Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzice zaufali kardiochirurgom

Redakcja
Ireneusz Haponiuk
Ireneusz Haponiuk
Z dr. med. Ireneuszem Haponiukiem, kardiochirurgiem dziecięcym ze Szpitala Wojewódzkiego w Gdańsku, rozmawia Jolanta Gromadzka-Anzelewicz

Ile dziecięcych serc zoperował Pan już w Gdańsku?

Wykonaliśmy już tutaj 120 operacji kardiochirurgicznych u dzieci. Setny zabieg przeprowadziliśmy dokładnie w rocznicę otwarcia naszego ośrodka, czyli 29 marca. Nie mieliśmy nawet okazji tego uczcić, pracujemy bez wytchnienia, w kolejce czeka tylu chorych...

Liczba "sto" jest taka magiczna?

Dla nas w pewnym sensie jest magiczna, bo na sto operacji opiewał nasz pierwszy kontrakt z Ministerstwem Zdrowia. Nie udało się nam co prawda zrealizować go do końca roku 2008 i to z różnych powodów, między innymi z tego, że opóźniło się nieco otwarcie oddziału, ale nasza ciężka praca nie poszła na marne. Zaowocowała tym, że tegoroczny kontrakt mamy już wykonany w 80 procentach.

Ministerstwo przyznało wam mniej pieniędzy?

Nie, kontrakt mamy podobny, okazał się on jednak zdecydowanie za mały w stosunku do potrzeb. Nasz oddział coraz bardziej wpisuje się w ogólnopolski system opieki kardiochirurgicznej nad dzieckiem z wrodzoną wadą serca i mamy coraz więcej pacjentów również spoza Pomorza, którzy oczekują pomocy.

Tworzycie zespół. Kogo, oprócz kardiochirurga, potrzebuje dziecko obarczone wadą serca?

Przede wszystkim kardiologa. Naszym konsultantem w tym zakresie jest doktor Maciej Chojnicki, kardiolog dziecięcy obdarzony wieloma talentami. Jeśli w Trójmieście rodzi się dziecko i pojawiają się najmniejsze wątpliwości co do jego stanu zdrowia, jest w stanie niezwykle szybko rozpoznać rodzaj wady serca. W niektórych przypadkach dzieje się tak nawet jeszcze przed porodem. Dzięki takiemu systemowi pracy mali pacjenci mają szansę na natychmiastową pomoc. Podkreślam to, bo nie jest przecież tajemnicą, że w Polsce liczba operacji z zakresu kardiochirurgii dziecięcej jest o połowę mniejsza niż liczba dzieci z wadami serca. Pomorze ma szczególne potrzeby w tym zakresie, bo z roku na rok liczba urodzeń rośnie tu systematycznie.

Im więcej urodzeń, tym więcej wad serca?

Procentowo liczba noworodków z wadami serca jest stała. Statystyki są nieubłagane. W całym kraju przychodzi co roku na świat 4 do 5 tysięcy dzieci z wadami serca. Wykonuje się ok. 2300 operacji. A to oznacza, że jedynie połowa z nich otrzymuje niezbędną pomoc. Według danych Klubu Kardiochirurgów Polskich, od ubiegłego roku liczba zabiegów na sercu u dzieci wzrosła o 100. Czyli dokładnie o tyle, ile wykonaliśmy w Gdańsku. To daje nam olbrzymią satysfakcję. Zauważają nas w środowisku kardiochirurgicznym, kardiologicznym, w Ministerstwie Zdrowia. Jesteśmy potrzebni.
Ale jeszcze niezupełnie samodzielni?

Wciąż jeszcze najtrudniejsze, najbardziej skomplikowane operacje wykonywane są z udziałem kardiochirurgów z Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Bardzo często przyjeżdża do nas prof. Bohdan Maruszewski, krajowy konsultant w tej dziedzinie, który od początku wspiera nasze poczynania. Dzięki jego aprobacie oraz pomocy prof. Piotra Czauderny, kierownika Kliniki Chirurgii i Urologii Dzieci i Młodzieży, w ramach której funkcjonuje nasz oddział, udało się nam już stworzyć sześcioosobowy zespół kardiologiczno-kardiochirurgiczny. Dołączył do nas dr Mariusz Sroka, chirurg dziecięcy. Akurat wczoraj obronił doktorat z pogranicza chirurgii klatki piersiowej, kardiochirurgii i chirurgii dziecięcej. W doskonały sposób to połączył. Ponadto współpracujemy z anestezjologami, mamy dwóch perfuzjonistów (zajmują się krążeniem pozaustrojowym), świetny zespół pielęgniarski, który systematycznie szkoli się w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Przez ten rok pokonaliśmy trudną drogę.

Jeszcze rok temu wszystkie noworodki z Pomorza, które wymagały operacji serca, musiały, często w ciężkim stanie, szukać ratunku poza granicami tego województwa.

Obecnie wyjeżdżają stąd jedynie dzieci z najbardziej złożonymi wadami serca. Do Warszawy, do Łodzi i Krakowa, bo tam są najbardziej doświadczone w tej materii ośrodki. Często i my dołączamy do nich i wspólnie operujemy pacjentów z Gdańska. Nabieramy doświadczenia jako zespół.

Niech Pan przypomni, jak to się stało, że ten oddział powstał?

Od dawna było wiadomo, że jest taka potrzeba...

Nie chodzi mi o wersję oficjalną. Jest Pan gdańszczaninem. Uczył się Pan kardiochirurgii u prof. Religi w Zabrzu, potem w Warszawie. Zatęsknił Pan za Trójmiastem?

Przyznaję, współgrało to z moimi osobistymi planami. Żona rozpoczęła pracę na Wybrzeżu wcześniej, mnie też tu ciągnęło. Od początku mojego stażu w Zabrzu prof. Religa chciał, bym taki ośrodek kiedyś w Gdańsku poprowadził. Bez wątpienia jednak operujemy serca dzieci w Gdańsku dzięki profesorowi Czaudernie. Bez zespołu anestezjologów z jego kliniki w ogóle nie dalibyśmy rady. Operacje kardiochirurgiczne łączą się z bardzo dużym urazem, m.in. przecięciem mostka. Wymagają mistrzowskiego prowadzenia znieczulenia i niezwykle fachowej opieki po operacji. Proszę sobie wyobrazić, że najmniejsze dziecko, które operowaliśmy, ważyło 500 gramów. Wróciło do zdrowia. Rozwija się prawidłowo. Mamy stały kontakt z jego rodzicami.

Udało się wam zdobyć zaufanie rodziców dzieci chorych na serce?

Zdarzają się rodzice, którzy z różnych powodów chcą operacji dziecka poza granicami kraju. W Berlinie, w Monachium... W większości przypadków nie jest to potrzebne, bo nasza kardiochirurgia dziecięca jest na bardzo dobrym poziomie. Nas też rodzice pytają, czy warto wywozić tam dziecko na operację. Zawsze dajemy im prawo wyboru. Przekonać ich możemy tylko dobrymi wynikami.

Chodzi mi raczej o to, czy rodzice wolą Łódź lub Warszawę od Gdańska?
Na operację w naszym ośrodku czeka kolejnych sto dzieci. To chyba największy dowód zaufania, jakim obdarzyć nas mogli rodzice.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki