Dla wielu turystów i postronnych obserwatorów sytuacja była niezrozumiała. Nagranie z niedzielnej akcji ratowniczej z 19 sierpnia do sieci trafiło jeszcze tego samego dnia z komentarzem „Ku przestrodze - Łańcuch życia, 6-letni Hubert, Sopot, 2018.08.19 - chłopiec na szczęście został odnaleziony cały i zdrowy”. Od tego czasu obejrzały je setki internautów.
Tragedia w Darłowie. Rodzina dzieci, które utonęły, wydała oświadczenie. "Nie jest prawdą, że dzieci kąpały się przy czerwonej fladze"
Łańcuch życia tworzymy w momencie, kiedy poszukujemy kogoś w wodzie. Zamiast wpuszczać do wody kilku czy nawet dziesięciu i więcej ratowników, możemy poprosić ludzi z plaży o pomoc. Zazwyczaj są to dorośli mężczyźni, którzy łapiąc się za ramiona, pod ręce, wchodzą do wody i drepczą z jednego obszaru poszukiwania na drugi i z powrotem. Większe prawdopodobieństwo tego, że osobę będącą pod wodą znajdzie 50 osób niż trzy czy sześć osób, chociaż ci ostatni są ratownikami.
– wyjaśnił w rozmowie z Radiem Gdańsk prezes Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Sopocie Maciej Dziubich, który wytłumaczył, że uczestnicy sopockiego łańcucha życia przez godzinę maszerowali po kolejnych odcinkach dna Zatoki Gdańskiej, jednak brak skuteczności tego działania uzmysłowił ratownikom, że 6-latek musiał zaginąć na brzegu, gdzie został odnaleziony po kolejnych 2 godzinach.
POLECAMY NA DZIENNIKBALTYCKI.PL:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?