Nowy aparat umożliwił onkologom wprowadzenie nowych metod leczenia nowotworów - radioterapii stereotaktycznej oraz tzw. napromieniania łukowego. Pierwsza daje szansę chorym, u których raka nie można usunąć za pomocą operacji, dzięki drugiej - napromienianie zmiany nowotworowej może być jeszcze bardziej precyzyjne.
Zakup wartego ponad 10 mln zł przyspieszacza w 85 proc. sfinansowano z Narodowego Programu Zwalczania Chorób Nowotworowych, pozostałe 15 proc. dołożył szpital.
Nowy sprzęt zastąpił stare, zużyte urządzenie. W sumie Klinika Onkologii i Radioterapii w UCK dysponuje trzema aparatami do napromieniania nowotworów złośliwych, z których rocznie korzysta 1700-1800 chorych. Wkrótce ich przybędzie, bo z nowych metod leczenia będą mogli korzystać chorzy, którzy na leczenie mieli do tej pory niewielkie szanse.
Czytaj również: Gdańsk: UCK znów ma problemy. Szpital dostał mniej pieniędzy
- Radioterapia stereotaktyczna jest o wiele bardziej skuteczna od tradycyjnej, szczególnie u chorych z nowotworami centralnego układu nerwowego, przerzutami do mózgu oraz pierwotnym rakiem płuca, którzy z powodów medycznych nie kwalifikują się do operacji chirurgicznych - tłumaczy dr hab. med. Rafał Dziadziuszko, kierownik Zakładu Teleradioterapii.
W największym skrócie - metoda ta polega na niezwykle precyzyjnym podaniu jednej lub kilku frakcji promieniowania w bardzo wysokiej dawce np. w zmianę wielkości kilku milimetrów, ale położoną bardzo głęboko.
Do wprowadzenia tej metody zespół gdańskich onkologów, radioterapeutów, fizyków i techników przygotowywał się od dawna. Teraz może już stosować te procedury rutynowo, w pełni bezpiecznie dla pacjentów.
- W najbliższym czasie wprowadzimy też tzw. napromienianie łukowe, które nie tylko jeszcze bardziej poprawi jakość tego rodzaju terapii, ale skróci czas jej trwania - dodaje dr Rafał Dziadziuszko.
Właśnie ten czas ma ogromne znaczenie w onkologii.
- Nasz Zakład Teleradioterapii, jako jedyny w Polsce, pracuje nie przez pięć, a przez siedem dni w tygodniu, bo takie są potrzeby chorych - dodaje prof. Jacek Jassem, kierownik Kliniki Onkologii i Radioterapii GUMed.
Chorzy naświetlani są od godz. 7.30 do godz. 20, a jak trzeba to i do godz. 22. Zdaniem prof. Jassema, potrzebny jest jeszcze jeden przyspieszacz, ale ze względu na ciasnotę nie ma go gdzie wstawić. Za trzy lata zakład czeka przeprowadzka do nowego budynku.
Na przyjęcie do szpitala chory wymagający radioterapii musi czekać aż 4-6 tygodni, bo system ochrony zdrowia w Polsce jest absurdalny - twierdzi prof. dr hab. Jacek Jassem, prezes Polskiego Towarzystwa Onkologicznego.
Zdaniem profesora - takie opóźnienie rozpoczęcia naświetlań jest nie do przyjęcia, ale wymusza je system. Refunduje on choremu z odległej miejscowości, który nie jest w stanie dojeżdżać codziennie na radioterapię, pobyt w szpitalu, w którym doba kosztuje ok. 500 zł, a nie chce zapłacić za o wiele tańsze łóżko w przyszpitalnym hotelu.
Czytaj również: Badanie PET zrobisz w Olsztynie. Zapłaci... pomorski NFZ
Ze względu na bardzo ograniczoną liczbę miejsc w Klinice Onkologii i Radioterapii UCK chorzy z miejscowości oddalonych od Trójmiasta skazani są na ponadmiesięczne oczekiwanie w kolejce, choć ich stan zdrowia wcale nie wymaga leczenia w szpitalu. Czasem ratują ich krewni mieszkający na terenie aglomeracji, udzielając gościny. Rzadko zdarza się, by chorego stać było w trakcie leczenia na zamieszkanie w hotelu na własny koszt.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?