Opera operuje subtelniejszymi formami ironii. Opera to imperium muzyki, królestwo pięknego śpiewu, chóru, solistów. Widzowie mogą identyfikować się z przeżyciami solistów na scenie. Mogą, ale nie muszą. Kiedy więc Leński staje do pojedynku z Onieginem, libretto, dobrze to wiemy, szans Leńskiemu nie daje. Kodeks honorowy to kodeks honorowy i basta. Tak więc jak najpierw obaj - tenor i baryton - bóle swoje muszą przed widownią wyśpiewać, tak też dramatyczny konflikt zakończyć mogą tylko pistolety.
Godzimy się na konwencję. Mimo że anachroniczna, przeskoczyć jej nie można. Trochę inaczej jest z dylematami serca, z zawiłą sferą uczuć miłosnych. Tu rezonują struny niezależne od strojów, od długości i spódniczek krojów. W tym sensie finał "Eugeniusza Oniegina" w Operze Bałtyckiej targnąć może niejedną skołataną duszą. Uczuciową identyfikację z cierpieniem Tatiany może obudzić każda fraza jej arii.
Mnie w gdańskiej inscenizacji zdarzyło się trafić na przedstawienie ze wspaniałym duetem Anny Wierzbickiej w roli Tatiany i Mikołaja Zalasińskiego w roli tytułowej. W lirycznych wyznaniach Tatiany uczuciowo rozdartej, wciąż kochającej Eugeniusza, lecz wierności dochowującej mężowi, Wierzbicka daje popis zachwycający.
Chcę teraz jednak mówić o Puszkinie, poecie tragicznym i rogaczu bezradnym, który zakochał się w dziewczynie o paręnaście lat młodszej od siebie. Uchodziła za jedną z najpiękniejszych kobiet w Petersburgu. "Gdym ujrzał ją po raz pierwszy, dostałem zawrotu głowy" - wyznał poeta w liście do świekry.
Ale co takiego zbliżyło tych dwojga? Dlaczego on zdecydował się poślubić białogłowę niepospolitej urody, która jednak nie dzieliła z nim żadnych twórczych pasji, a nawet przeciwnie. Jemu nie było tęskno do świata zabawy. Ona miała opinię lalki. Uwielbiała bale. Kokietowała połowę dworu. Puszkin przestrzegał żonę w listach z podróży: "Nie jedź na szalonych koniach".
Drastyczny był to intelektualny mezalians. Ale to Puszkin żonę zapoznał z George D'Anthésem. Ten zaś zakochał się w niej nieprzytomnie. I tak jak Puszkin gotów był dla niej umrzeć, tak i - jej kochanek - Georges gotów był "dla niej zrobić wszystko na świecie, byle przyjemność jej sprawić...". Potem w karambol ten wmieszały się idiotyczne emocje polityczne i obelżywe anonimy. I ruszyła ruletka z pojedynkami. Oniegin wie o tym od Puszkina: "A szczęście tak bliskie było!".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?