Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomorze Gdańskie nawiedzały epidemie cholery, które pochłonęły setki ofiar

Beata Gliwka
Zanieczyszczenie wód w chojnickim parku przypomniało o epidemiach sprzed lat
Zanieczyszczenie wód w chojnickim parku przypomniało o epidemiach sprzed lat Beata Gliwka
Temperatura, wymioty i biegunka, prowadzące do odwodnienia organizmu, a w końcu śpiączka i zgon - tak choruje się na cholerę. Do dzisiaj można natrafić na ślady epidemii, które niegdyś nawiedzały nasz region.

Indyjskie przekleństwo

Szczególnie dotkliwa była epidemia, która pojawiła się w pierwszej połowie XIX w. Najpierw dała ona znać o sobie w Kalkucie, skąd kupcy i żeglarze zawieźli ją do niemal każdej części świata. W 1830 r. epidemia wybuchła w Rosji, rok później w Wielkiej Brytanii, wkrótce dotarła do naszego kraju; występowanie cholery w Polsce odnotowywano od 1831 r. do 1923 r.
Choroba okazała się główną konkurentką dżumy w masowym uśmiercaniu ludzi. Już na początku pochłonęła 40 mln ofiar.
W latach 30. XIX w. świat lekarski nie znał przyczyn epidemii ani metod jej leczenia. Jedynym ratunkiem była izolacja chorych oraz wyznaczenie osobnych miejsc do pochówku zmarłych. Jedno z nich prawdopodobnie znajduje się przy drodze prowadzącej z Człuchowa do Chojnic nieopodal wsi Zagórki. Niewielki zagajnik z usypanym kopcem doczekał się wielu rozmaitych historii, mało kto z mieszkańców kojarzy go jednak z epidemią cholery sprzed blisko 200 laty. Tymczasem...

Zagadkowa mogiła

- W pierwszej dekadzie XIX wieku budowano tu drogę państwową najwyższej rangi, nazywaną też drogą wojenną - mówi człuchowski historyk Marian Fryda. - Przy wyrównywaniu niewielkiej górki, natrafiono na masowy grób - masę szkieletów. W 1816 roku budowę drogi ukończono. A interpretacji co do znalezionych szczątków było bardzo wiele. Wedle jednej z wersji mieli to być polegli w bitwie pod Chojnicami w 1454 roku. Jest to jednak mało prawdopodobne, wiadomo bowiem, że bitwa miała miejsce pod samym miastem, a grób znajdował się kilka kilometrów od niego. Po cóż miano by targać zabitych na taką odległość? To bez sensu. Ostatecznie przyjęła się wersja, wedle której na wzgórku znajdował się cmentarz choleryczny. Takie cmentarze zakładano bowiem w pewnym oddaleniu od miasta, żeby morowe powietrze się nie rozprzestrzeniało. Odnaleziona nekropolia znajduje się w połowie drogi między Człuchowem i Chojnicami. Biegnący w pobliżu trakt był w owym czasie jeszcze nie bity, ale można nim było zwozić zwłoki zmarłych na zarazę.

Marian Fryda zauważa, że nawroty chorób zakaźnych na naszych terenach powtarzały się co kilkadziesiąt lat. W Debrznie (powiat człuchowski) także w początkach XVIII w. zagościła cholera, nazwana przez mieszkańców dżumą [pierwotnie łacińskie słowo pestis, czyli dżuma, było jednym z licznych, ogólnych określeń zarazy. Dopiero w XV-XVI w. zaczęto rozróżniać różne rodzaje chorób powodujących masowe schorzenia epidemiczne ze skutkiem śmiertelnym - dop. red.]. Do walki z zarazą stosowano wtedy bardzo proste metody - przede wszystkim zamykano miasta i wprowadzano kwarantannę. Jeżeli ktoś chciał do takiego miasta wjechać, musiał odczekać za murami określony czas, w oczekiwaniu na ujawnienie choroby. Jeśli nie dała ona znać o sobie, zezwalano na wjazd do miasta.

Odpowiedzialne za chorobę paciorkowce, Robert Koch odkrył dopiero w roku 1883 r. Tymczasem głównym źródłem zakażenia cholerą była zanieczyszczona ludzkimi odchodami woda. Biorąc pod uwagę powszechne w XIX w. rynsztoki i kloaki, jej stan zostawiał wiele do życzenia, a cholera miała wręcz idealne warunki do rozwoju. W Chojnicach, jak i w innych miastach na przełomie XVIII i XIX wieku, poważnym problemem były właśnie warunki sanitarne. Życie miasta i cały handel skupione były w obrębie rozpadających się murów i na dwóch przedmieściach: człuchowskim i gdańskim. Poza chodnikami wyłożonymi kamieniem, ulice przypominały polne drogi, którymi do miejskich jezior, spływały razem z deszczówką wszelkie nieczystości, w tym zawartość latryn. Fekalia nie były utylizowane, a brak zainteresowania stanem sanitarnym ze strony władz miejskich doprowadził do wybuchu epidemii cholery w latach 1831 i 1848.

Najbardziej tragiczna w skutkach epidemia dotknęła miasto w 1866 r. W samych Chojnicach odnotowano wtedy 653 przypadki zachorowania, z czego 259 zakończyło się zgonem. W całym powiecie doliczono się aż 1826 przypadków cholery. W jej wyniku zmarło 959 osób. Szczególnie dotkliwie odczuli to mieszkańcy wsi. Śmiertelne żniwo choroba zebrała w Charzykowach, Sławęcinie, Raciążu, Gostycynie i Wielkim Mędromierzu.

Co ciekawe, w latach 1828-31, na które to przypada epidemia cholery, zauważano, że liczba mężczyzn wzrosła zaledwie o 49, natomiast kobiet, przybyło 90. Może to świadczyć o większej śmiertelności mężczyzn.

Wielkie osuszanie

Głównie z przyczyn sanitarnych na początku XX w. w Chojnicach podjęto się nie lada zadania, bo rozpoczęto osuszanie dwóch jezior, które - mocno zanieczyszczone ściekami miejskimi - stwarzały zagrożenie epidemiologiczne. Jezioro zwane Zielonym osuszono w 1900 r., spuszczając z niego wodę. Rozciągało się ono w miejscu dzisiejszego stadionu sportowego Chojniczanka. Jezioro Zakonne swoją nazwę zawdzięczało Wyspie Zakonnej zwanej również Wyspą Mnisią. Jeszcze w 1850 r. sięgało od al. Brzozowej do ul. Krętej i od dzisiejszego placu św. Jerzego i ul. Angowickiej z jednej strony do ul. Prochowej z drugiej. Miało 9 ha powierzchni, a jego głębokość dochodziła do 7 metrów.

Osuszenie jeziora zapoczątkowano w 1857 r., natomiast w 1866 r. postanowiono je osuszyć całkowicie poprzez stopniowe obniżanie lustra wody. Działania w tym kierunku podejmowano w 1894, 1923, 1924 i ostatnio w 1936 r., wykopując coraz to głębsze rowy. Do roku 1937 powierzchnia jeziora została zredukowana do około 2,5 ha. Około 1992 r. po jeziorze został tylko stawek, przy którym założono Planty Miejskie. Natomiast w ubiegłym roku otwarto w tym miejscu sztandarową inwestycję ostatnich lat - park Tysiąclecia. Wraz z nim wrócił zaś temat... epidemii cholery. W ramach modernizacji powiększono bowiem "zasuszone" do rozmiarów sadzawki dawne Jezioro Zakonne i wykopano kilka nowych stawów. Park okazał się wielkim sukcesem, stawy zarybiono i udostępniono do wędkowania. Było pięknie do momentu, kiedy na początku czerwca br. do stawów wpłynęły ścieki komunalne. Wiadomo, że główną przyczyną awarii było zapchanie kolektora przy ulicach Zakładowej i Przemysłowej. Ścieki przelały się do kanału deszczowego i popłynęły do parku.

Chojnicki bloger Jacek Studziński natychmiast przypomniał na swoim blogu o pandemiach sprzed blisko 200 lat, które były powodem podjęcia decyzji o osuszeniu jezior. Poinformował też, że o wpływających do parku zanieczyszczenia ostrzegał już wielokrotnie i był przez władze miasta lekceważony. Reaktywację stawów w parku nazwał natomiast "otwarciem puszki Pandory".
- Przestrzegałem, że zainfekowane wody mogą być poważnym zagrożeniem dla życia i zdrowia mieszkańców. Tym bardziej, że na głównym stawie zamontowano szereg wodotrysków. Byłem ignorowany przez chojnickie władze. Życzono mi więcej optymizmu. Dzisiaj należy poważnie się zastanowić, czy uda się naprawić zaniedbania? Czy może wzorem dawnych chojniczan należy podjąć decyzję o zasypaniu akwenów w parku 1000-lecia? - pisze na swoim blogu Jacek Studziński, podając też, że według badań sanepidu, w głównym stawie co najmniej trzykrotnie odnotowano zwiększoną obecność escherichia coli i enterokoków kałowych.

Po trwającej kilka dni akcji ratunkowej w parku ze skażonego stawu wypompowano 4 tys. z 5,5 tys. m sześc. wody. 20 procent skażonej wody zostało wymieszanej. Kolejna próba wypompowania wody odbędzie się najprawdopodobniej w październiku. Wtedy badaniom chemicznym mają zostać poddane osady z dna. Zaraz po zanieczyszczeniu stawu fekaliami większość wskaźników znacznie przekraczała tu normy dla wód w najgorszej, piątej klasie czystości.
Jak zapewnił burmistrz miasta Arseniusz Finster, nie było jednak zagrożenia epidemiologicznego.
- Nie ma tutaj zarazków duru brzusznego, cholery, dżumy ani tym podobnych, jak przewidywali niektórzy eksperci - stwierdził burmistrz.
Korzystałam z: www.historiachojnic.pl, studzik.blogspot.com, Wikipedia.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki