MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rak dróg żółciowych stanowi około 1 proc. wszystkich nowotworów. Dopadł matkę trójki dzieci

Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
Marzena Bańdura opowiada o swoich zmaganiach z nowotworem dróg żółciowych
Marzena Bańdura opowiada o swoich zmaganiach z nowotworem dróg żółciowych MAT. PRASOWE
Ma zaledwie 45 lat, kochającego męża i trójkę wspaniałych dzieci. Ma też raka, rzadkiego, na którego w Polsce nie ma lekarstwa, a który dotyka w naszym kraju zaledwie 1750 osób. Marzena Bańdura choruje na raka dróg żółciowych.

Kobieta choruje na raka dróg żółciowych

- Zawsze byłam szczupła, biegam, pływam, jeżdżę na rowerze - opowiada Marzena Bańdura. - Lubię podróżować i chodzić po górach i lubię… czerwone wino. Najchętniej w piątek wieczorem. Może brzmi to trochę śmiesznie, ale przez całe życie borykam się z niskim ciśnieniem i piję dużo kawy. Bez kawy po prostu nie jestem w stanie funkcjonować. Nie wiem, jak długo mógł rozwijać się we mnie rak. Co prawda w trakcie pandemii pobolewała mnie prawa ręka, ale wytłumaczyłam sobie, że to zapewne dlatego, że na niej spałam. Anemii dorobiłam się przez obfite miesiączki, po grillu czułam dyskomfort w brzuchu - cóż, po czterdziestce już nie to samo trawienie.

Diagnoza i walka o zdrowie

Kilka miesięcy później, w maju dwa lata temu Marzena wyczuła, że w brzuchu ma coś twardego. Lekarz rodzinny, do którego poszła, skierował ją na badanie USG, a następnie na rezonans. Później wszystko działo się szybko, bo sprawa okazała się poważna. O tym, że ma raka, młoda kobieta dowiedziała się w dniu rocznicy ślubu, 21 lipca. Było bardzo źle - guz bardzo duży, prawdopodobnie nieoperacyjny, wyglądało, że nacieka nerkę… Wynik biopsji tylko potwierdził, że to rak. Bardzo rzadki - rak dróg żółciowych.

Zaczęła szukać pomocy, wśród znajomych, lekarzy, w internecie. Rodzina i przyjaciele jej w tym bardzo wtedy pomogli. Miała w sobie jeszcze sporo siły, a jednak zaczęła się żegnać z bliskimi, zwłaszcza z dziećmi. Starała się zakończyć niezałatwione sprawy.

Nikt nie chciał jej zoperować, bo trudno było znaleźć chirurga, który odważyłby się podjąć tak trudnej operacji. Udało się to dopiero po pół roku i to 600 km od miejsca ich zamieszkania. Chirurg nie owijał słów w bawełnę: operacja będzie długa i trudna, a szansa, że się uda wynosi zaledwie 50 procent.

- Zaufałam mu i było warto, ten lekarz uratował mi życie - przyznaje Marzena. - Czułam wdzięczność, a życie i radość z każdego dnia zaczęły smakować wyśmienicie. To nic, że wycięto mi cały prawy płat wątroby z woreczkiem. Ona szybko odrosła. Byłam Prometeuszem! Szybko doszła do siebie, rana się zagoiła, nie było komplikacji. Lekarze nie znaleźli ani nacieków, ani komórek nowotworowych w węzłach chłonnych.

Wiadomo było jednak, że nie obejdzie się bez chemii. - Zaczęłam ją przyjmować dwa miesiące po operacji i zniosłam dobrze - opowiada. - Myślałam, że wyłysieję, że będę wymiotować, nic takiego się jednak nie działo. Czasem tylko bolał mnie brzuch i czułam się senna. Kroplówki z żelazem, które dostałam w Instytucie Onkologii w Warszawie, szybko postawiły mnie na nogi. Funkcjonowałam normalnie, po leki jeździłam sama, samochodem co trzy tygodnie do Gliwic. Byłam bardzo dzielna. W maju zakończyłam chemioterapię, a już dwa miesiące później czułam, że jestem absolutnie zdrowa. W rzeczywistości tak jednak nie było.

Tym zdrowiem cieszyła się zaledwie kilka miesięcy, do października. W listopadzie rezonans pokazał, że jest wznowa. Nie byłam w stanie w to uwierzyć! Najgorsza wiadomość przyszła potem: nowy guz jest nieoperacyjny, nie da się go wyciąć, pozostaje tylko chemioterapia, która już raz okazała się nieskuteczna. - Ciężko jest pogodzić się ze świadomością, że moi rodzice żyją, a ja wiem, że za kilka miesięcy będę musiała umrzeć - mówi Marzena. - Każdego dnia patrzę w lustro i sprawdzam, czy już jestem żółta. Jeśli nie, to mogę przeżyć w miarę normalnie kolejny dzień. Opieranie się tylko na jednej możliwości leczenia jest naprawdę przerażające. Trudno zachować nadzieję.

Czerwone światło

- Szacuje się, że rak dróg żółciowych stanowi około 1 proc. wszystkich nowotworów - jest więc mało znaną i rzadką chorobą dotykającą rocznie około 1750 osób w Polsce - tłumaczy Iga Rawicka, prezes Fundacja EuropaColon Polska. - Powstaje w nabłonku wyścielającym światło dróg żółciowych, które służą do odprowadzania żółci z wątroby do dwunastnicy. Brak apetytu i nudności, ogólne osłabienie czy bóle brzucha nie są powodem, aby od razu podejrzewać chorobę nowotworową. Pierwsze czerwone światło powinno zapalić się, jeśli te objawy utrzymują się w czasie lub regularnie nawracają. W momencie pojawienia się wyraźnych symptomów jak ciemny mocz, jasny stolec, a także żółtaczka mechaniczna, której mogą towarzyszyć gorączka oraz swędzenie, mówimy już niestety o zaawansowanym stadium nowotworu. Ponieważ objawy te mogą być podobne do objawów innych schorzeń, ważne jest, aby osoby ich doświadczające skonsultowały się pilnie z lekarzem, by wykluczyć inne możliwe choroby lub by jak najwcześniej postawić diagnozę.

Jakie są objawy?

Diagnostyka raka dróg żółciowych często obejmuje badania obrazowe, takie jak USG, tomografię komputerową (CT) czy rezonans magnetyczny (MRI), a także biopsję.

- Objawy raka dróg żółciowych są niespecyficzne, przez co jest on bardzo późno rozpoznawany, co powoduje, że tylko niewielka część pacjentów kwalifikuje się do najskuteczniejszej metody leczenia - chirurgicznego usunięcia nowotworu - tłumaczy dr n. med. Leszek Kraj, onkolog kliniczny z Kliniki Onkologii Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego WUM. - A nawet po udanej operacji jedynie około 5 proc. pacjentów przeżywa dłużej niż pięć lat, co prowadzi do konieczności opieki paliatywnej dla większości chorych.Przez ponad dekadę badania kliniczne dotyczące raka dróg żółciowych nie przynosiły zachęcających wyników, a standardem leczenia do 2022 roku była zwykła chemioterapia.

Przełom nastąpił wraz z wprowadzeniem immunoterapii, która potroiła roczne przeżycie bez nawrotu choroby i podwoiła dwuletnie przeżycie, jednocześnie poprawiając jakość życia pacjentów.

- Niestety metoda ta, mimo swojego potencjału, pozostaje niedostępna dla polskich pacjentów z powodu braku refundacji - przyznaje dr Kraj.

Ważna informacja dla pacjentów

Również liczba programów lekowych, w tym nowotworze wynosi zero, i że jest to najbardziej poszkodowana grupa pacjentów pod kątem dostępności do terapii lekowych.

- Pacjenci zmagający się z rakiem dróg żółciowych często doświadczają poczucia osamotnienia i lęku, wynikających z rzadkości tej choroby i braku dostępu do wiarygodnych informacji - potwierdza prezes Fundacji EuropaColon Polska. W odpowiedzi na te wyzwania Fundacja EuropaColon Polska zainicjowała kampanię „Uwaga na drogi żółciowe”. Ta inicjatywa, wspierana stroną www.zoltedrogi.pl, ma na celu zaspokojenie potrzeb informacyjnych pacjentów.

Inicjatywa Interaktywnej Mapy Diagnostyki i Leczenia Raka Dróg Żółciowych jest kontynuacją tej misji, stanowiąc odpowiedź na niespełnione dotąd potrzeby pacjentów z rakiem dróg żółciowych. Mapa ta jest sprawdzonym GPS-em Raka Dróg Żółciowych w procesie edukacji i wsparcia, umożliwiając pacjentom i ich rodzinom lepsze zrozumienie choroby oraz dostęp do kluczowych informacji i zasobów. Dla fundacji, a zapewne dla pacjentów i ich bliskich to swoisty kamień milowy. Więcej informacji o raku dróg żółciowych można znaleźć na stronie: www.zoltedrogi.pl.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Upalne dni bez stresu. Praktyczne sposoby na zdrowe lato

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki