Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Raport z obłędu. Tragedia majętnej baronówny

Henryk Tronowicz
Ida - baronówna z bogatego domu - zakochała się i wyszła za mąż. Wcześniej ojciec dorzucił jej do posagu kamienicę we Wrzeszczu. Był rok 1901. Wrzeszcz wtedy to nie był Wrzeszcz. Dla Idy był to od zawsze Langfuhr, jak Sopot był Zoppot. Udając się na studia do słynnej bawarskiej Królewskiej Akademii Sztuk Pięknych, Ida jechała do Monachium. A dokąd wracała? Wracała do Danzig.

Opisując w książce "Kamienica Nobliwej Grafini" losy Idy von Ehrenberg z rodu junkrów pruskich, taką konwencję nazewnictwa przyjęła Gabriela Danielewicz, pisarka z Wrzeszcza. Jej zagadkowa bohaterka wprawdzie nie robi kariery malarskiej, ale stale obraca się w kręgu międzynarodowej elity intelektualnej i artystycznej. Poślubia grafa Egona, który po studiach w Hamburgu obiera na siedzibę swej firmy Danzig.

Postępuje tak wbrew rodzinie, która Danzig mu odradza, bo to "podupadłe miasto żyjące echem dawnej świetności, które wskutek polityki pruskiej przestało się liczyć jako prężny port i ważny ośrodek handlowy, spadając do rzędu peryferyjnej spokojnej prowincji. Okres dobrobytu Danzig ma za sobą i nic go nie przywróci".

Mogła sobie rodzina gadać. Nie wiedziała, że Egon poznał i emabluje uroczą Idę. Parantele Egona sięgały dawnych patrycjuszy gdańskich. Łączyło go też pokrewieństwo z gaskońskimi markizami. Karty książki wypełniają grafowie i grafinie, baronessy i margrabiny. Zoppot i Danzig odwiedza cesarz Rzeszy Niemieckiej Wilhelm II, to znów car Wszech Rosji Mikołaj II.

Danielewicz nie zmyśla tego wątku. Przywołuje obrazy barwnego beztroskiego świata, który zostanie przez dwie światowe wojny starty w proch. Ida trzyma się od polityki z daleka. Ustanowiono Wolne Miasto Gdańsk? To twór absurdalny - słyszy Ida od kogoś. Wkrótce w Danzig zaczyna się nasilać terror nazistów. Likwidowane są gazety.

Na ulicach grasują bojówki Hitlerjugend. Ida brzydzi się tymi wyrostkami. A kiedy jej własny syn zjawia się w mundurze SS, rygluje przed nim drzwi. Po czym przez rok ukrywa - zbiegłego z robót przymusowych - Polaka. Idę przenika poczucie grozy. Aż przychodzi marzec 1945 roku. Widmo niemieckiej klęski jest nieodwracalne. Ida ma propozycję opuszczenia Langfuhr, ale twardo odmawia. Jest przecież we własnym domu. Nie przeczuwa tragedii.

"Kamienica Nobliwej Grafini" przypomina o obłędzie czasów pogardy. Kultura przegrywa najpierw z obłędem odzianym w szatki cywilizacji, aby na koniec stać się ofiarą obłędnego zaborczego odwetu.

Drobna ciekawostka. Jak bowiem w tamtych latach możliwe było w Danzig oglądanie filmów na... szklanym ekranie? (str. 147)

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki