Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomysły przedsiębiorców na wykiwanie "systemu" podczas lockdownu. Amputacja włosów, wynajem schowków i związek miłośników przeciągania liny

Natalia Grzybowska
Natalia Grzybowska
pixabay.com
Wraz z ogłoszeniem kolejnego lockdownu wróciło usługowe podziemie. Kosmetyczki zasłaniają witryny lub tworzą listy zaufanych klientów, siłownie przyjmują licznych entuzjastów przeciągania liny, restauracja przyjmują "po znajomości", zaś fryzjer z Bytowa zaprasza klientów na amputację włosów.

Lockdown wymusił na przedsiębiorstwach objętych zakazem działania zejście do "podziemia", dzięki któremu konsumenci mogą skorzystać z salonów beauty, wyskoczyć na obiad ze znajomymi czy przenocować w innym mieście. Gdyby zastosowali się do obostrzeń, wielu z nich groziłaby plajta. Wiadomo jednak, że "Polak potrafi" i zawsze wymyśli sposób by wykiwać "system".

W przypadku hoteli w pewnym momencie okazało się np., że te nie mają obowiązku weryfikowania, czy osoba meldująca się na pobyt rzeczywiście przyjechała do nich służbowo. Recepcjoniści, słysząc zapewnienia o przebywaniu w podróży służbowej, nie wnikali i nie zadawali dodatkowych pytań, po prostu wydawali klucze.

Jak obiecywał Minister Zdrowia Adam Niedzielski próby obchodzenia przepisów w ten sposób miały być wyłapywane i kontrolowane. Zapowiadał, że służby będą wyczulone na stosowanie takiego kruczka. Takich kruczków znalazło się jednak znacznie więcej.

Pusty Gdańsk podczas pandemii. Porównaliśmy 2021 i 2020 rok....

W sezonie zimowym niektórzy hotelarze zamiast pokoi zaczęli oferować turystom schowki na narty. W cenie wynajmu gwarantowali bezpieczne przechowywanie sprzętu oraz możliwość doglądania go przez całą dobę. W rzeczonych schowkach znajdowało się pełne zaplecze sanitarne. Inni oferowali płatny parking z noclegiem gratis.

Udało się także rozwiązać problem zamkniętych siłowni. W związku z pandemią koronawirusa jedną z najbardziej obleganych dyscyplin sportowych stało się przeciąganie liny. Aktualnie liczba wydanych licencji zawodniczych Polskiego Związku przeciągania liny podchodzi już pod 30 tysięcy. Koszt wyrobienia licencji to 50 złotych, ale wypełnienie papierów i wpłata wpisowego dają możliwość "bezkarnego" odwiedzania siłowni.

Skorzystanie z zapomnianych już uroków stołowania się "na mieście" wymaga znajomości. Klientów przyjmuje się wyłącznie z polecenia i z dużą nieufnością. Ponadto lokalu obowiązują zasady, które minimalizują ryzyko odsłonięcia konspiracji. Klienci muszą pojawić się we wskazanym miejscu i czasie, a na miejscu zachowywać się cicho.

W Warszawie ktoś znalazł sposób na wynajęcie przestrzeni do pracy. Na wejściu wymaga od klienta podpisania umowy najmu na czas określony. Pracujący w lokalu mają oczywiście możliwość zamówienia posiłków i napojów do zajmowanego stolika.

Fryzjerzy i kosmetyczki zasuwają rolety i oklejają witryny tak, by nie było widać klientów, inni robią listy zaufanych klientów, by nie narazić się na kontrolę wezwaną przez donosicieli. Są też tacy, którzy klientów obsługują w prywatnych domach.

Na pozostawienie salonu otwartym odważył się fryzjer Karol Pinkiert z Bytowa. Jego G.N.F Barber Shop Pinkiert w sobotę, 27 marca, zamienił się w klinikę zajmującą się... amputacją włosów i zarostu.

- Informujemy iż postanowiliśmy zastosować się do obostrzeń ogłoszonych w dniu dzisiejszym, związanych z zakazem strzyżenia włosów i zarostu - czytamy na facebookowej stronie firmy. - Chcielibyśmy poinformować Państwa o tymczasowej zmianie usług na zabiegi częściowej amputacji włosów i zarostu. Zabiegi te będzie przeprowadzał lekarz Karol Pinkiert. Zapraszamy do umawiania się na zabiegi.

Jak tłumaczy "lek." Karol Pinkiert - podczas jednego ze strzyżeń rzucił ten pomysł w formie żartu. Idea tak bardzo spodobała się jego żonie, że namówiła go do "pójścia w to" i publikację posta. Informacja na Facebooku sprawiła, że telefony do salonu urywają się.

To był tylko żart

- A nie boi się pan, że przyjdzie kontrola? - pytamy fryzjera. - Mają pana podanego jak na tacy.

- Nie boję się, ponieważ tak naprawdę nie strzyżemy - mówi. - Czas lockdownu postanowiliśmy wykorzystać na remont salonu. A ogłoszenie to było tylko głupią odpowiedzią na jeszcze głupsze obostrzenia. Salony fryzjerskie są na bieżąco odkażane po każdym kliencie i respektuje się w nich odległości pomiędzy poszczególnymi fotelami, dlatego nie rozumiem dlaczego postanowili nas zamknąć.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki