Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przedświąteczny optymizm

Piotr Dominiak
Piotr Dominiak
Piotr Dominiak
Powiało optymizmem. W USA i u nas. Amerykanie się cieszą, że na wyprzedażach po Święcie Dziękczynienia wydali znacznie więcej niż rok temu. Tylko w piątek 12 listopada udało im się pozbyć w sklepach o 10,7 mld dolarów więcej niż przed 12 miesiącami. Niezły rezultat, zwiastujący powracający optymizm konsumentów. Z tego, rzecz jasna, cieszą się sprzedawcy i producenci.

Ogólna radość, która zazwyczaj się przekłada na rezultaty makroekonomiczne. Co prawda drożeje dolar, co nie sprzyja amerykańskiemu eksportowi, ale czy przeciętni Amerykanie w przedświątecznym nastroju będą się tym przejmować. Do Bożego Narodzenia szał zakupów nie minie, a potem... Potem kolejne wyprzedaże.

Niemal w tym samym czasie ogłoszono wyniki naszej gospodarki za III kwartał. Zaskoczyły największych rządowych entuzjastów. Ponad 4-procentowy wzrost (4,2 proc. lub 4,7 proc., w zależności od metody liczenia) to rezultat nieoczekiwanie dobry. Między bajki można włożyć narzekania malkontentów, że sytuacja kraju jest dramatyczna, szaleje nędza itd. Wzrost ten został bowiem wygenerowany głównie przez prywatne wydatki konsumpcyjne. Czyli mamy pieniądze i jesteśmy skłonni je wydawać. Mniej się boimy o przyszłość naszej pracy i zarobków. Czyli też optymizm.

Ciekawy jestem, czy potwierdzą go nasze zakupy grudniowe, na mikołajkowe i podchoinkowe prezenty oraz na zastawienie świątecznych stołów. Zastrzeżenia niektórych ekspertów, że może kupujemy teraz, bo się boimy skutków podwyżki VAT od nowego roku, wydają się mało wiarygodne. Poza samochodami i sprzętem TV, nie kupuje się raczej innych artykułów konsumpcyjnych na zapas. Tym bardziej że podwyżki te nie będą dramatycznie wysokie.

Bardziej zrozumiałe są narzekania na wolno rosnące wydatki inwestycyjne. Były niższe od poniesionych w III kwartale 2009 roku, ale już tylko niewiele. Przekroczyły te z trzecich kwartałów lat 2007 i 2008. A w ciągu bieżącego roku wyraźnie wzrastają. Pesymizm i w tym zakresie wydaje się przemijać.

Nie znaczy to, że wszystko jest cacy. Deficyt budżetowy i dług publiczny są niewątpliwie poważnymi problemami. Zawsze są jakieś problemy. Jednak szybszy wzrost ekonomiczny sprzyja ograniczaniu deficytu i wzrostu długu. Jak popatrzymy na większość innych krajów, to tym razem one mają nam czego zazdrościć. W tej sytuacji reakcja mojej koleżanki, członkini Rady Polityki Pieniężnej, której wiedzę ogromnie cenię, wydaje mi się nieco pochopna. Czy przyspieszony wzrost wymaga od razu podwyższania stóp procentowych? Z jednej strony, taki wniosek potwierdzałby, że rada uważa owo przyspieszenie za trwałe, a nie za chwilowe - czyli że wyniki nie są efektem zmian przypadkowych, jednorazowych. Z drugiej strony - czy trzeba już hamować koniunkturę w ten sposób? Bo wzrost stóp procentowych odbije się przecież silniej na inwestycjach niż konsumpcji.

Apelowałbym o spokój. Tym bardziej że zawartość najnowszego komunikatu GUS była, jak wspomniałem, zaskakująca dla wszystkich. Prognozy gospodarcze wciąż nie bardzo się sprawdzają. Wiemy o tym od zawsze. W niespokojnych czasach ryzyko ich błędu rośnie. Więc może jeszcze chwilę poczekać. Choćby do wyników przedświątecznej gonitwy po sklepach.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki