Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przypisywanie mi roli likwidatora energetyki na Pomorzu jest nieuprawnione - mówi Andrzej Tersa, prezes Energi SA

Jacek Klein
Przypisywanie mi roli likwidatora energetyki na Pomorzu jest nieuprawnione - mówi Andrzej Tersa, prezes Energi SAAndrzej Tersa
Przypisywanie mi roli likwidatora energetyki na Pomorzu jest nieuprawnione - mówi Andrzej Tersa, prezes Energi SAAndrzej Tersa mat. prasowe
Z Andrzejem Tersą, prezesem zarządu Energi SA, rozmawiamy o strategii spółki, realizowanych i planowanych inwestycjach oraz konsolidacji w energetyce - Od powołania na stanowisko prezesa minęło kilka tygodni. Zapoznał się już Pan z Grupą Energa, jej kondycją, planami i stanem realizacji inwestycji. - Długo zapoznawać się nie musiałem, bo firmę znam dość dobrze, przepracowałem w niej kilkadziesiąt lat.

- Po objęciu stanowiska komunikował Pan, że głównym zadaniem i celem dla nowego zarządu jest rozwój grupy energetycznej i wzrost jej wartości dla akcjonariuszy poprzez wykorzystanie jej potencjału. W których obszarach?

- Wzrost wartości jest najważniejszy dla akcjonariuszy. A będzie on możliwy, jeśli Energa będzie przede wszystkim sprawnie i efektywnie funkcjonować i będzie dobrze postrzegana. Bardzo chcielibyśmy utrzymać i wzmacniać ten obszar organizacji, do którego głównie jesteśmy powołani, czyli dystrybucji, sprzedaży i niezawodności dostaw energii oraz poziomu obsługi klienta.

- A wytwarzanie energii?

- W tym zakresie jesteśmy najbardziej kojarzeni z odnawialnymi źródłami. Będziemy szukać projektów opłacalnych z naszego punku widzenia i takich, które będą generować przychody i wartość dla firmy.
Kilka projektów zapoczątkował poprzedni zarząd, kupując między innymi farmy wiatrowe i ich plany od zagranicznych koncernów. Jak przebiega ich realizacja?
To były dwie duże transakcje z hiszpańską Iberdrollą i duńskim koncernem Dong Energy. Przejęliśmy  gotowe farmy wiatrowe plus tak zwane pipeline, czyli zestaw projektów inwestycji w przygotowaniu. Jedna z nich została zrealizowana, dwie zbliżają się do finału, pozostałe są w różnych fazach rozwojowych. Systematycznie będą wdrażane, w zależności od projekcji możliwości realizacji i efektywności. Mamy też kilka własnych projektów zapoczątkowanych jeszcze wcześniej, one także są realizowane. 

- Jaki udział OZE w produkowanej przez koncern energii jest celem zarządu?

- Zgodnie z unijną dyrektywą, udział energii elektrycznej z OZE w całkowitej generacji energii powinien w 2020 roku wynosić przynajmniej 20 procent. Dla Polski cel ten został ustalony na poziomie 15 procent. Grupa Energa od kilku lat zajmuje czołowe miejsce wśród największych koncernów energetycznych w Polsce pod względem udziału energii elektrycznej pochodzącej z OZE w energii wytworzonej ogółem. Zielona energia stanowi około 36 procent  całości naszej produkcji. Zamierzamy  zachować pozycję lidera w udziale energii wytwarzanej ze źródeł odnawialnych, dlatego realizujemy kolejne inwestycje w farmy wiatrowe oraz fotowoltaiczne, co się z pewnością przełoży na zwiększenie produkcji zielonej energii. 

- Regulacje prawne sprzyjają rozwojowi OZE?

- Dotychczasowy system wsparcia wytwarzania energii elektrycznej z OZE umożliwiał w miarę harmonijny rozwój mocy wytwórczych, czyli elektrowni wodnych, wiatrowych, biomasowych i w mniejszym zakresie fotowoltaicznych i biogazowych, przy zachowaniu akceptowalnej stopy zwrotu dla inwestorów. Zasady wsparcia przewidziane w ustawie o odnawialnych źródłach energii gruntownie przebudowują system wsparcia. Jego głównym elementem jest wprowadzenie systemu opartego na aukcjach, a nie jak dotychczas na świadectwach pochodzenia, które stopniowo będą wygaszane. Dużym wyzwaniem będzie stworzenie przez prezesa URE sprawnego mechanizmu prowadzenia aukcji i wyłaniania zwycięskich ofert. Można założyć, że system będzie promować przede wszystkim najtańsze technologie, czyli lądową energetykę wiatrową. Zadaniem dla firm takich jak Energa będzie zbudowanie odpowiedniego portfela projektów, które będą mogły wygrywać w tych aukcjach, co też konsekwentnie realizujemy.

- Oprócz OZE, jest jeszcze tradycyjna energetyka, czyli węgiel i gaz. Tutaj Energa ma także rozpoczętych lub zaplanowanych kilka inwestycji.

- Węglowa elektrownia w Ostrołęce została doprowadzona do fazy pozwolenia na budowę. Teraz stoimy przed problemem podjęcia decyzji o dalszych działaniach. Problem wiąże się oczywiście z pieniędzmi, rentownością inwestycji, ściśle związaną z przyszłymi cenami energii i cenami paliwa. Podobnie w przypadku elektrowni gazowych, dwa projekty, w Gdańsku oraz  w Grudziądzu, mają pozwolenia na budowę, trzecia instalacja jest w trakcie jego pozyskiwania. Rozpoczęcie realizacji zależy także od tego, jak będą się kształtować ceny gazu. Rynek surowcowy i otoczenie prawne monitorujemy na bieżąco i jak tylko uznamy, że są i będą warunki dla rentownej działalności tych inwestycji, to je rozpoczniemy.

- Jakie środki jest w stanie przeznaczyć Grupa Energa na inwestycje w moce wytwórcze w ciągu najbliższych lat?

- Proces inwestowania w budowę źródeł mocy trwa kilka lat. Jeżeli pojawiłyby się korzystne uwarunkowania rynkowe, to jesteśmy w stanie pozyskać środki finansowe z zewnątrz oraz  wykorzystać te, które posiadamy. W bieżącym planie inwestycyjnym nie zakładamy na te cele konkretnych pozycji finansowych. W planie do 2022 roku na tak zwane inwestycje podstawowe przewidujemy około 12 miliardów złotych. Jednak dopóki nie mamy pewności co do ich opłacalności, nie rezerwujemy środków.

- Wróćmy do zielonej energii. Jednym z dużych projektów, o których się mówi od lat, jest drugi stopień na Wiśle pod Włocławkiem. Energa lobbowała za tym projektem. Nadal jest nim zainteresowana?

- Tak. Drugi stopień jest przede wszystkim potrzebny, aby zabezpieczyć zaporę we Włocławku poprzez podniesienie poziomu dolnej wody. Ta inwestycja ma jednak znaczenie nie tylko energetyczne, ale głównie dla podniesienia poziomu retencji wody, ochrony przeciwpowodziowej oraz udrożnienia Wisły dla żeglugi, co kontekście rozwoju portów w Gdańsku i Gdyni, a głównie w kontekście wzrostu przeładunków, jest niezbędne. Samą autostradą i pozostałymi drogami kołowymi nie będziemy w stanie wywieźć milionów ton towarów z portów w głąb kontynentu. Budowanie kolejnego stopnia na Wiśle będzie związane z budową śluzy umożliwiającej żeglugę. Interesariuszy tego projektu jest wielu - to między innymi  gospodarka wodna, lokalna województw, transport, energetyka, rolnictwo. Zależy nam, aby pozyskać ich do współfinansowania projektu. Koszt takiego stopnia wynosi około 3,5 miliarda złotych, z tego około 1 miliard pochłonie  część energetyczna, czyli siłownia  hydroenergetyczna, którą możemy finansować.

- Jak firma stara się pozyskać przychylność potencjalnych inwestorów?

- Prowadzimy różne działania lobbingowe. Zależy nam, aby projekt znalazł się w rządowym programie strategicznym, co byłoby podstawą do pozyskiwania partnerów finansowania. Dlatego spotykamy się z przedstawicielami rolnictwa, instytucji odpowiedzialnych za infrastrukturę, środowisko naturalne, gospodarkę wodną.

- A co z Naturą 2000, do której należy większość obszarów nad Wisłą?

- Istnieje tak zwany  mechanizm rekompensat. Ingerencja na jednym obszarze rodzi konieczność odtworzenia warunków naturalnych gdzie indziej. Tak już wielokrotnie robiliśmy. W tym przypadku rekompensata przyrodnicza zaplanowana została na niespotykaną dotychczas w Polsce dużą skalę.

- Projekt stopnia na Wiśle ma szanse na realizację?

- Obserwując zainteresowanie, jakie budzi na konferencjach i debatach, chcę być optymistą. W województwach nadwiślańskich cieszy się  dużym poparciem władz lokalnych. Istnieje mocny lobbing, wsparty także akcją "Dziennika Bałtyckiego" "Po drugie: Autostrada wodna na Wiśle". Jednak doświadczenie każe podchodzić do tematu z pewną rezerwą. Rozpoczęcie inwestycji to w dużej mierze decyzja polityczna, związana z obawami o środowisko i odbiór społeczny inwestycji. Ale z perspektywy, z której obserwujemy port w Gdańsku i ruch w terminalach (rozmawiamy na 11 piętrze budynku Olivia Tower), jest to konieczne. Wisła byłaby idealną drogą transportową dla portowych ładunków.

- Finansowo inwestycja nie jest chyba zaporą?

- Oczywiście nie. W porównaniu do miliardów złotych przeznaczanych na usuwanie skutków powodzi z 2010 roku - nie jest dużo.

- Zahaczyliśmy o politykę. A polityczne zapowiedzi z początku roku dotyczące konsolidacji w energetyce rozgrzały pomorską scenę biznesową i polityczną w obawie o samodzielność Energi. Teraz nastąpiła zmiana w zarządzie firmy i pojawiły się głosy, że poprzedni został odwołany, ponieważ "nie okazywał" entuzjazmu dla pomysłu.

- Chciałbym zaznaczyć, że przypisywanie mi roli niemalże likwidatora energetyki na Pomorzu jest nieuprawnione. Z energetyką na Wybrzeżu jestem związany całe zawodowe życie i zależy mi zarówno na jej rozwoju, jak i miejscu Grupy Energa w lokalnej gospodarce. Rozwoju, na którym korzystać będą lokalny samorząd i mieszkańcy Pomorza.
Priorytetem jest wszakże silna energetyka krajowa, równie jak wartość firmy i jej znaczenie dla regionu. Co do samej konsolidacji, w energetyce wydaje się ona nieunikniona. Jej kształt oczywiście nie jest znany. Pojawiają się różne koncepcje. Grupy energetyczne analizowały różne warianty. PGE analizowała przejęcie Energi, Energa Enei, Enea przejęcie Energi. Niefortunny start rozmów na ten temat rozpętał gorączkę. Jak wspomniałem, konsolidacja jest nieunikniona, ale jeśli miałaby się dokonać, to w taki sposób, aby żaden z interesariuszy czy otoczenie na niej nie straciły. Potencjalne straty głównie przeliczane są na pieniądze z podatków odprowadzanych przez energetyczne firmy do samorządów. Energa jest wzorem dla innych grup energetycznych w obszarach operatorskim czy handlu energią. Wiemy na ten temat najwięcej, co przyznają nasi koledzy z innych grup. Ten atut na przykład mógłby być może nawet wzmocnić gospodarkę pomorską w obliczu konsolidacji. Nasza siła tkwi w bardzo dobrej organizacji tych procesów. Można sobie wyobrazić, że niektóre działalności połączonych firm, jak Energa Operator czy Obrót, czy inne, miałyby siedzibę tutaj, w Gdańsku. Jednocześnie silniejsza finansowo firma miałaby większe możliwości generowania inwestycji i miejsc pracy. Jak popatrzymy na europejski rynek, takich małych firm jak Energa się nie spotka. Są wielkie koncerny, które na przykład budują moce wytwórcze i inwestują miliardy w rozwój energetyki z równie dużymi partnerami. Wielkość jest atutem konsolidacji, któremu nie można zaprzeczyć. Ale wielkość z poszanowaniem lokalnego interesu oraz interesu  akcjonariuszy i klientów. W każdym razie tego typu konsolidacje to nie jest szybki proces. Na takie połączenie muszą wyrazić zgodę takie instytucje jak Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, a ponadto jest  jeszcze Komisja Europejska. 

- A z kim byłoby najkorzystniej się połączyć?

