Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rockowe obowiązki

Dariusz Szreter
Piątek, 30 kwietnia 2010

Pierwszym rockmanem nie był ani Elvis, ani Chuck, ani Bob, ani John i Paul czy Mick i Keith. Był nim ten dzieciak z bajki Andersena, który krzyknął: "Król jest nagi". Rock bowiem, wbrew temu, co niektórym się może wydawać, to nie jest muzyka wyrastająca z korzeni bluesowych, grana na elektrycznych gitarach i perkusji. Rock to przede wszystkim "attitude" - określona nonkonformistyczna postawa wobec życia. Rock to niezgoda, sprzeciw, bunt na granicy agresji (lub autoagresji). Najczęściej wykrzyczany, niekiedy wyjęczany. Może być też czasem wyszeptany, albo zagrany bez słów, jak pamiętne wykonanie amerykańskiego hymnu przez Jimiego Hendriksa w Woodstock.
Rock to ryzyko, bo ten krzyk sprzeciwu drażni tych, którzy odbierają go przeciw sobie. Elvis gorszył ruchem bioder, Beatlesi długimi włosami, Stonesi brakiem poszanowania dla konwenansów, seksualnością i zamiłowaniem do odlotowych substancji, Jim Morrison - ujawnionym w tekście "The End" kompleksem Edypa i w ogóle opisywaniem mrocznych stron ludzkiej duszy. Sex Pistols narazili się obraźliwym stosunkiem do monarchii i tym, że mieli za nic reguły show biznesu. A Bob Dylan nie tylko drażnił zwolenników klasycznego bel canto swoim beczącym głosem, ale też wkurzał swoich dotychczasowych fanów kolejnymi woltami stylistycznymi i ideowymi.
Prowokacja jest nieodłącznym elementem rocka. W połowie lat 80. Telewizja Polska pokazała film dokumentalny "Oto Ameryka". Jerzy Urban wprawdzie wcześniej zapowiadał, że społeczeństwo nie dorosło do tego, by to oglądać, ale ostatecznie, późną nocą, film wyemitowano, poprzedzając go pogadanką uświadamiającą, do jakiej degrengolady doszły USA pod rządami Reagana. Jednym z bohaterów filmu był Jello Biafra, wokalista punkowej formacji Dead Kennedys (czyli Trupy Kennedych), który w ramach walki z systemem postanowił kandydować na burmistrza San Francisco. Sceny z jego kampanii były przeplatane fragmentami występu zespołu w przerobionej na salę koncertową synagodze, gdzie Jello w kombinezonie rozpiętym poniżej pasa wyśpiewywał swój sztandarowy hit "California uber alles".
Rock może żyć tylko tam, gdzie wykonawcy mają dość odwagi by wypowiedzieć się przeciw systemowi i gdzie system nie jest na tyle totalny, by ich zakneblować zanim zdążą coś powiedzieć, albo zmusić ich by mówili coś nieszczerze, obok. O kwiatkach, jeżdżeniu autostopem, o tym, że ktoś się boi myszy albo - w najlepszym razie - o mieście, w którym zostały kolorowe sny. Poruszyć ludzi, dotrzeć do ich serc bezpośredniością przekazu, to właśnie jest rock.
Dlatego mimo obchodzonego w ub. roku półwiecza rocka w Polsce, uważam, że datę jego narodzin należy przesunąć o jakieś 20 lat do przodu. Dobrze ujął to tragicznie zmarły w smoleńskiej katastrofie Arkadiusz Rybicki. Widzimy go w filmie "Beats of Freedom", jak ubrany w elegancki garnitur, na tle sejmowego korytarza wspomina, że latach 70. słuchał tylko anglosaskiego rocka, bo polska muzyka nie miała tego poweru, była "o niczym", więc go nie brała. Dopiero w 1982, po internowaniu, kiedy miał dużo wolnego czasu i chcąc niechcąc słuchał radia, odkrył, że w Polsce narodził się prawdziwy rock.
Rzeczywiście to, co grały polskie zespoły przed i po 1980 r. dzieli przepaść, nie tyle w sensie muzycznym, co przede wszystkim mentalnym. Wcześniej polscy muzycy tylko naśladowali rockowe brzmienie zespołów z Zachodu. Dopiero pod koniec lat 70. przejęli ich "attitude", zaczęli myśleć po rockowemu. Maanam, Perfect, Republika i inni nie tylko atakowali ostrymi dźwiękami, ale też nie cofali się przed poruszaniem tematów wziętych z ulicy. "Chcemy być sobą", "Nie płacz Ewka", Kombinat", "Biała flaga", "Nocny Patrol", "Die Grenze", "Przeżyj to sam" - rockmanom pozwalano wtedy mówić więcej niż dziennikarzom i równie wiele, tylko bardziej poważnie, co kabareciarzom. Inna sprawa, że robili to trochę "dookoła", za pomocą alegorii, niedomówień, sugestii, ale czytelnych dla każdego.
Dopiero kolejna fala wykonawców chwyciła byka za rogi. "Szare koszmary" Tiltu, "Polska" Kultu, czy album Klausa Mitffocha - rzeczy których nie można było usłyszeć w radiu, a jeśli już to w Harcerskiej Liście Przebojów, a nie Trójce - nie tylko działy się tu i teraz, ale też bezpośrednio nazywały po imieniu i kraj, i kolor jego flagi. To było też wyjęcie tych symboli spod władania komunistów, którzy wcześniej zawłaszczyli sobie prawo do wyłączności ich używania lub przynajmniej określania kontekstu, w jakich wolno ich używać.

Szary błękit nieba, szara biel i czerwień flag
Szara beznadzieja, szaro, szaro, szaro tak
Mijają szare dni, kolory bledną
Szarym, szarym ludziom jest już wszystko jedno
(Tilt)

Poranne zorze, poranne zorze
Gdy idę w Sopocie nad morzem
Po plaży brudno-piaskowej
Bałtyk śmierdzi ropą naftową
Poranne chodniki
Gdy idę, nie rozmawiam z nikim
Jak jest w niedzielę nad ranem
Po sobotnich balach chodniki zarzygane
Polska
Mieszkam w Polsce
Mieszkam w Polsce
Mieszkam tu, tu, tu, tu
(Kult)

Głowa umie łączyć niebo z szyją
Niebo w szyję wpada poprzez głowę
Głowa często lubi być niczyją
I dlatego ciągle jest jak jest. (...)
Głowa widząc flagę mówi: flaga
Kolor naszej flagi jest złożony
Kolor górny jest kolorem białym
Kolor dolny to kolor czerwony
(Klaus Mitffoch)

Kto tego wtedy nie przeżył pewnie nie zrozumie tego dreszczu, który jeszcze dziś przechodzi po plecach...
Przyszła wolność i się skończyło. Tak, jak na Zachodzie polski rock został wciągnięty przez rynek, przykrojony do radiowego formatu, wycelowany w target. Znalazł się na garnuszku systemu. Coraz rzadziej chciało mu się mówić o sprawach ważnych, stawiać się, "podskakiwać". I to mimo braku formalnej cenzury. A może właśnie dlatego. A przecież i w takich okolicznościach jest miejsce na sprzeciw i jest realne ryzyko. Bo nawet jeśli znajdą się słuchacze, którzy "kupią" przekaz, to mogą się odwrócić sponsorzy, mogą się przyczepić etatowi specjaliści od moralności w mediach, ślepi na jedno oko. Będą grozić sądem, odebraniem koncesji. Tym większe uznanie dla tych, którzy mimo wszystko podejmują to wyzwanie. Tu i teraz, w kwietniu 2010.
Rock - to słowo zobowiązuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki