Obecność tych nietypowych gości jest częścią strategii działań na rzecz lokalnej społeczności. Postawienie pasieki pszczół miodnych jest jednak dopiero początkiem. „Zielony” projekt to nie tylko ule w sercu miasta. Galeria w najbliższym czasie planuje wdrożyć działania promujące i pszczoły, i ekologię. Będą do nich należeć między innymi warsztaty dla dzieci i młodzieży, podczas których uczestnicy dowiedzą się więcej o życiu i znaczeniu pszczół w ekosystemie. Szacuje się, że około 75 procent naszego pożywienia zależy bezpośrednio lub pośrednio od pszczół i innych owadów zapylających. Na przykład aż 90 proc. owocowania jabłoni zależy od zapylenia przez pszczoły
Urban beekeeping po polsku
Pszczelarstwo miejskie. jest coraz modniejsze – od 25 lat ule stoją na dachu Opery Paryskiej, a co najmniej 2000 londyńczyków hoduje pszczoły. Co ciekawe - urban beekeeping interesuje głównie młodych ludzi. Dla wielu z nich ule są sposobem na zbliżenie się do natury oraz zapewniają dopływ naturalnego miodu. W Londynie ule stoją nie tylko w parkach i ogrodach, ale również na dachach budynków, np. Muzeum Historii Naturalnej czy Londyńskiej Giełdy Papierów Wartościowych. W Polsce miejskie pszczelarstwo dopiero raczkuje.
Dotychczas istniało wiele ograniczeń, dotyczących ich bytowania w mieście. Przez wiele lat w miastach (nie tylko polskich) obowiązywał zakaz hodowli pszczół, podobnie jak innych... zwierząt gospodarskich. Teraz sytuacja prawna zmienia się na całym świecie. Nowy Jork dołączył do licznego grona miast, w którym pszczelarze mogą legalnie zajmować się swoją pasją: władze miasta wiosną 2010 r. zniosły zakaz hodowania pszczół. Podobno nawet w Białym Domu znajduje się kilka. W Polsce tę sytuację nadal sprawę regulują przede wszystkim miejskie regulaminy, dlatego sytuacja jest różna i zależy właśnie od nich. W Gdańsku spory wynikające z lokalizacji pasiek rozstrzygają sądy na podstawie kodeksu cywilnego, a nie władze administracyjne. Zakazu nie ma też np. w Katowicach (najwięcej pasiek stoi w przydomowych ogrodach w dzielnicy Giszowiec) czy w Krakowie.
Miododajne miasta
Hodowla pszczół w mieście staje się coraz bardziej popularna, a – jak mówią eksperci - z wielu względów jest też bardziej efektywna.
- W miastach nie występuje duża populacja pszczół, więc łatwiej jest pozyskiwać pyłek oraz miód, ponadto nie występują też opryski roślin miododajnych, co ułatwia cały proces - mówi Tomasz Wojtiuk z firmy Beeup.pl, pszczelarz, członek Polskiego Związku Pszczelarskiego.
Zdaniem doświadczonych londyńskich pszczelarzy - miejskie ogrody, parki i ogródki działkowe oferują szerszy niż na wsi wybór kwiatów, a zanieczyszczenie wydaje się nie mieć wpływu na pszczoły. Producenci londyńskiego miodu twierdzą, że pszczoły w miastach produkują więcej słodkiego nektaru. Na wsi przeciętnie z każdego ula uzyskuje się od 40 do 50 słoików, tymczasem w mieście można zebrać ich ponad 150.
Pszczołami, które zadomowiły się na Madisonie, opiekuje się Pszczelarium – organizacja promująca ochronę i hodowlę pszczół. Partner przedsięwzięcia, firma Pszczelarium, od kilku lat zajmuje się stawianiem pasiek m.in. na dachach biurowców i centrów handlowych, ale jej początkiem była tradycyjna, rodzinnej hodowla pszczół w podwarszawskiej Wildze. Kamil Baj, założyciel firmy, wszystkiego o pszczelim fachu dowiedział się od ojca. Po latach pracy w korporacji zajął się rodzinnym biznesem, angażując również podmioty komercyjne. Doświadczeniem zebranym przy zakładaniu uli i promowaniu miejskich pasiek zaczął dzielić się na organizowanych przez Pszczelarium warsztatach edukacyjnych. Taki cykl „pszczelich spotkań” odbędzie się również w Madisonie. W ich trakcie będzie można nie tylko dowiedzieć się wielu ciekawostek o fascynującym życiu pożytecznych owadów, ale również zapoznać się z praktycznymi umiejętnościami, które pomogą samodzielnie rozpocząć opiekę nad ulem.
