Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Raport z parku: słowo na cztery litery

Henryk Tronowicz
Henryk Tronowicz
Henryk Tronowicz
Człowiek to brzmi dumnie. W obliczu klęski żywiołowej dumnie trochę mniej. Nie ma sensu się wymądrzać. Normy wyznaczające skalę totalnej klęski żywiołowej nie istnieją i nie będą istnieć tak długo, jak długo Słoneczko hula po niebie. Jedno jest pewne - w porywach zawsze może być gorzej. A tym razem nawet zacny Noe mądry by nie był. Tu co prawda jakieś pole do wymądrzania by się znalazło.

Myślę więc oto, że kraj, który co rusz doświadcza raz katastrofalnych powodzi (jak ostatnio), to znów horrendalnych suszy (jak niedawno), to nie jest najwyższy pułap naszych marzeń. Zapewne obszar między Bugiem a Odrą trudno zamienić w jeden wielki zbiornik retencyjny. To niemożliwe. Ale co szkodzi próbować! Nie widać wyjścia. Wziąć się za to z marszu. Niechby tylko zabrali się za to specjaliści, a nie urzędnicy. Tu podpowiem, że warto by się przyjrzeć, jak sobie poradzono z regulacją Mississippi, królowej amerykańskich rzek. Jakieś głupie 200, góra 300 km od jej ujścia...

Takie (i inne) myśli zdrożne nawiedziły mnie w miniony wtorek, po wysłuchaniu na Politechnice Gdańskiej wykładu pani Jadwigi Kopeć. Prelegentka nadała swemu wystąpieniu tytuł nader skromny i ostrożny: "Problemy zagospodarowania pasa nadmorskiego". Skromność godna pochwały. Ostrożność niekoniecznie. Nie czas żałować kolców, gdy mamy przybór kłopotów ze słowem na cztery litery.
Otóż to! Woda!

Pragnę nawiązać do przywołanego przez Jadwigę Kopeć widma krążącego nad gdańskim pasem nadmorskim. Chodzi o zagrożenia czające się w okolicy pięknego i z każdym rokiem piękniejszego Parku im. Ronalda Reagana. Rzecz jednak nie tylko parku. O rzut beretem od niego rozciąga się chroniona strefa ujęć wody pitnej. Do wtorku przechodziłem obok tego terenu sto razy i więcej, i do głowy mi nie przyszło, że woda pobierana stamtąd płynie, bagatela, do mieszkań 30 proc. gdańszczan. Tymczasem okoliczne tereny wciąż stanowią łakomy kąsek dla deweloperów, którzy beztrosko polują na każdy atrakcyjny skrawek malowniczego pasa nadmorskiego. Jak to możliwe w sytuacji, gdy z jednej strony straszy widmo niszczącego wodnego żywiołu, a z drugiej prognozy hydrologów, sygnalizujących od dawna, że deficyt wody pitnej w świecie narasta. Na Zachodzie szklanka wody kosztuje tyle, ile lampka wina czy puszka browaru. A u nas? Długo jeszcze będzie się w debatach lać wodę z pustego w próżne?

Miło zauważyć, że dziękując prelegentce za cenny wykład, profesor Waldemar Wardencki pochwalił wtorkowy egzemplarz "Dziennika Bałtyckiego", w którym ukazał się obszerny tekst sławiący walory Parku Reagana.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki