W tym samym czasie na łamy gazet i czasopism powróciła sprawa przekopu przez Mierzeję Wiślaną. Przy tej okazji ci, którym idea ta się nie podoba, wytykają, że zupełnie niepotrzebnie utopiono kilka milionów złotych w badania oceniające skutki inwestycji dla środowiska.
Ciekawe, że środowiska ekologiczne raz są za szczegółowymi badaniami skutków ekologicznych, a innym razem uważają je za wyrzucanie pieniędzy...
Gaz łupkowy i przekop mierzei trudno porównywać, jeśli chodzi o skalę. Łączy je charakter przedsięwzięć. Wiemy, że oba będą generować tzw. efekty zewnętrzne, zarówno pozytywne, jak i negatywne. Dużo łatwiej porównywać efekty bezpośrednie, dla inwestorów i użytkowników. Bilans tych ostatnich też nie jest oczywisty, ale rachunki mogą być w ich przypadku oparte na twardszych podstawach.
Przy tego typu przedsięwzięciach efekty bezpośrednie i zewnętrzne rozmaicie rozkładają się w czasie. Co do tych drugich, nie ma także żadnej pewności, w jakim okresie mogą się ujawnić. Stąd wynik rachunku ekonomicznego jest mocno uzależniony od przyjętego horyzontu czasowego. I nigdy taka wyliczanka nie może być traktowana jako pewna i ostateczna.
Jest wszakże dosyć oczywiste, że niepewność co do wszelkich szacunków i rachunków winna być możliwie niewielka. Im więcej przeprowadzimy badań przed podjęciem ostatecznych decyzji inwestycyjnych, tym te decyzje będą mniej ryzykowne. Wyniki badań pozwalają też na korekty pierwotnych projektów.
Nie ma też wątpliwości, że dokładniejsze badania przedłużają procesy decyzyjne i podrażają przedsięwzięcia. Koszt badań przedinwestycyjnych jest tzw. kosztem utopionym. Jeśli projekty nie będą realizowane, koszty te bezpośrednio nie zwrócą się. Ale być może unikniemy dzięki temu błędów i długofalowych strat.
Czyli decyzji Parlamentu Europejskiego nie można traktować jako "porażki narodowej", a 5 mln zł wydanych na dokumentację przekopu jako bezmyślnego wydatku publicznych pieniędzy.
"Ekolodzy" bardzo często przesadzają, starając się chronić każdą najmniejszą cząstkę przyrody przed ingerencją człowieka. Nie jest to ani realistyczne, ani mądre. Jak wyglądałby wiek XIX, gdyby wówczas ekolodzy dysponowali taką siłą jak współcześnie? Udałoby się zapewne uniknąć wycięcia wszystkich lasów w Walii, uniknąć kilku epidemii w zanieczyszczonych miastach, ograniczyć zatrucie rzek itp., itd. Jednak "brudny" postęp, jaki wówczas się dokonał w świecie, zaowocował nie tylko dynamicznym wzrostem gospodarczym, ale także poprawą stopy życiowej większości ludzi, postępem w medycynie, wydłużeniem przeciętnej długości życia.
W gospodarce, ale także szerzej - w życiu społecznym, mamy najczęściej do czynienia z sytuacjami "coś za coś" (trade off). I wybory zazwyczaj nie są oczywiste i jednoznaczne. Jednym z czynników je komplikujących jest nieustanny konflikt pomiędzy gospodarką a środowiskiem. Znalezienie koniecznego kompromisu łatwym nie jest. Ale staranne, rzetelne badania mogą przybliżyć nas do rozważnych decyzji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?