Niektórzy uznali jednak, że czegoś jeszcze na Rynku brakuje - na przykład toalety publicznej, która stanęła na środku zabytkowego starego miasta. Na pomysł jej postawienia wpadł Urząd Miasta i wydał na to 125 tys. zł. Zdaniem urzędników, toaleta w tym miejscu jest niezbędna. Mieszkańcy okolicznych kamienic niejednokrotnie mówili, że bywalcy plaży załatwiają swoje potrzeby fizjologiczne na klatkach schodowych. Ludzie zgłosili problem, a miasto go rozwiązało, wszystko wydaje się więc w porządku. Tyle że urzędnicy zapomnieli o jednej ważnej sprawie - dopełnieniu formalności, które są niezbędne nawet przy stawianiu takiego obiektu.
Nie zadbano bowiem o uzyskanie zgody na postawienie toalety na starogardzkim Rynku - tak mówią urzędnicy ze Starostwa Powiatowego. Jakby tego było mało, nie dopełniono także obowiązku przedstawienia projektu powiatowemu konserwatorowi zabytków. - Nikt ze mną nie konsultował postawienia toalety przy Ratuszu Miejskim - przyznaje Tadeusz Kuca, powiatowy konserwator zabytków. - W tym miejscu nie powinien znajdować się taki obiekt. Jest on niezgodny z wymogami konserwatorskimi.
- Przecież wystarczy tylko spojrzeć na ten dziwaczny obiekt, żeby stwierdzić, że coś tu nie gra - mówi Marta Matyjas, starogardzianka. - Toaleta przypomina schron wojskowy. Kompletnie nie pasuje do zabytkowej części miasta. Zgodzę się, że brakuje toalety w centrum, jednak urzędnicy powinni to inaczej zorganizować. Dlaczego nie mogła znajdować się w ratuszu?
Inne zdanie w tej kontrowersyjnej sprawie ma Janusz Karczyński, naczelnik Wydziału Techniczno-Inwestycyjnego ze starogardzkiego magistratu. Urzędnik uważa, że wszystkie formalności zostały dopełnione. - Toaleta, która pojawiła się na Rynku, została ujęta we wniosku o wydanie zezwolenia na wykorzystanie dróg w sposób szczególny - wyjaśnia. - W związku z organizacją starogardzkich cyklicznych spotkań plenerowych pojawiła się jako element niezbędny do organizacji imprez. Wniosek rozpatrzył pozytywnie Wydział Komunikacji Starostwa Powiatowego. Toaleta to obiekt tymczasowy i został postawiony w tym miejscu tylko na czas funkcjonowania letnich ogródków. Zastąpiła nieestetyczne i niehigieniczne toalety przenośne typu toi-toi. Podkreślenia wymaga fakt, że jest obiektem monolitycznym i można ją przenieść w dowolne miejsce, jeśli tylko będzie taka potrzeba.
W decyzji, o której mówi Janusz Karczyński, nie ma jednak dosłownej zgody na postawienie tego obiektu. Czy doszło więc do samowoli budowlanej? Sprawą zajął się inspektor nadzoru budowlanego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?