- Gdy funkcjonariusze znaleźli delikwenta, zatrzymywali go i nakazywali, by na najbliższym przystanku pasażerowie opuścili auto - relacjonuje Radosław Morawski z kujawsko-pomorskiej ITD. - Pusty bus za motorem jechał na plac, gdzie czekała nasza skomputeryzowana stacja.
I właśnie tu okazało się, że niemal wszyscy skontrolowani - kierowcy autobusów i ciężarówek - mieli problemy. Tylko trzy busy - ze wszystkich skontrolowanych - wyjechały w dalszą trasę.
- To prawdziwy dramat - przyznaje inspektor Morawski. - Spodziewaliśmy się, że będą problemy, ale nie aż takiej ich skali.
Policja też nie kryje, że część busów to jeżdżące pułapki. Auta mają m.in. źle zamocowane siedzenia - w razie wypadku fotele mogą zostać wyrwane z podłogi i zmiażdżyć siedzącego na nich pasażera. Część aut miała pospawane ramy, a busy tak naprawianej konstrukcji mieć nie mogą. Do rzadkości nie należały też auta z przerdzewiałymi na wylot częściami karoserii. Wśród grzechów inspektorzy wyliczają też luzy w zawieszeniu, wycieki płynów, niesprawne oświetlenie czy - co najbardziej szokujące - absolutnie niesprawne hamulce.
- Trafił nam się pojazd, który miał pękniętą tarczę hamulcową - mówi Radosław Morawski. - Wykonywał właśnie normalny kurs z pasażerami...
Jak to możliwe, że samochody, których kierowcy zarabiają na życie transportem pasażerów, mogą być aż tak zdezelowane i zaniedbane?
- W wielu wypadkach to skutek oszczędności, bo właściciele remonty odkładają na lepsze czasy - komentuje asp. Witold Radtke, naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego w puckiej Komendzie Powiatowej Policji.
Pasażerowie, którzy odjeżdżają z dworca PKS w Gdańsku, skarżą się i na przewozy lokalne, i na krajowe. - Syn dojeżdża PKS-em do szkoły w Kolbudach - mówi pani Katarzyna, mieszkająca w Kowalach. - Nie dość że kurs się spóźnia, to stan autobusów pozostawia wiele do życzenia. Dziwi mnie, że jakoś wiele firm może unowocześniać flotę, a przewoźnicy, którzy mają stałych klientów, podróżujących pięć razy w tygodniu, mają tabor kilkudziesięcioletni.
Magdalena Wardak z Ełganowa do Gdańska jeździ autobusem. - Część pojazdów jest nowsza, ale i tak często na trasie kursują stare, rozpadające się pojazdy - mówi. - Stan techniczny odbiega od ideału, jest zimno, a ja, podobnie jak inne matki małych dzieci, mam problem, gdy podróżuję z dzieckiem, bo drzwi są tak wąskie, że się w nich nie mieści wózek. Zdarzyło się też, że autobus popsuł się w Trąbkach Wielkich i pasażerowie musieli wysiadać. Czekaliśmy na kolejny bus i oczywiście musieliśmy jeszcze raz zapłacić za bilety.
Pasażerowie na puckim dworcu wyliczają: urwane koła w czasie podróży, szarżowanie na trasie, przeładowane samochody, obluzowane siedziska...
- Czasem człowiek się modli, żeby tylko szczęśliwie dojechać - komentuje Andrzej Siniczyn z Odargowa.- Ale wsiadamy, bo innego wyboru nie ma.
Jak to możliwe, że niesprawne busy przewoźników, mających firmy w Gdyni, powiatach puckim i wejherowskim, wciąż kursują po drogach? - Każde z tych aut raz na pół roku musi przejść obowiązkową kontrolę na stacji diagnostycznej - przypomina Ilona Sawicka, naczelnik Wydziału Komunikacji Starostwa Powiatowego w Pucku.
Skomentuj
Czy stan busa, którym dojeżdżasz do pracy i szkoły, nie budzi Twoich zastrzeżeń?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?