W nadmorskim turystycznym rejonie domowe kotłownie opalane węglem - a przy okazji też domowymi resztkami - to wciąż najpopularniejszy sposób na ogrzewanie. Bo najtańszy, ale niestety też najmniej ekologiczny. Gminy na różne sposoby starają się ten stan poprawić - np. Jastarnia dawała ulgi tym, którzy przeszli na mniej uciążliwy dla środowiska system grzewczy. W Pucku zaostrzono przepisy, ale pojawił się kłopot z ich egzekwowaniem w praktyce.
Przeczytaj także:Palenie śmieci nadal popularne. Co za to grozi?
Legalnie w domowych kotłowniach śmieci spalać nie można, ale spora część właścicieli jednorodzinnych domków w Pucku i tak to robi. Produkując przy tym m.in. smrodliwy dym, co irytuje sąsiadów. Ci zwykle donoszą miejskim służbom o nielegalnym procederze, ale winnych ciężko jest ukarać. Bo winy nie da się udowodnić.
Teraz się to zmieni, bo burmistrz upoważnił funkcjonariuszy Straży Miejskiej i dziś wchodzić mogą na podejrzane posesje i kontrolować kotłownie, kominki czy nawet ogniska rozpalane w ogródkach.
Grzegorz Szadkowski, komendant Straży Miejskiej w Pucku, przyznaje, że nowe regulacje ułatwią życie i poprawią stan środowiska. Ale mają też minus:
- To bardziej psychologiczna niż rzeczywista broń - komentuje komendant. - Bo przede wszystkim musimy komuś udowodnić winę, czyli złapać go na spalaniu śmieci.
Dowodem np. nie jest worek butelek PET stojący obok pieca, tylko skład chemiczny spalin. Niestety, strażnicy nie mają odpowiedniego sprzętu do analiz.
Więcej informacji z powiatu puckiego w serwisie www.puck.naszemiasto.pl
- Poradzimy sobie - zapewnia komendant. - Będziemy wzywać ochronę środowiska, która ma odpowiednią aparaturę.
Zaostrzone przepisy mają pomóc w walce o środowisko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?