- To trudne pytanie. Są atuty połączenia z Eneą, jak i z PGE. PGE to wielki wytwórca energii. Byłby dla nas dostawcą, my zapewnilibyśmy sieć sprzedaży. Enea również posiada spore  moce wytwórcze. Analizy trwają zarówno w samych spółkach, jak i u właściciela - w Ministerstwie Skarbu. Ich wyniki determinują założenia celów do osiągnięcia. Musimy poznać konkrety założeń polityki energetycznej państwa, ponieważ ewentualna konsolidacja musi się w nią wpisywać. Pamiętajmy przy tym o zdaniu wypowiedzianym w Gdańsku przez ministra skarbu, że Energa jest i będzie się rozwijać na Pomorzu.

- A co z cenami energii na rynku po konsolidacji, jak ostrzegają niektórzy - zdominowanym przez duopol. Brak konkurencji nie grozi podwyżkami dla końcowego odbiorcy?

- Nie wydaje mi się. Dzisiaj w Polsce jest wielu sprzedawców energii elektrycznej, a klienci mają  swobodę ich wyboru. To nie jest tak, że Energa po połączeniu z Eneą czy PGE nie będzie mieć konkurencji. Ta konkurencja jest, a jej rozwój zależy od umiejętności innych podmiotów w zdobywaniu klientów. Jak już wspomniałem, atutem powstania dużego podmiotu energetycznego jest jego siła w finansowaniu inwestycji. Gdybyśmy przy projekcie Ostrołęki mieli współinwes-tora, który dzieliłby z nami ryzyko finansowania, pozyskalibyśmy je taniej. Drugi element przemawiający za konsolidacją to suma doświadczeń w realizacji takich projektów w zakresie sprzedaży, handlu energią, marketingu czy wreszcie finansowania, wdrażania nowych technologii i innowacji. Mniejszemu podmiotowi jest trudniej.

- Polityka unijna, która determinuje także polski rynek energii, zmierza do ograniczenia roli węgla, głównego paliwa w polskich elektrowniach.

- W Polsce bloki energetyczne zasilane są głównie polskim węglem, który nie jest tani, co wraz z innymi uwarunkowaniami przekłada się na drogą energię w porównaniu z innymi krajami. Do tego dochodzą opłaty za emisję zanieczyszczeń, a energia odnawialna jeszcze nadal jest droga. Inwestycje w nowe moce również są bardzo kosztowne, dlatego powinniśmy budować silne, odpowiednio zrestrukturyzo-wane podmioty, które są w stanie obniżyć finansowanie oraz doprowadzić do spadku cen paliwa, a za tym i energii.

- Od lat mówi się o nowym otwarciu programu jądrowego, który w perspektywie wielu lat zapewniłby tańszą energię, nieobciążoną opłatami za zanieczyszczanie. Czy Energa widzi swoje miejsce w takim projekcie i gdzie?

- Niewykluczone, że jeżeli wyszłaby taka inicjatywa współudziału, bylibyśmy zainteresowani. My również oczekujemy partnerów przy projekcie nowych bloków w Ostrołęce.

- Nawiązując do drogiej energii i kosztownych inwestycji, uwolnienie cen dla odbiorców indywidualnych skutkowałoby podwyżkami?

- Niekoniecznie. Prawdopodobnie byłoby tak jak z telefonią komórkową. Była droga, ale obecnie jest tania. Konkurencja jest coraz silniejsza, zaostrza się walka o klienta, o którego zabiega się już nie tylko ceną, ale i bogatszą ofertą. Podobnie byłoby na rynku energetycznym.

- Co do samej Grupy Energa. Trwa proces restrukturyzacji, który nie cieszył się poparciem związków zawodowych, pozostającymi z firmą w sporze zbiorowym. Czy restrukturyzacja została zakończona, czy będzie kontynuowana?

- Znaleźliśmy się w punkcie, w którym trzeba spojrzeć w tył na efekty, jakie przyniosły dotychczasowe działania. Na pewno tempo zmian ulegnie spowolnieniu. Skupimy się na doskonaleniu i modyfikowaniu tego, co już zostało zrobione. Spór zbiorowy dotyczy natomiast czterech głównych zagadnień. Oczekiwań płacowych, bezpieczeństwa pracy na sieciach w związku z pozyskiwaniem tych usług z zewnątrz, układu zbiorowego pracy i zaprzestania restrukturyzacji . Nawiązaliśmy dialog i będziemy systematycznie dążyć do rozwiązania tych spraw.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki