Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rejsy po gospodarce. Nieunikniony wybuch

Piotr Dominiak
Archiwum Polskapresse
Do konfliktów związanych z górnictwem powinniśmy się właściwie przyzwyczaić. Branża hołubiona przez lata, bo dostarczała spragnionej gospodarce dewiz. Na górnikach opierała się w poprzednim systemie nasza centralnie sterowana gospodarka. To było.

Czy jest? Polskie górnictwo przestało być czołowym eksporterem. W latach PRL był w ówczesnej Wyższej Szkole Ekonomicznej w Krakowie profesor, który mawiał, że Polska to k…, która - wywożąc węgiel - sprzedaje swoje ciało. No, to teraz nie sprzedaje. Patrząc na długookresowy interes kraju, to dobrze. Ale dla górników - dramat.

Górnicy to jedna z najbardziej dotkniętych przemianami grup zawodowych. Przestali być ważni, bo o pozycji gospodarek zaczęły decydować inne gałęzie. Górnikom trudno się z tym pogodzić. To nie znaczy, że są nieważni. Nie jesteśmy w stanie obyć się bez węgla i to szybko się nie zmieni. Ale to nie znaczy, że można w górnictwie abstrahować od rachunku ekonomicznego.

Rachunek bywa brutalny. Wiele branż zostało dotkniętych fazami spadku, a nawet upadku. Również w Polsce. I żadna z nich nie była tak chroniona, izolowana od skutków przemian technologicznych i rynkowych jak górnictwo. Mimo to, a może właśnie dlatego górnicy czują się krzywdzeni, bo utracili kluczową pozycję. Obruszają się, gdy każą się im poddać rygorom ekonomicznej kalkulacji. Mają prawo do szczególnego traktowania, trochę tak jak rolnicy. Bo w tych sektorach ogromne znaczenie mają ruchy cen, często gwałtowne (jak ostatnio ceny ropy), a na pewno niezależne od tego, co się dzieje u nas. Zatem pewna ochrona im się należy. Jednak nie przesadna. Nie mają prawa żądać, aby utrzymywali ich wszyscy podatnicy.

Uśmiechnąłem się, choć obiektywnie śmieszne to nie było, gdy górniczy związkowcy wieszali psy na państwie jako właścicielu ich zakładów, ale z dużym obrzydzeniem wypowiadali się o prywatyzacji kopalni. Jestem zdecydowanie za tym, że jeżeli są chętni do kupienia nierentownych zakładów, to należy je natychmiast sprzedać. Nawet za grosze. Nie dlatego, że wierzę w magiczną moc prywatyzacji. Jestem jednak przekonany, że prywatny właściciel będzie się kierował rachunkiem - i jeśli kupi zakład, to zrobi wszystko, by był on rentowny. I jeżeli będzie zwalniał ludzi, to górnicy nie będą mogli wieszać na szubienicy podobizn premiera i ministrów. Mogą wywieźć na taczkach właściciela. Ale co na tym zyskają?

Rząd zabrał się do kolejnej fazy restrukturyzacji górnictwa ze zręcznością słonia w składzie porcelany. Wykazał się niekompetencją, nie tyle ekonomiczną, ile komunikacyjną. Jeśli się na tym przewróci, to będzie to wyłącznie jego wina. A że ma rację, chcąc ograniczyć obszary nieefektywności? To w polityce nie jest najważniejsze. Trzeba umieć, nawet najbardziej słuszne, projekty przeprowadzić. Jeśli się tego nie potrafi, wybuch jest nieunikniony.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki