Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomorze: Szkoły otwarte, ale jak na razie uczniów w nich prawie nie ma. Rodzice mają obawy?

Agnieszka Kamińska
Agnieszka Kamińska
Paweł Relikowski/Polskapress/Zdjęcie ilustracyjne
Do szkół, po przerwie spowodowanej epidemią, wróciło w poniedziałek niewielu uczniów. Dyrektorzy musieli zorganizować dla nich zajęcia i jednocześnie zapewnić nauczanie zdalne dla reszty dzieci. W kilku wiejskich szkołach na Pomorzu z frekwencją było dużo lepiej.

Od poniedziałku w szkołach podstawowych mogą być prowadzone zajęcia opiekuńcze z elementami dydaktycznymi dla klas I-III. To rodzice decydują, czy wysyłać dziecko do szkoły. Ministerstwo Edukacji Narodowej tłumaczyło, że dając taką możliwość, wychodzi naprzeciw oczekiwaniom rodziców, którzy muszą wrócić do pracy. Ale zainteresowanie tą możliwością jest niewielkie. W Gdańsku na zajęcia przyszło 247 uczniów klas pierwszych (co stanowi 6,8 proc.), 212 dzieci klas drugich (6,2 proc.) i 149 dzieci klas trzecich (4,9 proc.). Na przykład w Szkole Podstawowej nr 14 w Gdańsku, w ubiegłym tygodniu, rodzice 10 uczniów zadeklarowali chęć wysłania ich do placówki. W poniedziałek zjawiło się siedmioro dzieci.

- Dostaję od rodziców informacje, że cenią sobie lekcje zdalne, które prowadzą nasi nauczyciele. Poza tym, rodzice wolą pozostawić dzieci w domach, bo nie mają stuprocentowej pewności, że nie zarażą się one w szkole czy w drodze do szkoły. To zrozumiałe - mówi Ilona Orzechowska, dyrektor SP nr 14 w Gdańsku.

Obecna sytuacja jest wyzwaniem organizacyjnym dla dyrektorów szkół. Żeby zapewnić dzieciom bezpieczeństwo w szkole, musieli wprowadzić reżim sanitarny, zgodnie z całą listą wytycznych resortu edukacji i sanepidu - m.in. odległość między ławkami musi wynosić minimum 1,5 metra, a dzieci w grupach może być do 12 (w uzasadnionych przypadkach do 14), przestrzeń dla uczniów w sali nie może być mniejsza niż 4 metry kwadratowe na jedną osobę. Do tego, oprócz przygotowania zajęć w szkole, nadal prowadzone są lekcje zdalne.

- Żeby ułatwić pracę z uczniami utworzyliśmy w szkole dwie grupy, w jednej mamy dzieci z pierwszej klasy, w drugiej - z klasy drugiej i trzeciej. Dzieci w szkole są pod opieką nauczyciela ze świetlicy i będą realizować podstawę programową w oparciu o materiały zlecone przez ich wychowawców. Wygląda to tak, że z wyprzedzeniem dwudniowym wychowawcy przekazują nauczycielom ze świetlicy m.in. karty pracy, ćwiczenia i inne materiały potrzebne do zajęć z uczniami w szkole - wyjaśnia Ilona Orzechowska.

Szkoły muszą też być wyposażone w środki do dezynfekcji (MEN chce, by dozowniki znajdowały się przed wejściami) oraz m.in. osoby wchodzące do szkoły powinny mieć na twarzach maseczki.

- Środki do dezynfekcji zostały nam przekazane przez wojewodę pomorskiego i mamy ich wystarczająco dużo. Nie dostaliśmy innych wymaganych środków, np. maseczek czy fartuchów. Musieliśmy zakupić je we własnym zakresie - dodaje Orzechowska.

W poniedziałek, do SP nr 8 w Gdańsku również przyszło dużo mniej dzieci niż wynikało to z wcześniejszych deklaracji.

- Z klas I-III przyszło 32 dzieci, a z klas oddziałów zerowych - 13. Zajęcia zorganizowaliśmy tak, że przez połowę dnia dzieci są pod opieką nauczycieli klas I-III. Nauczyciele do godziny 12 realizują z nimi zajęcia dydaktyczne, a po godz. 12 dzieci przejmuje nauczyciel ze świetlicy - tłumaczy Katarzyna Kędzioł, dyrektor SP nr 8 w Gdańsku. - Środki do dezynfekcji otrzymaliśmy od wojewody, pozostałe środki ochrony musiałam kupić sama z pieniędzy zapewnionych przez miasto - mówi nam dyrektor.

Na 588 dzieci, które uczęszczają do klas I-III w sopockich podstawówkach, z zajęć opiekuńczych skorzystało 37. W Gdyni pojawiło się 312 uczniów, to prawie połowa mniej niż zadeklarowano w ankietach. Do szkół podstawowych w klasach 0-III uczęszcza w tym mieście 5914 uczniów. W wejherowskiej SP nr 6 na zajęciach pojawiło się jedno dziecko. W SP nr 11 - 12 dzieci, a w SP nr 8 było ich 11.

- Część rodziców miała wątpliwości co do wysłania dzieci do szkoły. Oczekiwali, że będą to zajęcia dydaktyczne. Jednak trudno pogodzić zdalne nauczanie i zajęcia opiekuńcze. Szkoła musi postępować zgodnie z rozporządzeniem pana ministra i zaleceniami sanitarnymi. O typowych zajęciach dydaktycznych nie może być mowy - mówi Danuta Czernewska, dyrektor SP nr 8 w Wejherowie.

W Kwidzynie na 1284 dzieci uczących się w klasach I-III do szkół przyszło w poniedziałek 19 uczniów. Na zajęcia do SP nr 2 i SP nr 5 nie przyszło żadne dziecko. W Pruszczu Gdańskim dzieci było 8 (na 375). O tłoku nie można też mówić w Malborku (26 dzieci). Na sześć szkół w Lęborku, na zajęcia przyszło 23 dzieci. W trzech szkołach podstawowych w Bytowie w sumie było czworo uczniów. Z kolei w małej szkole w Rekowie będą odbywać się normalne zajęcia lekcyjne.

- W Rekowie mamy 100-procentową frekwencję - przyznał wiceburmistrz Bytowa Mateusz Oszmaniec.

W Miastku szkoły miejskie są puste, a wiejskie wręcz przeciwnie.

- Od jutra rezygnujemy z zajęć opiekuńczo-wychowawczych na rzecz zajęć lekcyjnych w szkołach w Dretyniu, Słosinku i Piaszczynie. W szkołach miejskich jest mała frekwencja w klasach I-III. W „Jedynce” - 8 uczniów, w „Dwójce” - 4, w „Trójce” – 7 - mówi Halina Gierszewska, naczelnik Wydziału Oświaty i Rozwoju Społecznego w Urzędzie Miejskim w Miastku.

W placówkach starogardzkich w poniedziałek było obecnych zaledwie 15 dzieci (z wcześniejszych deklaracji rodziców wynikało, że będzie ich 90).

- Na tę chwilę zrobiliśmy wszystko, aby zapewnić uczniom klas I-III i VIII bezpieczny powrót do szkół. W tym celu miasto zakupiło z własnych pieniędzy testy na obecność koronawirusa dla pracowników placówek oświatowych, którzy od 25 maja mają bezpośredni kontakt z dziećmi. Chcieliśmy być pewni, że wszystkie osoby, które podejmą pracę z dziećmi, są zdrowe. Niestety nie wiemy jeszcze, jak szkoły będą funkcjonować do końca roku - mówi Janusz Stankowiak, prezydent Starogardu Gdańskiego. - W tej chwili odbywają się wyłącznie zajęcia opiekuńczo-wychowawcze i konsultacje. Przy czym organizacja konsultacji dla wszystkich uczniów w obecnie panującym reżimie warunków sanitarnych nie jest łatwa. Wymaga szczególnej organizacji pracy, do której szkoły nie są przygotowane. Nie mamy też pewności, że rodzice zechcą wysłać dzieci do szkół. W dniu 25 maja na 90 uczniów klas I-III, zgłoszonych do świetlic, przyszło raptem 15 osób, a wiadomo koszty ponosimy i to większe z uwagi na zabezpieczenie pracowników w niezbędne materiały ochronne i dezynfekcyjne. Dlatego rekomendowałbym ogłoszenie zamknięcie szkół do końca roku i przedłużenie zasiłku opiekuńczego dla rodziców.

Testy na obecność koronawirusa przeprowadzono w sobotę w Przychodni Lekarskiej. Wykonano je metodą Real Time PCR. Testom poddało się 150 pracowników starogardzkich szkół podstawowych. W niedzielę każdy z nich otrzymał wynik. Nie stwierdzono żadnych zakażeń.

Dyrektorzy zorganizowali pracę szkół według własnego uznania. W środowisku nauczycielskim nie brakuje jednak pytań i wątpliwości. - Nie wiadomo dokładnie, co to znaczy „zajęcia opiekuńcze z elementami dydaktycznymi”, które zlecił szkołom minister edukacji. Ile ma w tym być opieki, ile dydaktyki? To nie zostało jasno powiedziane. Dla wielu dyrektorów i nauczycieli połączenie pracy w szkole z pracą zdalną jest trudne. Bywa, że nauczyciele najpierw muszą pracować w szkole, a potem jeszcze online - twierdzi Witold Wojciechowski, ekspert ds. oświaty z Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego.

Od poniedziałku ruszyły indywidualne konsultacje dla ósmoklasistów, ale też dla maturzystów. Egzaminy dojrzałości zostaną przeprowadzone między 8 a 29 czerwca, a egzamin ósmoklasisty - od 16 do 18 czerwca. Do szkoły mogą więc teraz przychodzić uczniowie, którzy chcieliby, aby przed egzaminami nauczyciele wyjaśnili im niezrozumiałe zagadnienia. Na przykład w Gdyni w SP nr 17, aby skorzystać z konsultacji, należy wysłać maila do nauczyciela, który przygotuje grafik spotkań. Miasto przeznaczyło też dodatkowe 40 tys. zł na konsultacje dla ponad 700 maturzystów. Z pomocy skorzysta 12 gdyńskich szkół.

- Dzięki dodatkowym konsultacjom nauczyciele będą mogli poświęcić uczniom więcej czasu, a uczniowie zyskają szansę na bardziej komfortową naukę. Jestem głęboko przekonany, że z  takim wsparciem kadry pedagogicznej maturzyści poradzą sobie doskonale podczas egzaminów - mówi Bartosz Bartoszewicz, wiceprezydent Gdyni ds. jakości życia.

Od 1 czerwca z konsultacji będą mogli korzystać pozostali uczniowie szkół podstawowych i ponadpodstawowych. Według Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty, rząd na głowy uczniów, nauczycieli i dyrektorów zrzucił zbyt dużo. Organizacja zaapelowała do rządu, aby z czegoś zrezygnować, np. egzaminu ósmoklasisty.

- Tych zadań teraz jest po prostu za dużo. W dodatku wszystkie mają być zrealizowane w podobnym terminie. To niepotrzebny stres dla wszystkich. Jeśli już chcemy zorganizować egzamin ósmoklasisty i prowadzić konsultacje dla uczniów tych klas, to odpuśćmy konsultacje młodszym klasom - uważa Marek Pleśniar, dyrektor biura OSKKO.

Pojawił się też inny problem. Związek Nauczycielstwa Polskiego wskazuje, że konsultacje z maturzystami nie mają odzwierciedlenia w prawie oświatowym. Nie wiadomo też – według ZNP - jak te zajęcia mają być wynagradzane. Związek apeluje, aby były one traktowane jako godziny ponadwymiarowe.

Współpraca: Dziennikarze DB

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki