Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomorze: Nie ma leków dla chorych na raka!

Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
Robert Kwiatek/Archiwum
Kilkunastu chorych na raka na Pomorzu dowiaduje się codziennie, że nie dostanie leków, które mogą im uratować życie. Część pacjentów musi czekać na rozpoczęcie chemioterapii nawet kilka tygodni, część skazana jest na przerwanie kuracji, bo placówka onkologiczna, w której się leczą, ma gigantyczne problemy z zakupem niezbędnych leków.

Brakuje ich zarówno w małych placówkach, jak i w największych ośrodkach onkologicznych na Pomorzu - Uniwersyteckim Centrum Klinicznym, Szpitalu Morskim im. PCK w Gdyni Redłowie oraz w Wojewódzkim Centrum Onkologii w Gdańsku.

Czytaj także: Pomorze: NFZ skąpi pieniędzy na leczenie raka

- Żona miała dostać pierwszą chemię, ale odesłano ją ze szpitala, bo zabrakło leku o nazwie Vepesid - relacjonuje pan Henryk z Gdańska Wrzeszcza. Ze względu na to, że chora na raka płuca kobieta jest bardzo cierpiąca, onkolog uznał, że nie może być leczona ambulatoryjnie i wystawił skierowanie do szpitala. W Klinice Onkologii i Radioterapii Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego wyznaczono jej termin przyjęcia na 22 marca.

- W przychodni "Jesionowa" załatwiono nam transport, karetką pojechaliśmy z żoną do szpitala, tymczasem już na miejscu okazało się, że mamy wracać do domu, bo apteka ma tylko jedną dawkę Vepesidu dla innego chorego, który jest już w trakcie leczenia - tłumaczy pan Henryk. - Pani onkolog, która nas przyjmowała, była tym zbulwersowana, dzwoniła w różne miejsca próbując pożyczyć lek z innego oddziału, ale się nie udało. Dowiedziałem się tylko, że Vepesid jest bardzo ważnym składnikiem standardowego zestawu cytostatyków, który stosuje się właśnie w leczeniu raka płuca i trudno go zastąpić. Wróciliśmy do domu, stan żony się pogorszył, jakby straciła ostatnią nadzieję.

- To niejedyny cytostatyk, którego nam brakuje - przyznaje Tadeusz Jędrzejczyk, zastępca dyrektora UCK ds. medycznych. - Problemy z zakupem pięciu preparatów zaczęły się jeszcze w grudniu, a ostatnio się zaostrzyły. Substancje te wchodzą w skład wielu kombinacji leków stosowanych w chemioterapii. Zamawiamy ich kilka tysięcy, a dostajemy 40. Szpitalna apteka dwoi się i troi, ale leku spod ziemi nie wydobędzie. Nie przerywamy jeszcze chorym terapii, ale nowych włączamy z opóźnieniem.

Czytaj także: Nowa metoda leczenia chorych na raka w UCK
- To szalenie trudne decyzje - uważa dr Elżbieta Kruszewska, kierująca Gdyńskim Centrum Onkologii. - Redłowski szpital miał jeszcze niewielki zapas cytostatyków, nie odmówił więc przejęcia leczenia 22-latka od jednego ze szpitali terenowych. Chłopak miał rozsianego raka jądra, którego da się całkowicie wyleczyć, pod warunkiem że szybko rozpocznie się leczenie.
- Nie chodzi tu o chemię z górnej półki, a podstawowe, wypróbowane i tanie cytostatyki, które w różnych schematach stosujemy na co dzień - tłumaczy dr Monika Nowaczyk, kierownik Poradni Onkologicznej w Szpitalu Specjalistycznym w Gdańsku Zaspie. - Dla onkologa są tym, czym mąka i cukier dla piekarza.
Tymczasem od kilku miesięcy nie ma w hurtowniach m.in. Etopozydu (nazwa handlowa - Vepesid), Bleomycyny, Cisplatyny, Doxorubicyny i Methotrexatu. Leki te można jeszcze sprowadzić w ramach tzw. indywidualnego importu dla konkretnego pacjenta. W ostatni piątek dr Monika Nowaczyk wypełniła kilkadziesiąt takich wniosków. Na ich realizację trzeba czekać około trzech tygodni. Tymczasem - zdaniem onkologów - chemia odroczona o więcej niż tydzień może przekreślić szanse chorego na wyleczenie.

Czytaj także: Chińscy lekarze dali nadzieję chorej na raka Marlenie

- Etopozydu nie mamy od miesiąca i właśnie dziś dowiedziałam się w Ministerstwie Zdrowia, że nie będzie on do zdobycia również przez najbliższe dwa miesiące - dodaje dr Joanna Pikiel, kierownik Oddziału Chemioterapii w Wojewódzkim Centrum Onkologii w Gdańsku.

Podobne kłopoty zgłaszają również ośrodki onkologii w innych regionach Polski.
- W hurtowniach w całym kraju zaczyna brakować standardowych cytostatyków, bo niektóre firmy wycofują ich produkcję z naszego kraju, przestała się im opłacać - tłumaczy prof. dr hab. Jacek Jassem, prezes Polskiego Towarzystwa Onkologicznego. - Interweniowałem już w Ministerstwie Zdrowia, czekam na odpowiedź.

Czytaj także: Pomorze: Kolejka skazuje chorych na raka na śmierć
Nieoficjalnie onkolodzy mówią, że to kolejny negatywny efekt ostatniej ustawy refundacyjnej. Szansę wpisania na listę leków, do których dopłaca NFZ, miały tylko firmy, które w trakcie negocjacji z MZ znacząco zeszły z ceny. Kiedy doszły do wniosku, że nie opłaca się im sprzedawać leków w Polsce, bo ich cena jest dużo niższa niż w Europie, zaczęły się wycofywać z naszego kraju. Bez zmiany przepisów kryzys w polskiej onkologii jeszcze się pogłębi. Chorzy na raka będą umierać jeszcze częściej niż dziś.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki