Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Raport z przesłuchań. Palcówki z Chopina

Henryk Tronowicz
Henryk Tronowicz
Henryk Tronowicz
W mijającym tygodniu duch mój zamienił się w słuch. Dzięki transmisjom w TVP Kultura, niemal co dzień słuchałem występów niektórych młodych pianistek i pianistów, którzy przystąpili w Filharmonii Narodowej w Warszawie do XVI Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina. I co? Ano na pierwszy rzut oka nic nowego - jak zwykle uderza inwazja talentów japońskich. Tym razem szczególnie.

Oto Japonka z Tokio. I zaraz Japonka z Niemiec. Inna znów z Australii. Jeszcze inna ze Stanów Zjednoczonych. Jedna z tych uroczych artystek podobno kształci się w Akademii Muzycznej im. Fryderyka Chopina w Warszawie. Przygotowane są perfekcyjnie. Są w technicznej biegłości bliskie doskonałości. Tu jednak jawi się powód do refleksji. Bo tym razem w niektórych wykonaniach owa formalna perfekcja zaczęła przerastać istotę tradycji chopinowskiej. Łatwo gubiono to, czego w Chopinie przecenić nie sposób - fenomen duchowy jego muzyki.

Szeregowy polski słuchacz uzurpuje sobie prawo do wyrokowania w tej materii. Chcę skorzystać z tego statusu i ja. Otóż na moje ucho, u większości młodych wirtuozów, nie tylko japońskich, niekiedy jakoś mało było samego Chopina słychać. Ktoś komentujący przebieg pierwszego etapu tegorocznego konkursu, kryteria oceny - co prawda - zrelatywizował, stwierdzając aforystycznie, że Chopin jest nie do wygrania... Byłbym gotów myśleć podobnie, gdyby nie to, że pięć lat temu kunszt Rafała Blechacza nie skłaniał do tego rodzaju opinii. W tegorocznych przesłuchaniach eliminacyjnych zbyt często słuchało się jedynie palcówek z Chopina. I nawet wtedy, kiedy niektórzy pianiści zdobywali się na śmiałe wariacje wokół kompozycji Chopina, to proszę darować, wybrzmiewały one gdzieś obok Chopina. Za przykład koronny może tu posłużyć cudowne Scherzo b-moll op. 31. Ten utwór tak niesłychanie bogaty w różnorodne frazy, pojawiał się tym razem częściej niż zwykle. Wpada w ucho. Ale wymaga dyscypliny, albowiem kryje w sobie pułapki.

Każdy oczywiście może twierdzić, że gra Chopina tak, jak mu Chopin w sercu gra. Tylko że niejeden młody pianista pokazuje jedynie, że ten Chopin to mu tylko w giętkich palcach gra. Można i tak, tylko jednego z Chopinem robić nie można. Nie można Chopina bębnić, choćby osiągało się w takim bębnieniu doskonałość. Palce i palcówki można ćwiczyć sobie w domu, na imieninach u cioci, ale nie na prestiżowym warszawskim konkursie.

Od dziś II etap rywalizacji, do którego zakwalifikowało się po sześciu wykonawców z Japonii, Chin i Rosji. Obok nich zagra czterech Polaków. Napięcie rośnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki