej o zakaz ich połowu. Komitet protestacyjny powstał w ub. tygodniu, podczas spotkania w Ustce, lecz jego kierownictwo wyłoniono w sobotę we Władysławowie.

- Dajemy premierowi tydzień - mówią wzburzeni rybacy, którzy zaczynają gromadzić wokół siebie coraz więcej zwolenników.

Rybacy mieli wypłynąć w morze na początku września, ale zakaz połowu dorszy wydłużono do października. Ta decyzja wzburzyła środowisko rybackie. A także utrzymywane w tajemnicy rezultaty programu "czterech kutrów", które do czerwca miały prawo łowić dorsze bez limitów. Wyniki programu miały dać odpowiedź na zasadnicze pytanie: ile dorszy jest w Bałtyku?

Nikt jednak nie chce ich ujawnić: ani rząd, ani np. Morski Instytut Rybacki. Właściciele kutrów twierdzą, że to dlatego iż wyniki badań są dla nich zbyt korzystne. Rybacy nie chcą też dłużej czekać na rekompensaty, czyli pieniądze wypłacane za przymusowe stanie w portach.

Razem ze swoimi rodzinami na spotkanie we Władysławowie przyjechało ok. setki rybaków z Półwyspu Helskiego, Gdańska, a nawet Łeby czy Darłowa. Lech Muza, rybak z Władysławowa spodziewał się jednak większej liczby swoich kolegów po fachu.

- Może informacja o spotkaniu była za mało nagłośniona - zastanawia się. - Przed nami jednak jeszcze spotkania w Kołobrzegu i Ustce.

We Władysławowie rozmawiano przede wszystkim o postulatach, które Komitet Protestacyjny Rybaków zamierza przedstawić premierowi. W kilku punktach rybacy zawarli swoje żądania: wznowienie połowów dorszy od września tego roku, ujawnienie wyników programu "czterech kutrów", wprowadzenie ekonomicznych rozwiązań dla rodzimego rybołówstwa wzorem innych państw, wypłacenie rekompensat za tegoroczne postoje do 15 października i zapewnienie łodziom o długości do ośmiu metrów braku limitu połowowego dorszy.

- Od kilkudziesięciu lat jesteśmy wyzyskiwani i okłamywani - grzmiał Jerzy Wysoczański z Ustki, do ubiegłego tygodnia prezes Związku Rybaków Polskich. - Naszym rządzącym i unijnym urzędnikom zależy tylko na jednym: wykończeniu polskiego sektora rybołówstwa.

Wśród zniecierpliwionych rybaków nie brakuje głosów, które nawołują do podjęcia radykalniejszych kroków, czyli blokowaniu wejść do portów. Grzegorz Szomborg, szef KPR, odwodził kolegów od tego pomysłu. Powoływał się na analizę prawną, która sporządzono specjalnie dla rybaków. Blokada torów wodnych może grozić karami w wysokości nawet 20-krotnego przeciętnego wynagrodzenia.
- Dla niektórych z nas oznacza to, że z dnia na dzień staniemy się bankrutami - ostrzegał Szomborg, który został ukarany w ubiegłym roku za "złamanie zakazu połowu dorszy" i teraz swoich praw dochodzi przez Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości. - Nie tędy droga. Zróbmy to, pozostając w zgodzie z prawem.

I nawoływał kolegów do zwarcia szeregów, bo jak przekonywał, ze zjednoczonym środowiskiem rząd i UE będą musiały się liczyć.

- Jeśli podpiszecie się pod naszymi postulatami i poprzecie je, to obiecuję, że będziemy podejmować rozważne decyzje. Takie, które nie narażą naszego środowiska na żadne działania odwetowe, ani prawne, ani finansowe - apelował jastarniański rybak.

Rybacy początkowo wzbraniali się przed wpisywaniem na listy. Pamiętali ubiegłoroczne problemy tych, którzy nie chcieli respektować zakazu połowu dorszy. Potem jednak ruszyli tłumem. Tym razem, jak zapewniają członkowie KPR, podpis pod dokumentem z postulatami nie niesie ze sobą żadnych konsekwencji prawnych.

- Bierzcie listy i przekażcie je też innym rybakom w portach - zachęcał Szomborg, szef KPR. - Dopóki jest nas tylko garstka, to kto się będzie z nami liczył?

Liderzy komitetu nie chcą mówić na temat strategii przyszłych działań. Liczą, że dzięki temu więcej rybaków stanie po ich stronie.

Podpisy mają wrócić do KPR do wtorku, bo w środę rybacy jadą do Warszawy. Chcą rozmawiać z przedstawicielami rządu o wyłączeniu Polski ze stosowania unijnych rozporządzeń dotyczących rybołówstwa.

- Polska to jedyny kraj, który nie prowadzi teraz połowów dorszy na Bałtyku - zaznacza Grzegorz Hałubek, ze Związku Rybaków Polskich.

- Ratunkiem dla naszego rybołówstwa byłoby zwiększenie limitów na dorsze o sto procent - twierdzi Wojciech Pieper z Jastarni. - Koledzy ze Szwecji mają tygodniowe limity dorszowe, dlaczego my takich mieć nie możemy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki