Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Myszka: Na igrzyskach nie pogardzę żadnym medalem [ROZMOWA]

Rafał Rusiecki
Fot. Przemysław Świderski
Piotr Myszka wrócił już, przez Warszawę, do rodzinnego Gdańska. Nowy mistrz świata w klasie RS:X optymistycznie patrzy w przyszłość.

Jakie wspomnienie z Izraela zostało w Twojej pamięci?

W tym momencie, to jawi mi się... spanie. Jestem strasznie zmęczony po podróży powrotnej z mistrzostw świata. Cieszę się jednak bardzo. Jestem już w domu. Widziałem dzieciaki i żonę, a to najważniejsze.

Można odnieść wrażenie, że na tych mistrzostwach miałeś za łatwo.

Teraz można powiedzieć, że było łatwo. Nie da się ukryć, że każdy wyścig płynąłem na maksa. Byłem skupiony na wyniku. Cieszę się właśnie z tego, że było to równe, dobre pływanie. Okazało się demolujące, w porównaniu do innych zawodników.

A jak przyjmujesz ten wynik?

Na mistrzostwa jechałem z zamiarem zdobycia medalu. Chciałem przełamać tę passę w ostatnich dwóch-trzech latach, kiedy były czwarte, piąte miejsca, ocierałem się o podium. Nie da się ukryć, że byłem trochę sfrustrowany tą sytuacją. Jechałem też trenować z najlepszymi zawodnikami świata, z którymi będę też rywalizował w sierpniu na igrzyskach olimpijskich. Okazja do zdobycia medalu się pojawiła. Można powiedzieć, że leżał, a ja się po niego schyliłem.

Pierwsze złoto mistrzostw świata wywalczyłeś w 2010 roku w Danii. W Izraelu rzeczywiście czułeś od początku, że będzie powtórka?

Wiedziałem przed regatami, że jestem szybki. To było bardzo widoczne na treningach. Nie da się jednak ukryć, że w czytaniu wiatru miałem więcej szczęścia niż pozostali zawodnicy. A warunki były trudne, bo wiało od brzegu i strasznie nami kręciło. Wielu zawodników się w tym pogubiło, mieli dobre wyścigi i słabe. Ja w sumie miałem tylko te dobre, może poza jednym.

Skoro jesteś mistrzem globu, to na igrzyska jedziesz po medal. Inaczej chyba tego nie można ująć?

Nie będę zbyt pewny siebie. Wiadomo, że ci, z którymi ścigałem się w Ejlacie, nie będą odpuszczać do samego końca na igrzyskach. Do Rio pojadę z myślą o medalu, bo tylko on mnie interesuje. Wiadomo też, że ten złoty będzie smakował najlepiej. Nie pogardzę jednak innym kolorem.

Do igrzysk zostało ponad pięć miesięcy. Drugi szczyt formy w jednym sezonie uda Ci się zbudować?

Nie da się ukryć, że tymi mistrzostwami otworzyliśmy sezon 2016. W tym momencie dopiero zaczynamy się rozpędzać. Ja nie czuję się w takiej formie, w jakiej byłem w październiku w Omanie. A tam zależało wiele od tego, jak ktoś był przygotowany fizycznie. W Ejlacie liczyło się to, jak kto żegluje, czyta wiatr. Przygotowania wydolnościowe dopiero przed nami. Ostatnie dwa zgrupowania poświęciliśmy na szukanie prędkości, sprawdzanie sprzętu i taki udało nam się znaleźć. Sprawdziliśmy ten sprzęt w warunkach bojowych. Zabrakło mi trochę silnego wiatru. W Izraelu był raczej słaby i średni. Mimo to na halsie można się było sprawdzić i z mistrzem olimpijskim Dorianem van Rijsselberghem i z wicemistrzem Nickiem Dempseyem i z Przemkiem Miarczyńskim i z innymi. Tam trenowaliśmy, tak to trzeba przyjąć. Dopiero teraz zacznie się blok przygotowań wydolnościowych pod sezon.

Jesteś numerem jeden na świecie i każdy będzie chciał dobić do Twojego poziomu.

Rozmawiałem po zawodach z Dorianem i Nickiem i odniosłem wrażenie, że byli zawiedzeni. Wydawało się, że oni przyjechali zrobić to, co zrobiłem ja. Widać było po nich, że są rozbici. Mam teraz przewagę psychologiczną. To oni muszą szukać nowych rozwiązań, muszą się denerwować. Wiedzą, że będę jechał z nimi do końca. Ale też o to w tym wszystkim chodzi, żeby było trochę tego czarowania. Na igrzyskach będzie wielki stres. A jeśli rywale będą się stresować moją obecnością, to dla mnie tylko lepiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki