Było nie było, za swojskim klimatem zatęsknił. Lecz nowa epoka jakoś nie uskrzydliła Mrożka. Dramaturg więc klimat zmienił ponownie (co każdemu wolno). Tak mi się pomyślało o tym, kiedy w miniony wtorek przeglądałem urodzinowe wydanie naszej gazety. Tę furę wyimków z 64 minionych lat (nie wyłączając roku bieżącego). Tę kaskadę humoru z zeszytów. A toć do wtorkowego wydania weszły jedynie drobne okruszki. Aliści dla kogoś o zdolnościach Mrożka to inspirujące perełki.
Chcę dzisiaj z bujnej łączki dawnego "Dziennika Bałtyckiego" dorzucić trzy kwiatuszki drobne, ale dorodne.
Rok 1947. Rusza mobilizacja do socjalizmu, a w jednej z gdańskich stoczni wakuje stanowisko dyrektora. W Gdańsku zjawia się ówczesny minister żeglugi, w pismach Lenina biegły, doskonale więc wie, że i kucharka może rządzić państwem. Rozgląda się bystro i powołuje na wakujące stanowisko zwykłego robotnika (nazwiska sobie darujmy, figurują w "DB" z 31 lipca). Minister doszedł do wniosku, że dyrektorem winna być osoba, która nie tylko umie rozkazywać, ale i sama powierzone sobie rozkazy wykonywać.
Co było dalej z robotnikiem z awansu, nie wiadomo. Lecz nadszedł rok 1956 pamiętny i przez chwilę nawet lokalnej gazecie wolno było więcej. I wtedy ktoś wyciągnął taką oto niewinną opowiastkę gminną. Do jednej z gmin nadeszła paczka z partyjnymi broszurkami. Na opakowaniu widniało ostrzeżenie: "Ściśle poufne. Tylko do użytku wewnątrzpartyjnego". W miejscowości, do której paczka nadeszła, nie było Komitetu PZPR. Paczkę doręczono przewodniczącemu lokalnego koła ZSL, a ten odniósł się do reguł niejawności z należnym szacunkiem i - nie ważąc się zajrzeć do cudzych broszur - przesyłkę wrzucił do ognia.
Upłynęły trzy znojne lata następne i każdy mógł przeczytać w gazecie, co się wyprawia na świecie. A na świecie zaczynały bankrutować stocznie: "W roku bieżącym stocznie kapitalistyczne wykazują spadek produkcji. Wprawdzie portfele zamówień dużych kapitalistycznych stoczni gwarantują im jeszcze zatrudnienie na kilka lat, lecz szereg stoczni średnich i małych już stanęła wobec widma bezrobocia".
I tak to się plecie na tym świecie.
A jeszcze niedawno, bo w roku 1996 Jujka na jakimś zebraniu usłyszał wygawor taki oto: - Doszło do nas, kolego, że donosicie z naszych zebrań Mrożkowi.
No i wreszcie koniec z tymi donosami. Mrożek tu nie wróci.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?