Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Raport z Wrzeszcza - Wieś Ogrodów

Henryk Tronowicz
Henryk Tronowicz
Henryk Tronowicz
Zacni wrzeszczanie, nieprzytomnie zabujani w swojej dzielnicy, dokonali niedawno wielkiego skoku na Politechnikę Gdańską. Wystarczył drobny komunikat w internecie, że oto w cyklu spotkań Politechnika Otwarta pokazany zostanie film "Wrzeszcz dawniej i dziś", a do lotu poderwało się pospolite ruszenie wrzeszczan, wspieranych przez niepoliczalnych w tłumie trójmieszczan.

Wyznaczona na projekcję sala 300 okazała się za ciasna. Nie pomogło otwarcie auli. Napór wrzeszczan tylko narastał. Nie pomógł balkon. Część publiczności dzieje Wrzeszcza śledziła więc stojąc pod ścianami.

Spotkania w Politechnice Gdańskiej mają ugruntowaną tradycję i gromadzą zwykle sporą publiczność. Rekord powodzenia w swoim czasie padł bodaj na koncercie Poznańskich Słowików Stefana Stuligrosza. W roku ubiegłym aula ledwo pomieściła grono osób pragnących zajrzeć prosto w oczy jasnowidzowi z Człuchowa, Krzysztofowi Jackowskiemu.

Ale pragnienie, aby spojrzeć na "Wrzeszcz dawniej i dziś" okiem autora filmu Jana Butowskiego uruchomiło u wrzeszczan pradawną ludzką tęsknotę - potrzebę wracania do źródeł, odkrywania jak drzewiej było, czy czasem - jak było naprawdę. Ustalaniem prawdy w kinie zajmiemy się innym razem, jako że to trud mozolny. Tymczasem Butowski nie przywdziewa togi kronikarza. Operuje kamerą ruchami konika szachowego. Swobodnie skacze po terytorium Wrzeszcza dzisiejszego i dawnego, niegdyś pięknie nazywanego Wsią Ogrodów.

Wszelako urodzajny areał ów niepodobna kamerą przeorać w ciągu 75 filmowych minut. Butowski i na Lisią Górę zajrzał, i Gaju Gutenberga nie pominął, a zdążył też zauważyć, że rdzenny Wrzeszcz - formalnie rzecz biorąc - nie ma własnego cmentarza...

W czasie projekcji większą część politechnicznej auli wypełniali widzowie o skroniach mocno posiwiałych. Zjawili się, bo jakby przeczuwali, że na ekranie pojawi się wizerunek Henryka Jabłońskiego, autora muzyki przeboju Mieczysława Fogga "Pierwszy siwy włos". Kompozytor mieszkał z rozmuzykowaną rodziną przy Jaśkowej Dolinie. Lecz reżyser robi cięcie i już z kamerą krąży wokół pomnika Marszałka Piłsudskiego, po czym panoramuje teren dawnych koszar przy Słowackiego i rejestruje spotkania zasłużonych kombatantów w kasynie oficerskim. Ale oto obiektyw kieruje się na fasadę kliniki przy Klinicznej i niektórzy widzowie z niedowierzaniem kręcą głowami, kiedy pojawia się informacja, że w swoim czasie szpital nazywano Domem Bociana (komu przeszkadzały piękne polskie nazwy?). Filmową uroczą wycieczkę po Wrzeszczu autoryzowali Andrzej Januszajtis i Ryszard Szwoch.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki