Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Powiat człuchowski: Skazany za molestowanie ksiądz pisze skargi i książkę

Beata Gliwka
Ksiądz Piotr. T, odsiaduje wyrok za molestowanie. W więzieniu pisze listy, skargi i... książkę.

Nawet ci parafianie, którzy uznali winę byłego proboszcza i nie chcą mieć z nim nic wspólnego, jednego nie mogą mu odmówić... - Co jak co, ale kazania miał naprawdę wspaniałe - mówi jeden z mieszkańców Dębnicy. - Do tego sypał nimi z rękawa, mówił "z głowy", dlatego tylu ludzi przychodziło na jego msze w kościele.

Może dlatego ksiądz Piotr T., choć przebywa w więzieniu za ciężkie przestępstwo, nie zaprzestał kazań - teraz w formie pisemnej. W licznych zażaleniach i oświadczeniach kierowanych do sądów, prokuratur i administracji więzień opisał swoje losy, spisał też historię związku, który doprowadził go do więzienia.
A jest o czym pisać.

Same oficjalne akta sądowe jego sprawy zajmują wiele tomów. Przypomnijmy, że śledztwo przeciwko księdzu Piotrowi T. wszczęto w maju 2006 r. po tym, jak proboszcz nagle wyjechał z Dębnicy. Wierni zgłosili człuchowskiej policji jego zaginięcie. W tym samym czasie na komendzie w Starogardzie Gdańskim ojciec jednego z ministrantów i zgłosił zaginięcie 15-letniego syna, który wybrał się do księdza T. do Dębnicy.

Nastolatek wrócił do domu po 11 dniach. Zeznał policji, że kapłan podawał mu alkohol, marihuanę, amfetaminę, namawiał do samobójstwa i molestował. Policjanci dotarli też do dwóch innych ministrantów ze Starogardu Gdańskiego, podobnie wykorzystywanych. W maju 2006 r. biskup diecezji pelplińskiej odsunął Piotra T. od wszelkich posług kapłańskich i ustanowił w Dębnicy nowego proboszcza. Ten odkrył, że razem z księdzem T., z parafialnego konta znikło nieco ponad 27 tys. zł, które wierni wpłacili na budowę nowego kościoła.

W akcie oskarżenia prokuratura postawiła księdzu dziewięć zarzutów: zgwałcenia, pedofilii, rozpijania nieletnich i podawania im narkotyków, namawiania do samobójstwa oraz przywłaszczenia nieco ponad 27 tys. zł z parafialnej kasy. Ostatecznie człuchowski sąd skazał go na cztery lata więzienia za molestowanie piętnastolatka oraz rozpijanie go i częstowanie narkotykami.
Proces w sprawie namawiania do samobójstwa prowadzony przez sąd w Słupsku zakończył się wyrokiem skazującym (nieprawomocnym) na 3,5 roku więzienia.

Piotr T. nie zgadza się z wyrokiem, czemu daje wyraz w swoich pismach. Już myśli o wydaniu książki, w której zawrze swoje przeżycia i przemyślenia. Na razie mają postać pliku zapisków i czytali ją nieliczni m.in. mieszkanka Dębnicy, która nigdy nie uwierzyła w jego winę i nadal wspiera księdza. Jak zauważa jeden z dębnickich parafian jeden z wątków sprawy nigdy nie został wyjaśniony. - Ksiądz został oczyszczony z zarzutu zagarnięcia pieniędzy z kasy parafii. Ale pieniądze nie wróciły - mówi. - Ktoś więc musiał je wziąć i to jeszcze trzeba ustalić.

Biskup sugeruje
Były proboszcz Dębnicy jest jednym z niewielu duchownych skazanych za ciężkie przestępstwo, który wciąż nie stracił wiarygodności wśród części parafian. W czasie trwania procesu jedna z parafianek zebrała dla niego ponad sześćdziesiąt podpisów poparcia. Będąc już w więzieniu, ksiądz nie stracił też najwidoczniej nic ze swego daru przemawiania, skoro po przeczytaniu jego książki jedna z byłych parafianek napisała list do biskupa Szlagi, prosząc, by ratował swojego kapłana. Odpowiedzią był list biskupa do księdza Piotra zawierający sugestię, by zrzekł się kapłaństwa, bo prawo kanoniczne nie przewiduje procedury administracyjnego pozbawiania święceń.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki