Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Raport z metaforą. Babranie w makabrze

Henryk Tronowicz
Borys Lankosz, twórca filmowego "Rewersu", całkiem przyzwoicie babrze się w makabrze. Pogrywając trupem w wannie, wywołuje dreszcze emocji godne "Widma", tego dawnego klasyka-majstersztyka.

Thriller Clouzota musiał na nim zrobić mocne wrażenie. Tropiąc teraz w "Rewersie" widma stalinizmu, Lankosz kalkuje różne perły ze światowej filmoteki. Niczym Munk parodiuje naiwne heroiczne gesty. Ma również niezawodny słuch do dialogu (Babcia do wnuczki: "Jak zemdleję, to nie cucić!").

Mijają dzisiaj równo dwa miesiące od pierwszego dnia festiwalu polskiego kina w Gdyni. Tegoroczny konkurs tonął w potokach kryminału (ze zdradą miłosną w podtekście) i - vice versa - w zalewie melodramy (z kanajackim podtekstem). Było na co popatrzeć. Kolejka faworytów do Złotych Lwów wydłużała się z projekcji na projekcję. Aż tu w konkursowym peletonie znienacka na prowadzenie wyskoczył "Rewers". Na deptaku gdyńskiego Multikina, jak każdego roku, co rusz spotykałem starych wyjadaczy filmowych z Krakowa i z Warszawy. I oto tym razem żaden z nich jakoś nie witał mnie zdawkowo: "Jak leci...?", "Jak zdrowie...?". Tym razem liczyło się jedno: - Zaliczyłeś już "Rewers"?
Po czym dzieło debiutanta zgarnęło nie tylko Złote Lwy. Skosiło jeszcze dziesięć innych laurów. A od wczoraj mamy "Rewers" na ekranach kin. Podobno ma być do Oscara zgłoszony. Kolejna to więc polska pokerowa zagrywka. W upodobania elektorów Oscara nie trafił "Katyń" Wajdy, to może "Rewers" chwyci. Jest bardziej "hollywoodzki". Bo to i ta intryga szatańska. I ten styl retro. I ta żonglerka gatunkami. Może wykreowana szyderczo przez Lankosza filmowa replika stalinizmu łatwiej pozyska aprobatę szacownych członków amerykańskiej akademii. Czy jednak wielu z nich nadąży za zaduszkową woltą pod warszawskim Pałacem Kultury? Czy nadwiślański surrealizm nadaje się na eksport?

"Rewers" jednych bawi, u innych wywołuje uśmiech albo - jak u mnie - uśmieszek. Lubię kino przewrotne, więc delektuję się parabolą stalinizmu w "Rewersie". Ale ten "Rewers" nie zasłania mi awersu, który mocno zapadł mi w pamięci. Zaskakują mnie zaś niektórzy krytycy - etatowi mądrale nasi - zgorszeni ekranowymi wizerunkami... babci, jej córki i wnuczki, które w ich rozumieniu symbolizują pogodzenie ze zniewoleniem, "konformizm", "przystosowanie". Bohaterki te, prawda, z koniem się nie kopią. Lecz nie była to wtedy recepta na życie (jak było, pokazał choćby w "Generale Nilu" Ryszard Bugajski). Obraz stalinizmu, z ubekiem, który wpada we własną śmiertelną pułapkę, to metafora urocza. Wszelako to tylko metafora.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki