Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomorze: Zamieszanie wokół fotoradarów. Płacić mandaty, czy nie?

Beata Gliwka
Zamieszanie z radarami utrudnia strażnikom pracę
Zamieszanie z radarami utrudnia strażnikom pracę Archiwum DB
Zamieszanie wśród kierowców wywołała opinia prokuratora generalnego, który stwierdził, że strażnicy miejscy nie mają prawa do karania za wykroczenia drogowe zarejestrowane za pomocą radarów stacjonarnych. - Niektórzy nie tylko mandatów za przekroczenie prędkości nie chcieli płacić. Mieliśmy osoby, które odmówiły mandatu za nieprawidłowe parkowanie - mówi Jacek Mroziewicz, komendant Straży Miejskiej w Człuchowie.

Fotoradarowe zamieszanie rozpoczęło się, kiedy prokurator generalny odmówił wnioskowania o kasację niekorzystnego dla Straży Miejskiej w Szczecinie orzeczenia sądu okręgowego. W jego opinii straże nie mają bowiem uprawnień do karania kierowców za wykroczenia zarejestrowane za pomocą radarów stacjonarnych.

Pismo z prośbą o wyjaśnienie tej kwestii komendanci straży wysłali do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Kilka dni temu otrzymali odpowiedź - w ocenie Departamentu Nadzoru MSW uprawnienie straży do używania stacjonarnych urządzeń rejestrujących nie budzi wątpliwości, a prokurator błędnie zinterpretował przepisy.

MSW zaznacza też, że stanowisko Prokuratury Generalnej nie jest wiążące dla sądów powszechnych. A sądy? Raz orzekają na korzyść kierowcy, uzasadniając to faktem, że straże nie mają prawa do używania fotoradarów stacjonarnych. Inne zasądzają dla kierowców kary, uzasadniając, że straże fotoradarów stacjonarnych używają zgodnie z prawem.

W swoim piśmie przedstawiciel Departamentu Nadzoru MSW powołuje się m.in. na postanowienie Sądu Okręgowego w Słupsku z 5 sierpnia br., gdzie w uzasadnieniu sąd wskazał iż "strażnicy gminni (miejscy) mogą wykonywać kontrolę ruchu drogowego (…) również z użyciem stacjonarnych urządzeń rejestrujących" pod warunkiem, że wcześniej uzyskają zgodę na ich instalację głównego inspektora transportu drogowego.

Na uzasadnienie tego samego sądu powołuje się kierowca z Gdańska. Jak wynika z jego opisu, prawomocnym orzeczeniem sąd uniewinnił go z zarzutu, że nie zastosował się do znaku ograniczającego prędkość do 50 km/h w Kobylnicy. W uzasadnieniu sąd stwierdził, że straż w Kobylnicy nie ma uprawnień do korzystania z fotoradaru stacjonarnego.

Być może kres fotoradarowej schizofrenii położy Krajowa Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, z którą MSW zadeklarowało się podjąć rozmowy w tej sprawie.

- Wynikiem ostatniego zamieszania z fotoradarami była zdecydowanie większa liczba telefonów od kierowców pt. "nie zapłacę" - mówi Ireneusz Ruszczyk, komendant SM Debrzno. - Prokurator generalny, który na dodatek twierdzi, że kierowcy nie muszą płacić kary, ma zdecydowanie większy autorytet niż strażnik, który wystawia mandat. Otrzymujemy jednak też sporo telefonów od kierowców, którzy wcześniej odmówili przyjęcia mandatu, a teraz chcieliby go jednak zapłacić. Po skierowaniu sprawy do sądu jest to już niemożliwe. W sądzie procedura jest zaś dłuższa i bardziej stresująca. A cała sprawa powinna sprowadzać się do meritum - jechałem za szybko, trzeba ponieść konsekwencje.

[email protected]

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki