Rozpoczynający się w środę od nowa proces dotyczy zamieszek podczas Marszu Pustych Garnków, który odbył się w maju ubiegłego roku. Demonstrację zorganizowała grupa Nic o Nas Bez Nas.
- Dokumentacja wskazywała, na wybryk związany z naruszeniem porządku publicznego, tymczasem sprawa jest bardziej poważna - komentowała na dzisiejszej rozprawie sędzia Anna Grzyb-Koniuszaniec, która przez niemal półtorej godziny przesłuchiwała oskarżonego o naruszenie porządku publicznego Łukasza Muzioła z Nic o Nas Bez Nas.
Początkowo uczestniczący w demonstracji Muzioł został w trybie nakazowym ukarany za naruszenie porządku publicznego, zgłosił jednak sprzeciw do wyroku, a postępowanie ruszyło od nowa.
Sędzia zamierza teraz zapoznać się z dokumentacją Urzędu Miasta dotyczącą manifestacji. To właśnie od niej zależeć ma decyzja o wezwaniu w charakterze świadka prezydenta Pawła Adamowicza, czego domagał się oskarżony.
Czytaj więcej na ten temat: Gdańsk: Policja wyjaśnia zajścia podczas wmurowania kamienia węgielnego pod ECS
Muzioł przekonywał, że to nie próby przedarcia się na ul. Jana z Kolna przez demonstrantów były niezgodne z prawem, ale blokowanie ulicy przez wynajętych przez Urząd Miasta ochroniarzy.
- Manifestacja została zgłoszona i zalegalizowana, a w ustawowym terminie organizator nie otrzymał żadnej informacji z magistratu na temat jej zakazu - mówił działacz.
Majowa demonstracja miała przemaszerować spod kina Krewetka ulicą Rajską, Wałami Piastowskimi i Jana z Kolna na placyk na przeciwko pętli autobusowej. W czasie jej trwania na placu Solidarności odbywały się uroczystości związane z wmurowaniem kamienia węgielnego pod budowę Europejskiego Centrum Solidarności. W imprezie brał udział prezydent Bronisław Komorowski, a na wysokości siedziby Solidarności ustawiono barierki mające nie dopuścić nikogo w rejon obchodów.
Manifestanci próbowali - przechodząc pomiędzy barierkami - kontynuować marsz. Interweniowała wynajęta przez miasto agencja ochrony, która użyła gazu pieprzowego i tarcz.
ZOBACZ FILM z majowej manifestacji pod ECS
- Policja przedstawiła materiały wskazujące na to, że dopuściłem się zwykłego chuligańskiego wybryku, nie informując o kontekście sytuacji. To przypomina czasy komunizmu, kiedy ludzi rzucających ulotki skazywano za śmiecenie na ulicach - komentował w środę Łukasz Muzioł.
- Gdyby pan Muzioł czytał gazety, to by wiedział, że Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gdańsku stwierdził, iż prezydent Adamowicz miał prawo zakazać zgromadzenia publicznego 11 maja zeszłego roku - odpowiada rzecznik prezydenta Gdańska, Antoni Pawlak. - Na przykład na podstawie ustawy z 2001 r. o Biurze Ochrony Rządu. Wynika z niej, że do zadań BOR należy m.in. ochrona prezydenta RP. Jednym ze środków ochrony, przewidzianych w art. 20 pkt 14 ustawy o drogach publicznych, jest możliwość zamykania dróg i wprowadzania ograniczeń ruchu, gdy występuje bezpośrednie zagrożenie bezpieczeństwa osób lub mienia. Ten właśnie środek zastosowano ze względu na planowaną uroczystość z udziałem prezydenta RP. Skoro zaś doszło do wyłączenia ulic z ruchu, trzeba było zakazać zgromadzenia, w tym samym czasie i miejscu - dodaje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?