Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przemysław Miarczyński: Kitesurfing może być dobrym bodźcem

Rafał Rusiecki
Przemysław Miarczyński sposobi się do startu w czwartych igrzyskach olimpijskich
Przemysław Miarczyński sposobi się do startu w czwartych igrzyskach olimpijskich Tomasz Bołt
Z Przemysławem Miarczyńskim, multimedalistą windsurfingowym, olimpijczykiem, reprezentantem SKŻ Ergo Hestia Sopot, rozmawia Rafał Rusiecki

- Czujesz duże ciśnienie, aby sięgnąć w Londynie po medal?

- Tak. Szczególnie że są to prawdopodobnie ostatnie igrzyska w windsurfingu. Przydałyby się te wszystkie lata wyników, nie tylko moich, zwieńczyć medalem. Będę się starał.

- Na akwenie olimpijskim w Weymouth będziesz trenował teraz tylko z Piotrem Myszką czy będziecie ćwiczyć w większej grupie?

- Przez to, że kadra w tym roku się zawęziła, to dogadaliśmy się z innymi ekipami. Trochę trenujemy z Niemcem Tonim Wilhelmem i z Grekiem Byronem Kokkalanisem. Robimy przymiarki, aby ustawić się prędkościowo. Będziemy ćwiczyć głównie wyścigi. Dla mnie byłoby o tyle dobrze, żeby Piotrek był w Weymouth do samego końca, aż do igrzysk. Jak ja odbiorę nowy sprzęt, to chciałbym się z kimś sprawdzić. Wtedy będzie wiadomo, czy jestem szybszy czy wolniejszy.

- A sam akwen pasuje Ci?

- Jest OK. Pogoda w sierpniu może być jednak różna. Trzeba się nastawiać na mocniejsze wiatry. Tam rzadko kiedy przez 5-6 dni nie wiało. A igrzyska dla mnie będą trwały od 31 lipca do 8 sierpnia.

- Jak to właściwie jest z siłą wiatru? Kiedyś przy mocniejszych podmuchach zawsze wygrywałeś.

- Wydaje mi się, że w dużej mierze poziom poszedł do przodu. Na przykład Francuz Julien Bontemps, który wygrał mistrzostwa świata w tym roku, współpracuje z zawodnikiem, który w konkurencjach nieolimpijskich - slalom i formule windsurfing - jest mistrzem świata. To Antoine Albeau, utytułowany zawodnik. Wymienili się informacjami z korzyścią dla Bontempsa, który pływa teraz naprawdę szybko. Myślę, że wszystko jest do dogonienia. To jest też tak, że często na ważne regaty brałem nowy sprzęt i nie wszystko do końca miałem "objeżdżone".

- A jak do tej pory szło Ci na akwenie w Weymouth?

- W zeszłym roku zająłem w regatach trzecie miejsce. W 2009 roku byłem czwarty w mistrzostwach świata. Wygrał wówczas Brytyjczyk Nick Dempsey, drugi był Izraelczyk Nimrod Mashich, a trzeci Holender Dorian van Rijsselberge.

- Jak szacujesz, ilu jest kandydatów do medali w Londynie?

- Myślę, że z sześciu: Holender van Rijsselberge, Izraelczyk Mashich, Brytyjczyk Dempsey, Francuz Bontemps, Grek Kokkalanis i ja. Mam szansę wygrać, jeśli wszystko będzie jak trzeba. Mam tylko nadzieję, że nie będzie jaj z losowanym sprzętem. Teoretycznie wszystko jest takie samo. Ale zawodnicy, z którymi rozmawiam, obawiają się, że coś będzie nie tak. Jak statecznik jest ewidentnie krzywy, to można pójść, pokazać i poprosić o nowy. A jak maszt wygląda normalnie, a nie pracuje na wodzie jak trzeba, to jest gorzej.

- Ilu windsurferów wystartuje na igrzyskach?

- 38. Wszyscy płyną razem, bez eliminacji.

- Lepiej czujesz się w takiej czy w mniejszej grupie?

- To nie ma znaczenia. Na starcie jest łatwiej. Ci najlepsi i tak startują z tego samego miejsca.

- W roku 2016 w Rio de Janeiro zamiast klasy RS:X ma być na igrzyskach kitesurfing. Nastawiasz się na zmianę?

- Myślę, że jesteśmy w stanie się przestawić [chęć zmiany deklaruje także Piotr Myszka - przyp. aut.].

- A czy Ciebie w ogóle kitesurfing kręci?

- Trochę tak. Gdyby został przy klasie RS:X, to bym się zastanawiał. Piotrek Myszka od pewnego czasu jest w gazie, ma dobre wyniki. Ciężko było z nim wygrać eliminacje olimpijskie. Nie wiem, czy bym nie odpuścił w kolejnych latach. A teraz to szczerze mówiąc, coś nowego mnie interesuje. Gorzej tylko na razie będzie dla klubów, szczególnie tych w Polsce, na jeziorach. Ciężko tam zacząć uprawiać kitesurfing. Do tego musi być plaża, aby było bezpieczne. My w Sopocie mamy pod tym względem niezłe warunki.

- Pewne jest, że na igrzyskach w Brazylii dojdzie do zmiany klas olimpijskich?

- Generalnie środowisko windsurfingowe RS:X walczy, aby zmienić decyzję ISAF [Międzynarodowa Federacja Żeglarska - przyp. aut.]. Władze w dużej mierze twierdzą, że to nieodwracalne. Niektórzy jednak mówią, że jest taka możliwość. Ja na 100 procent nie jestem w stanie nic powiedzieć. To było ogromne zaskoczenie dla wszystkich.

- Ile potrzeba by było czasu, abyś przestawił się z klasy RS:X na kitesurfing?

- Myślę, że trzeba by jednego, solidnego wyjazdu tygodniowego na początek. A tak to pół roku. No, rok maksymalnie.

- I wtedy byłbyś w czołówce na świecie?

- Nie wiem, czy na świecie, ale mam nadzieję, że przynajmniej w Polsce (śmiech). Jest dużo ludzi uprawiających kitesurfing, z którymi mam kontakt. Chociażby mój brat. On już jeździ, a ja prawie nie. W domu też nie mam jeszcze kite'a.

- A ile razy już próbowałeś z kitesurfingiem?

- Ja w ogóle zacząłem bardzo szybko, jak się tylko w Polsce pojawił z osiem lat temu. Styczność z tą dyscypliną miałem jednak niewielką. Potem długo nie trenowałem, aż do zeszłego roku, kiedy na zgrupowaniu w Egipcie spróbowałem ponownie. Może z 20 razy.

- Jaka jest generalna różnica pomiędzy tymi dyscyplinami?

- To coś zupełnie innego szczególnie na startach. Wszyscy zastanawiają się, czy zawodnicy się nie poplączą. Każdy ma przecież co najmniej 45 metrów linki od latawca. Kiedy wywraca się deskarz na linii startowej, to zajmuje 5 metrów, bo taki ma maszt. Kitesurfer ma przynajmniej 40 metrów i przez takiego nikt nie może przepłynąć. Widziałem filmiki w internecie, na których po nieudanym starcie wyciągają wszystkich zawodników z poplątanymi linkami.

- A w czym windsurferzy będą mieli przewagę nad kitesurferami?

- Pod kątem doświadczenia taktycznego na pewno będzie nam łatwiej. Z kolei przewagę techniczną mają ci, którzy od kilku lat już na tym pływają. Nie da się ukryć, że do tego poziomu trzeba będzie najpierw dojść.

- W którym przypadku trzeba wykazać się większą odwagą?

- Na pewno kitesurfer musi być bardziej odważny. Dla dziewczyn będzie to zdecydowanie trudniejsze niż dla nas. Wydaje mi się, że w windsurfingu nawet przy ekstremalnym wietrze faceci się tak nie boją. Natomiast dziewczyny już zaczynają się denerwować. A co dopiero będzie na kite'cie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki