Choć do tej pory to raczej Gdańsk i inne duże miasta były uważane za mekkę żebraków, pracownicy gdańskiej opieki społecznej podkreślają, że problemu przynajmniej częściowo już się pozbyli. Pojawił się za to w mniejszych miejscowościach.
- Udało nam się ustalić, że dzieci, które żebrzą w naszym mieście, to obcokrajowcy, dlatego nie dotyczy ich obowiązek szkolnictwa. Nie przebywają też na stałe w Wejherowie - mówi Anna Kosmalska, dyrektorka wejherowskiego Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej.
Jak z kolei wskazuje komendant wejherowskiej Straży Miejskiej dzieci, które zbierają pieniądze, zostają przywożone do tego miasta przez dorosłych w ściśle określnym celu - zarobkowym. - Z tego co wiemy, te dziewczynki z rodzinami mieszkają na obrzeżach Gdyni - mówi komendant Zenon Hinca. - Jeśli strażnicy spotykają osoby żebrzące, odsyłają je do ośrodków pomocy społecznej.
Jak przyznają jednak zarówno wejherowscy, jak i gdańscy strażnicy, walka z wykorzystywaniem dzieci przypomina walkę z wiatrakami. - Gdy strażnicy dostają sygnał o małoletnim, znajdującym się bez opieki i żebrzącym, udają się na miejsce. Wtedy w zdecydowanej większości wypadków okazuje się, że wcale dziecko nie było same - mówi rzecznik Straży Miejskiej w Gdańsku Miłosz Jurgielewicz. - Nagle pojawia się matka, która tłumaczy, że nie było jej tylko przez chwilę, ponieważ była w toalecie czy sklepie. Jeśli nie doszło do uszczerbku na zdrowiu dziecka, nic nie możemy zrobić.
Prawnicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Gdańsku podkreślają jednak, że ostatnio znaleziono sposób, aby problem zminimalizować. Jaki? Więcej na ten temat przeczytasz kupując e-wydanie gazety
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?