Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pracownicy gdańskiego szpitala dostają pensje z opóźnieniem. Czy to wina NFZ?

Dorota Abramowicz
Pracownicy  boją się, że w kolejnych miesiącach pensje znów będą wypłacane z poślizgiem
Pracownicy boją się, że w kolejnych miesiącach pensje znów będą wypłacane z poślizgiem Archiwum PP
Drugi miesiąc z rzędu lekarze, pielęgniarki i pozostali pracownicy Pomorskiego Centrum Chorób Zakaźnych i Gruźlicy w Gdańsku otrzymują wypłaty pensji z opóźnieniem.

- Mieliśmy dostać wypłatę 4 stycznia - zadzwoniła w poniedziałek do redakcji prosząca o anonimowość pracownica Szpitala Zakaźnego. - Nadal mam puste konto, co przy konieczności uregulowania moich prywatnych zaległości staje się nie tylko dla mnie poważnym kłopotem. Podobnie było w grudniu ubiegłego roku, gdy nasze pensje spóźniły się też o kilka dni. Jesteśmy poważnie zaniepokojeni. Niektórzy wiążą tę sytuację z jesiennym przekształceniem szpitala w spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością. Owszem, oszczędności musieliśmy robić, ale nie kosztem naszych pensji. Wcześniej takich problemów nie było.

Pomorski Sejmik postanowił przekształcić w 2012 r. szpital w spółkę, by uratować zadłużoną na 37 mln zł placówkę przed likwidacją. Pomorskie Centrum Chorób Zakaźnych i Gruźlicy przekroczyło tzw. wskaźnik wielkości zadłużenia w stosunku do kontraktu. To obligowało samorząd albo do pokrycia długu, albo do likwidacji placówki, albo do jej przekształcenia. Wybrano ostatnie wyjście.
Zanim do tego doszło, szpital musiał przejść bolesną kurację oszczędnościową, redukując miesięczne wydatki o 15 procent.

Spowodowało to poważne niezadowolenie części załogi. Lekarze, którzy w ub. roku skontaktowali się z naszą redakcją, skarżyli się na mobbing, ostre redukcje w zatrudnieniu personelu, wskazywali także, że drastyczny program oszczędnościowy odbywa się kosztem pacjentów.

Czytaj więcej na ten temat: Kłopoty Szpitala Zakaźnego w Gdańsku. Pracownicy oskarżają dyrekcję o mobbing

Dyrekcja placówki odpowiadała, że zarzuty zostały wyssane z palca, a wprowadzone zmiany miały charakter uzdrawiający.

Ostatecznie Szpital Zakaźny stał się spółką. Wskutek przekształcenia dług PCChZiG zmniejszył się o 10 milionów, z których część, 7,5 miliona, odzyskano następnie z budżetu państwa. Władze samorządowe zapewniały wówczas, iż wierzą, że szpital w formie spółki da sobie radę.

W miniony poniedziałek zarząd szpitalnej spółki spotkał się z zaniepokojonymi brakiem wypłat przedstawicielami związków zawodowych.

- Sytuacja już jest wyjaśniona - zapewniał nas we wtorek dr Maciej Zdrojewski z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy w Szpitalu Zakaźnym. - Nie wiązałbym tej sytuacji z procesem przekształceń w naszym szpitalu. Pieniądze są już wypłacane.

Usłyszeliśmy, że powodem opóźnień była zwłoka z wypłatą należności za faktury ze strony Narodowego Funduszu Zdrowia. Ostatecznie NFZ przekazał pieniądze, więc nie ma powodów do obaw.

Mimo wielokrotnych prób przez dwa dni nie udało nam się zdobyć komentarza prezes spółki Danuty Jędrzak-Kułagi w sprawie zaległości z wypłacaniem pensji. Poprosiliśmy więc o wyjaśnienia Pomorski Urząd Marszałkowski.
- To kwestie formalne zadecydowały o opóźnieniach - twierdzi Małgorzata Pisarewicz, rzeczniczka Urzędu Marszałkowskiego. - Są one związane z koniecznością określenia przepisów Ministerstwa Zdrowia w sprawie kodów dla jednostek służby zdrowia. To spowodowało pewne trudności z rozliczeniem jednej z umów, związanej z programami lekowymi.

Przedstawicielka Urzędu Marszałkowskiego również zapewnia, że zwłoka w wypłatach nie ma nic wspólnego ze skutkami przekształcenia szpitala w spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością.

- W grudniu ubiegłego roku rzeczywiście były także trzy dni opóźnienia, ale zaważyły na tym również względy formalne - twierdzi Małgorzata Pisarewicz. - Na pewno nie ma zagrożeń dla szpitala. Można wręcz powiedzieć, że jego sytuacja finansowa jest lepsza niż przed przekształceniem.

Ostatecznie, po całym tym zamieszaniu, we wtorek pracownicy Pomorskiego Centrum Chorób Zakaźnych i Gruźlicy otrzymali połowę wynagrodzenia, kolejne 50 procent pensji ma wpłynąć na ich konta jeszcze w środę.

Z Barbarą Kawińską, dyrektorem pomorskiego oddziału NFZ, rozmawia Dorota Abramowicz
Przedstawiciele związków zawodowych w Szpitalu Zakaźnym usłyszeli, że to NFZ przyczynił się do opóźnień z wypłatą pensji.
Rozumiem trudną sytuację finansową szpitala, ale Narodowy Fundusz Zdrowia nie może być tarczą strzelniczą. Odwrotnie - to dzięki przyspieszeniu przez nas działań na konto szpitala wpłynęły pieniądze, z których można wypłacić wynagrodzenia.

Na czym polegało to przyspieszenie?

Faktury składane są do 10 każdego miesiąca. Ze szpitala przy ul. Smoluchowskiego faktura przyszła 7 stycznia z prośbą o wcześniejszą wypłatę pieniędzy.

Jak długo szpitale czekają na zapłatę z NFZ?
Mamy na to czas przez 15 dni od wpływu faktury, jednak w tym przypadku załatwiliśmy sprawę ekspresowo, zważywszy na fakt, że pieniądze musimy każdorazowo ściągać z Warszawy. Dzięki temu już dzisiaj zapłata za faktury wpłynie na konto szpitala. 

W szpitalu, gdzie pracujesz, są podobne problemy? Czekamy na uwagi i opinie.

Możesz wiedzieć więcej! Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki