18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proceder przerabiania starego mięsa na "nowe wędliny". Żołnierze jedli zepsute mięso?

Jacek Wierciński
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne M.Osman
Mięso, któremu kończył się termin przydatności do spożycia, bez przebadania, ponownie pojawiało się w sprzedaży. Produkty, w których mogły być bakterie, trafiały m.in. na stoły w 9 jednostkach wojskowych na Pomorzu. Po tym, jak materiał na ten temat opublikowała telewizja TVN, sprawa trafiła do prokuratury, w zakładach trwa kontrola, a mięso zostało wycofane ze sprzedaży.

Zwracane przez hurtownie do Zakładów Mięsnych "Viola" w Lnianie (woj. kujawsko-pomorskie) produkty mięsne, którym kończył się termin przydatności do spożycia, miały być "odświeżane", czyli ponownie opakowywane lub wykorzystywane w produkcji kiełbas, mielonek czy pasztetów - ustalili dziennikarze nadawanego przez telewizję TVN programu "Uwaga". Mięso miało nie być przedtem badane, a ocenę jego przydatności do spożycia wydawano jedynie w oparciu o wygląd i zapach. Ustalenia dziennikarzy wskazują, że kontrolujący zakład lekarz weterynarii miał otrzymywać paczki z wędlinami i "przymykać oko na pewne sprawy". Prezes zakładów dementuje doniesienia i przekonuje, że nieprawidłowości nie było.

Viola posiada wszystkie niezbędne certyfikaty świadczące o jakości produktów, a mięso stamtąd trafiało do 25 jednostek wojskowych w Polsce, m.in. na Pomorzu - w Darłowie, Słupsku, Lęborku, Wejherowie, Malborku, Czarnem, Pruszczu Gdańskim, Siemirowicach i do Marynarki Wojennej w Gdyni. Według ustaleń dziennikarzy TVN, w produktach spółki mogły znajdować się bakterie, np. listeria monocytogenes - powodująca listeriozę, która prowadzić może m.in. do zapalenia opon mózgowych.
- Cały czas mówimy o rzekomych nieprawidłowościach, nie możemy przesądzać sprawy dopóki nie zostanie ona dokładnie zbadana. Środki spożywcze znajdujące się już w magazynach zostały zabezpieczone i będą przekazane służbom weterynaryjnym Wojska Polskiego. Mamy pewność, że żaden z podejrzanych produktów nie trafi do żołnierzy w formie jakiegokolwiek posiłku - podkreśla podpułkownik Marek Chmiel z Inspektoratu Wsparcia Służb Zbrojnych w Bydgoszczy.
Czy do pomorskich jednostek wojskowych mogło trafiać mięso, w którym znalazły się bakterie?

- Bardzo zależy nam na wyjaśnieniu tej sytuacji. Chodzi przecież o zdrowie naszych żołnierzy - zastrzega komandor Bartosz Zajda, rzecznik prasowy dowódcy Marynarki Wojennej. - Osoba, która odpowiada za przyjęcie żywności, sprawdza, czy wszystko jest zgodnie z przetargiem, ilość towaru, kontroluje temperaturę i warunki przewozu, datę przydatności do spożycia czy stan opakowań. Wszystko wynika ze szczegółowych procedur.

Kmdr Zajda podkreśla jednak, że Marynarka Wojenna nie bada składu chemicznego produktów. - To zadanie, które wykonuje zewnętrzny Wojskowy Inspektorat Służby Zdrowia - tłumaczy rzecznik.

- Cała ta sprawa jest badana. Wstrzymaliśmy odbiór nowych partii od tego producenta i od piątku żywność zamawiamy u innego dostawcy. Prawdopodobieństwo, że mięso w złym stanie trafiło do wojska, jest małe, dotąd nie było żadnych sygnałów, które mogłyby na to wskazywać - podkreśla Joanna Klejszmit-Bodziuch z WISZ, która dodaje, że dostarczone mięso sprawdzi Wojskowa Izba Weterynaryjna.

Kontrola żywności i przestrzegania procedur przez dostawcę, prowadzona przez Ministerstwo Obrony Narodowej, trwa od czwartku. W piątek główny inspektor weterynarii wstrzymał produkcję w zakładach Viola. Dzień wcześniej specjaliści GIW przeprowadzili tam kontrolę, która potwierdziła podejrzenie zamrażania produktów, które mogły pochodzić ze zwrotów. - Dla części wykrytych przez inspektorów produktów termin przydatności do spożycia upłynął, mimo to nadal znajdowały się na terenie zakładu w części nieprzeznaczonej dla odpadów - relacjonuje Krzysztof Jażdżewski, zastępca głównego lekarza weterynarii, który dodaje, że zlecił wojewódzkiemu lekarzowi weterynarii przeprowadzenie dochodzenia wewnętrznego w sprawie ewentualnych zaniedbań w zakresie nadzoru prowadzonego nad przedsiębiorstwem.

Prezes Violi Krzysztof Męciński wydał oświadczenie, w którym napisał m.in., że zakłady "nie dodawały i nie dodają do swoich produktów wędlin i mięsa wycofywanych z obrotu". - Zapewniamy, że takie zachowania nie były i nie są tolerowane w naszej firmie i spółka powzięła wszelkie kroki celem wyjaśnienia zaistniałej sytuacji i w ciągu przyszłego tygodnia przedstawione będą fakty i dokumenty, które potwierdzą, że zarzuty przedstawione w reportażu są bezpodstawne - przekonuje Męciński.

W sprawie nieprawidłowości w zakładach Viola równolegle prowadzone są obecnie dwa postępowania. Cywilne prowadzi Prokuratura Okręgowa w Bydgoszczy i wojewódzki lekarz weterynarii w Bydgoszczy, sytuację bada także resort obrony. Na polecenie ministra Tomasza Siemoniaka zarzuty wobec zakładu zbadać ma Wojskowy Inspektorat Weterynaryjny i Departament Kontroli MON. Do czasu zakończenia kontroli w firmie wstrzymano produkcję, gotowy do sprzedaży towar został również zabezpieczony w jej magazynach do przebadania.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
Możesz wiedzieć więcej!Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki