Może dlatego, że wtedy jeszcze nie szastano sztucznymi nawozami. Dorodna "malena" pod Złotą Górą uprawiana jest zresztą w różnych smakach, a każdy z nich ma w kuchni inne przeznaczenie. Inną na przykład odmianę radzą sprzedawcy podawać z naleśnikami, inną jako deser ze śmietaną. A jeszcze inną miksować na koktajl. Wszystkiego tego można spróbować na miejscu, do wyboru, do koloru, czego tylko języczek zapragnie.
Jedyne to w swoim rodzaju kaszubskie święto "maleny" przypomina mi odpust, z tym że pod Złotą Górą odbywa się feta na cztery fajerki. Pełno tu stoisk nie tylko z koszykami wypełnionymi truskawkami. Na miejscu podtuczyć się można wszelkim wyśmienitym jadłem. Wszelako nie mogę
pominąć chleba naszego powszedniego. Tak bowiem smakowitego pieczywa, jakie pojawia się w czasie święta "maleny", nigdzie od dziesięcioleci w kraju jakoś nie spotykam. Zachwycony smakiem pieczywa kurpiowskiego mówię o tym sprzedawcy, na co dowiaduję się od niego, że w te same pyszne bochny będę mógł się wkrótce zaopatrzyć w Gdańsku na Targu Dominikańskim.
- A ten oscypek to gdzie pani wyrabia? - zagaduję wesołą dziewoję hożą. - A to u nas, w Nowym Targu, ile mam zapakować?
Atmosfera pikniku. Dziatwa ugania się za balonikami. W dobrym tonie tu jest perukę przywdziać. W rozłożyste bujne loki stroją się nie tylko podfruwajki, ale i damy całkiem, ale to całkiem dorosłe, które przecież też chcą zwrócić na siebie uwagę, bo i niby czemu nie.
W południe zaludnia się naturalny spadzisty amfiteatr na pięknym stoku, a na estradzie pojawia się Kaszubska Abba. Mamma mia! Wdzięcznego dziewczęcego zespołu można słuchać aż po zmrok. Dźwięczne rytmy rozlegają się na całą okolicę.
Myślę sobie, że jedyny w swoim rodzaju plener nad Brodnem Wielkim mógłby nie gorzej niż sopocka Opera Leśna posłużyć za miejsce jakiegoś festiwalu piosenki i tańca. Jest gdzie usiąść, pospacerować, odetchnąć.
Luz, wielka woda i przyrody uroda. W dniu truskawkobrania nad jezioro ściągają, lekko licząc, setki turystów. Lokalny samorząd doskonale radzi sobie z organizacją parkingów. Zadbano o sanitariaty. Jest należyty porządek i - co wyłowiło ucho moje, to znaczy - czego ani razu w ciągu paru godzin nie wyłowiło: pod Złotą Górą nikt nie rzuca mięsem! Jakieś dziwne miejsce, jakaś dziwna sprawa i komary nie kąsają... Jedno tylko trochę martwi, bo następne święto "maleny" dopiero za rok.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?