Założenie pasieki z tak doświadczonym partnerem, jakim jest Pszczelarium, nie tylko daje nam miód, który oczywiście cieszy, ale przede wszystkim jest działaniem w obszarze społecznej odpowiedzialności biznesu na rzecz lokalnej wspólnoty. Dzięki założeniu pasieki na dachu Madisona będziemy mogli przyczynić się do ratowania zagrożonej populacji pszczół – wyjaśnia Anna Thomas, dyrektor zarządzający Galerii Madison.
Miejskie pszczelarstwo nie bez powodu podbija więc polskie aglomeracje - w samej Warszawie jest już kilkaset uli. Zdobią dachy takich obiektów, jak biurowiec Eurocetrum, Pałac Kultury i Nauki czy Teatr Wielki. W porównaniu z innymi stolicami w Europie mamy jednak wiele do nadrobienia - w Berlinie czy Londynie ule liczy się w tysiącach. Liczba pszczół w Londynie jest już tak duża, że istnieje ryzyko... braku wystarczającej ilości pokarmu, co w kolejnych latach może doprowadzić do spadku produktywności miejskich uli, a w najgorszym przypadku przyczynić się do wymierania samych pszczół. Pasieki obecne są też w wyjątkowych miejscach Paryża - założone zostały na dachu m.in. Opery Paryskiej czy zakrystii katedry Notre Dame. Zaczął je tam hodować pasjonat pszczelarstwa, Jean’a Paucton: od ponad 25 lat opiekuje się pszczołami na dachu Opery Garnier w Paryżu. Jean Paucton sprzedaje ten specyficzny miód turystom w stylowych małych słoiczkach jako wyjątkową pamiątkę z Paryża.
Łagodne i pracowite
Pszczoły stały się w Polsce palącym tematem kilka lat temu, kiedy zaczęto mówić o ich wymieraniu, spowodowanym także nieodpowiedzialnym działaniem człowieka. Od tamtej pory różne gremia i instytucje związane z pszczelarstwem podejmują działania mające na celu ich ochronę. W działania angażuję się także biznes czego efektem jest m.in. rosnąca popularność uli w miastach. Jeśli chcemy hodować pszczoły na naszym dachu, tarasie czy w ogrodzie, otrzymamy pełne wsparcie ze strony Pszczelarium. Jest ono bowiem prawdziwym ekspertem w tego typu projektach. W samej Warszawie założyło jak dotąd 18 pasiek, które łącznie skupiają około 90 uli.
Czy miejski miód jest zdrowy?
Według badań przeprowadzonych przez stowarzyszenie francuskich pszczelarzy, UNAF, miejskie pszczoły są zdrowsze i bardziej wydajne niż ich kuzyni ze wsi! Dzisiaj, w dobie wymierania tych owadów - może to miasta je uratują? Tutaj unikają złego wpływu pestycydów, stosowanych przez rolników i filtrują miejskie zanieczyszczenia. Powodem wysokiej jakości miejskiego miodu jest brak używania w mieście oprysków.
- Co do samego miodu, wszyscy jesteśmy zaskoczeni jego właściwościami – mówi Kamil Baj, właściciel Pszczelarium. - Otóż miód miejski jest niekiedy bardziej ceniony niż miód wiejski, ponieważ w miastach pyłek kwiatowy, który zbierają pszczoły, nie jest skażony pestycydami do ochrony roślin. Zimą natomiast, w okresie występowania smogu w miastach, pszczoły nie latają i spędzają czas w ulu. To, co wyróżnia miód miejski, to zdecydowanie jego smak, który jest inny od wiejskiego. Powodem tego jest miejska zróżnicowana roślinność, w przeciwieństwie do terenów wiejskich, gdzie czasami w promieniu kilometra występuje tylko jedna uprawa, na przykład, rzepaku, co zmusza pszczoły do zbierania pyłku tylko jednego gatunku rośliny - wyjaśnia Kamil Baj.
Zróżnicowana flora miejska pozwala na otrzymanie niezwykle wyszukanych miodów, jak na przykład: kasztanowcowo-wierzbowy lub lipowo-głogowy.
Jeżeli zaś chodzi o same pszczoły, to w mieście przeżywa ich niż na wsi, ponieważ nie są one narażone w tak dużym stopniu na chemikalia. To, co teraz, w czasie upałów odczuwamy tak dotkliwie, czyli miejskie "wyspy ciepła" - sprzyja pszczołom. Dzięki temu, że w mieście średnia temperatura jest wyższa niż na wsi, łatwiej im przetrwać zimę.
Prawo a pszczoły
Wywodzący się z USA rozwój mody na urban beekeeping spowodowany jest to z jednej strony modą na ekologiczną żywność, a z drugiej chęcią ratowania pszczół, których liczba w Stanach spada stale od II wojny światowej na skutek m.in. zaprzestania przez rolników uprawniania koniczyny, a przede wszystkim wzmożonego stosowania nawozów, pestycydów i herbicydów. W ostatnich latach liczba pszczół zaczęła spadać jeszcze bardziej dramatycznie – Departament Rolnictwa USA oszacował, że umarło około 30 procent populacji pszczół. Powody tego - zagrażającego całej planecie - zjawiska n ie są do końca zbadane. Oprócz zagrożenia chemicznymi środkami ochrony roślin wymienia się jeszcze liczne choroby pszczół.
Czy i na jaką skalę miejskie pszczelarstwo istnieje w Polsce? Na pewno taką działalność mogą utrudniać przepisy, które obowiązują w niektórych miastach. W Warszawie na terenach pozarolniczych długo nie wolno było hodować pszczół w odległości mniejszej niż 1000 m od granic osiedli mieszkalnych - od połowy 2014 r. przepisy zmieniły się i obecnie pszczoły mogą mieszkać w stolicy legalnie, co spowodowało lawinowy wzrost ich liczby. Ule można tu ustawiać w odległości 10 m od granicy nieruchomości lub drogi. Pasieki mogą być też na dachach domów, pod warunkiem, że od okien w sąsiednich budynkach będzie zachowane 10 m. Z tego prawa skorzystali m.in. posłowie. 10 uli stoi przy Sejmie. Miejska pasieka znajduje się na dachu hotelu Regent na rogu ulic Spacerowej i Belwederskiej. W 2015 roku liczbę uli szacowano na około 400.
W Lublinie o prawo hodowania pszczół walczyli m.in. naukowcy z KUL. Zakazu hodowli pszczół nie ma także w Krakowie. Według wytycznych teren, na którym stanie pasieka, musi być jedynie odgrodzony i znajdować się w odległości 15 metrów od ogrodzenia sąsiadów (jeśli ule stoją bliżej, właściciel pszczół na ogrodzeniu ma zamontować naturalną przeszkodę). Bez większych ograniczeń pszczoły można hodować też w Katowicach i Łodzi (zabrania się tu jedynie ustawiania uli na balkonach). Ale są miasta, gdzie praktycznie nie ma żadnych zakazów i ograniczeń związanych z hodowlą pszczół.
O warunkach hodowli na Pomorzu można się dowiedzieć z wydanej w 2015 roku broszury „ Zakładamy pasiekę. Poradnik dla początkujących pszczelarzy”, wydanej przez Pomorski Ośrodek Doradztwa Rolniczego w Lubaniu. Wynika z niego, że - niestety - brakuje jednoznacznych przepisów dotyczących lokalizacji pasiek, które ułatwiły by ustawienie pasieki zgodnie z prawem. Zwyczajowo, przyjmuje się jednak, że powinna być ona oddalona od granicy z sąsiadem lub drogi publicznej o co najmniej 10 m. Dodatkowo, warto miejsce ustawienia uli odgrodzić przeszkodą, która zmuszała by pszczoły do wyższych lotów, poza poziomem poruszania się ludzi. Może to być płot z desek, gęstej siatki albo żywopłot o wysokości co najmniej 3 metrów. Zanim wykonamy pasieczysko warto przeanalizować jeszcze prawo lokalne.
Niektóre samorządy precyzują zasady
hodowli zwierząt. Odnajdziemy je w „Regulaminach utrzymania czystości i porządku na terenie miasta czy gminy”. Samorządy tworząc taki akt prawny, różnie podchodzą do sprawy utrzymania pszczół. Część tych regulaminów, w żaden sposób nie odnosi się do owadów przez nas hodowanych. Są jednak takie, które określają maksymalną liczbę uli, minimalny odstęp od sąsiedniej działki, informacje o ogrodzeniu. Zdarzają się również takie, które zakazują hodowli tych pożytecznych owadów.
Niekiedy pojawiają się spory i procesy z powodu niewłaściwej lokalizacji pasiek, zwłaszcza usytuowanych zbyt blisko sąsiednich nieruchomości. Sądy w tym zakresie posiłkują się przepisami obowiązującego w Polsce kodeksu cywilnego. Cytowana broszura zawiera wykładnię prawną dotyczącą tego zagadnienia.
Wszyscy pszczelarze zobowiązani są do rejestracji swoich pasiek u właściwego ze względu na miejsce usytuowania pasieki powiatowego lekarza weterynarii. Po złożeniu pisemnego wniosku do inspektoratu, nadaje on pasiece numer identyfikacyjny. Kiedy zaś miejskie pszczelarstwo przestanie być tylko hobby i będziemy chcieli handlować miodem -ze swojej pasieki – trzeba zarejestrować tzw. „sprzedaż bezpośrednią ze swojej pasieki” u tego samego urzędnika (tj. powiatowego lekarza weterynarii.
Przegląd najważniejszych wydarzeń ostatnich dni:
POLECAMY NA DZIENNIKBALTYCKI.PL:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?