- Nie spocznę, dopóki nie zostanie wyjaśnione, co się przydarzyło synowi - mówi Grażyna Stachowicz, matka chłopaka. - Na początek, chcę się zapoznać z dokumentami, które zgromadziła prokuratura.
W piątek w Darłówku Zachodnim (nadmorska dzielnica Darłowa) zaroiło się od policji, Straży Granicznej i Straży Miejskiej. Funkcjonariusze byli wyposażeni w łopaty. Ruszyli, raz jeszcze, na nadmorską plażę, gdzie odkryto szczątki. Łącznie jest to siedem kości dłoni i przedramienia. Tu przez ponad dwie godziny centymetr po centymetrze przekopywali nadmorską wydmę i penetrowali pobliską okolicę, ale nie dało to rezultatu.
- Prowadząc sprawę poszukiwawczą, nie wykluczamy żadnej hipotezy - mówi komisarz Piotr Wenc, naczelnik wydziału kryminalnego z Komendy Powiatowej Policji w Sławnie. - Nasze piątkowe czynności nie wniosły nic nowego do wyjaśnienia okoliczności zaginięcia młodego sławnianina.
12 marca ubiegłego roku do Darłowa, na prośbę rodziny, przyjechał Krzysztof Jackowski, jasnowidz z Człuchowa. Już wówczas twierdził on, że 24-latek nie żyje. Ostatecznie zweryfikowały to wyniki badań DNA.
Michał Stachowicz zaginął 1 stycznia 2012 roku w Darłówku Zachodnim. Sławnianin ostatni raz był widziany około godziny 5 nad ranem przy ulicy Południowej - okolice jednego z lokali, gdzie bawił się podczas sylwestra.
Zaginięcie 24-latka zgłosili na komisariat policji rodzice zaniepokojeni przedłużającą się nieobecnością syna. Na miejsce, gdzie chłopak był widziany ostatni raz sprowadzono policyjnego psa tropiącego. Ten podjął ślad i poprowadził ulicami: Wilków Morskich, Zwycięstwa i Muchy na pobliską plażę i tu zgubił ślad. I właśnie w tej okolicy, w lipcu 2012 roku, odkryto ludzkie kości.
Trzeba tu też zaznaczyć, że wcześniej Darłówko było kilkakrotnie przeczesywane przez policję, strażaków, Straż Graniczną oraz ochotników, którzy spontanicznie się organizowali. Najintensywniej, co zrozumiałe, działały one, w pierwszych dniach i tygodniach od zaginięcia Michała.
Pod koniec ubiegłego roku nastąpił przełom w sprawie odkrytych kości na plaży. Wtedy Prokuratura Rejonowa w Koszalinie podała na naszych łamach, że odkryte szczątki należą bez wątpienia do mężczyzny. Z tym, że z dalszym komentarzem wstrzymano się, mówiąc oględnie, że została wytypowana osoba, której to mogą być szczątki. Dodawano, że od rodziny tej osoby pobrano próbki DNA, aby porównać z tymi ze znalezionych kości. I w piątek prokuratura potwierdziła zgodność DNA z kości z DNA pobranym od członka rodziny zaginionego.
- Formalnie umorzyliśmy śledztwo, bo nie stwierdzono w sprawie udziału osób trzecich - mówi Aneta Skupień, rzecznik prasowy Prokuratury Rejonowej w Koszalinie. - Jednakże, gdyby pojawiły się dodatkowe okoliczności to postępowanie może zostać wznowione.
Co wydarzyło się 1 stycznia 2012 roku w Darłówku Zachodnim? To pytanie pozostaje bez odpowiedzi. Policji udało się zrekonstruować część feralnej zabawy sylwestrowej.
Według tego miała ona spokojny przebieg. W pewnym momencie Michał, nad ranem, wyszedł na zewnątrz, pozostawiając dokumenty, kurtkę i telefon komórkowy w miejscu zabawy.
Jak wypadki potoczyły się dalej? Nie wiadomo, ale śledczy niczego nie wykluczają. Od miejsca zabawy sylwestrowej do miejsca, gdzie odkryto fragment ludzkiego szkieletu jest zaledwie około 500 metrów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?