Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodziców na święta oddam...

Redakcja
Z ks. Piotrem Krakowiakiem, pallotynem, dyrektorem gdańskiego hospicjum i krajowym duszpasterzem hospicjów, rozmawia Dorota Abramowicz

Trójmiejscy lekarze opowiadają o bardzo niepokojącym zjawisku - przywożeniu na święta przez rodziny do szpitali starych ludzi, którzy "przeszkadzają" w domach. Dawno już nie byłam tak przygnębiona, zbierając materiały do artykułu...
Rzeczywiście, jest to przygnębiające. Myślę, że jest to problem zmieniającego się stylu życia i rozwarstwienia rodzin. Kiedyś nie wyobrażaliśmy sobie spędzania świąt poza domem, bez dziadków, babć, bliskich krewnych. Teraz domowe święta przebijają oferty wczasów w Alpach, w Egipcie, dalekich, ciepłych krajach. Konsekwencją jest samotność ludzi starszych, schorowanych.

Sprawa ta ma chyba jednak głębszy podtekst. Okazuje się, że tak naprawdę nikt nie pomaga bliskim w opiece nad starszym człowiekiem z Alzheimerem, chorobą Parkinsona, złamanym biodrem... Taki chory potrzebuje stałej obecności drugiej osoby. Jak to załatwić?

To jest kwestia systemu opieki nad chorymi, niewymagającymi leczenia szpitalnego. Trzeba jednak sobie wyraźnie powiedzieć - to jest powszechny problem w całej, starzejącej się Europie. Systemu nie stać na sfinansowanie opieki dla wszystkich potrzebujących. Niemcy poradzili sobie w ten sposób, że na każdą taką osobę wypłacają rodzinie tysiąc euro miesięcznie. I za te pieniądze wynajmuje się opiekunki, najczęściej z Polski, które sprawują ciągłą opiekę.

A nie można zwrócić się o pomoc do hospicjum?
Nasze hospicjum, pomagające tylko osobom z chorobą nowotworową, przyjmuje dwa razy więcej osób, niż przewiduje to kontrakt z NFZ. Odbieramy też dziesiątki telefonów z prośbą o pomoc dla pacjentów. Ale i tak - jakkolwiek to zabrzmi - chorzy z nowotworami są "uprzywilejowani".

Wydaje się, że szukanie miejsca w szpitalu nierzadko jest aktem desperacji szarpiących się, czynnych zawodowo rodzin...
Współczuję lekarzom, naciskanym przez rodziny, by znaleźć wolne łóżko dla seniora. Dla osób obarczonych pracą i opieką nad bliskimi dobry byłby system "przedszkolny", pozwalający - za opłatą - na umieszczenie starszej osoby w ciągu dnia pod opieką fachowców.

Pół biedy, jeśli dzieci schorowanych rodziców mieszkają w Polsce. Coraz częściej jednak zdarza się, że młodsze pokolenie próbuje zdalnie sterować pomocą dla rodziców zza mórz i oceanów. Pod warunkiem, że chcą pomagać...

To wynik zachodzących w ostatnich latach szybkich zmian społecznych. Emigranci mają problem z biletami, nie zawsze ich stać na podróże do kraju, gdzie pozostali ich coraz starsi rodzice.

Przewlekła choroba w rodzinie stawia często średnie pokolenie pod ścianą. Mieszkanie małe, trzeba utrzymać dorastające dzieci, opiekunka kosztuje majątek, państwo nie pomaga. Czy bycie dobrym synem lub córką nie jest w takiej sytuacji aktem heroizmu?

Może to powodować ogromną frustrację, wręcz katastrofę ludzką. Doprowadza do całkowitej zmiany stylu życia. Przemęczeni, obciążeni ponad siły pięćdziesięciolatkowie słyszą od szefa - albo będziesz pracować wydajnie, albo odchodzisz. A w tym wieku znalezienie nowej pracy może nie być łatwe. Tymczasem oni, po całonocnym dyżurze przy chorej matce lub ojcu zasypiają w pracy. Nie da się ukryć, że jest to wyjątkowo ciężki sprawdzian na człowieczeństwo. Dla wszystkich.

Cóż więc pozostaje?
Może trzeba zastanowić się nad potrzebą utworzenia wolontariatu, znalezienia ludzi, którzy pomogą w takiej sytuacji? Na pewno nie można zostawić rodzin bez pomocy. Nasze społeczeństwo starzeje się, żyjemy coraz dłużej. I coraz więcej Polaków będzie niedołężnych na koniec życia.

Mało w tym optymizmu...

Optymistyczne może być to, że w każdym z nas taka sytuacja może wyzwolić dobro. Chociażby w sąsiadach, którzy zastąpią nas przy chorym na kilkanaście minut, gdy wyjdziemy po zakupy. Jest dużo dobrych ludzi, którzy bezinteresownie chcą pomagać innym. Trzeba tylko do nich trafić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki