Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Raport z marzeń. O bajrowaniu

Henryk Tronowicz
Henryk Tronowicz
Henryk Tronowicz
Nie, żaden słoń, zapewniam, na żaden organ mi nie nadepnął. A mimo to w uszach mi dzwoni! Zaskakujące, bo słyszę, jak mówią, że głuchnę. Puszczam to mimo uszu, udaję, że nie słyszę.

Tutaj muszę coś jednak wyjaśnić. Bo w tych uszach to mi dzwony biją już od środy. Od momentu, gdy wysłuchałem pięknego wykładu pana profesora Andrzeja Januszajtisa, który przez dwie godziny hipnotyzował w Ratuszu Staromiejskim publiczność. Profesor mówił o dzwonach. No i ja - patentowany ignorant - nagle znalazłem się wobec wybitnego specjalisty, który opowiadał o rzeczywistości magicznej z innego wymiaru. A jak o tych dzwonach i karylionach mówił, to ja odgłos ich słyszałem i jeszcze słyszę!

Temat mnie zaskoczył o tyle, że wyczytałem w internecie, że pan profesor w środę będzie zajmować się latarniami morskimi. I dlatego w cuglach pobiegłem na wykład. O dzwonach dotąd miałem pojęcie równie zielone, jak o latarniach.

Dzieje dzwonów prof. Januszajtis ma w małym palcu. I sypie (z głowy!) dziesiątkami ich imion , jak i nazwisk ludwisarzy. Sypie datami i anegdotami. Orientuje się nie tylko, gdzie jakie dzwony znajdują się w Gdańsku, ale też gdzie biją inne gdańskie dzwony, które kiedyś biły w Gdańsku, a które już od dziesiątków lat biją gdzie indziej (zagrabione w czasie wojny przez Goebbelsa i wywiezione z Gdańska na przetopienie, bo Hitler, jak wiadomo, miał upodobanie do luf armatnich i ciągle było mu mało).

Profesor zaprezentował zdjęcie cmentarza dzwonów, mieszczącego się gdzieś tam w pobliżu którejś z niemieckich hut. Z owego cmentarza udało się odratować 27 (z 35!) dzwonów z gdańskiej świętej Katarzyny. A dzwony z gdańskiej św. Katarzyny to najpiękniejsze dzwony świata! - mówił nie bez wzruszenia profesor. Niegdyś Gdańsk był miastem dzwonów. W pewnej chwili profesor wyjawił arcyciekawe osobiste marzenie - ażeby kiedyś, jak to na Wawelu bywa z "Zygmuntem" - przy okazji którejś ważnej uroczystości... wszystkie gdańskie dzwony zadzwoniły pospołu. Solidarnie!

Istnieją dzwony zegarowe, dzwony liturgiczne, dzwony bramne. Wspomniał pan profesor także o bajrowaniu (nie mylić z bajerowaniem). Otóż na to bajrowanie natknąłem się niedawno w archiwalnym wydaniu magazynu Rejsy. Pisząc oto w roku 1951 o świątecznych obyczajach w starym Gdańsku, W. Szremowicz wspominał gwiazdkowe dzwony: "Gwiazdkę <<wybijał>> Gdańsk dzwonami między 13 a 14. To - tak zwane bajrowanie - odbywało się nie w sposób zwykły, lecz uderzeniami w spoczywający dzwon" ("Dziennik Bałtycki", 24.12.1951). Autor nadmienił, że tak samo w Gdańsku uderzano w dzwon wojenny!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki