Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Paskudne Pocztówki" Michała Szlagi - 12 lat zmian na terenach stoczniowych [ZDJĘCIA]

Michał Szlaga, fotografik
Gdańsk, tereny postoczniowe. 18 grudnia 2008. Willa dyrektora – wielkoprzemysłowa rezydencja dyrektora Stoczni Cesarskiej, zintegrowana z zespołem produkcyjnym I obiektami towarzyszącymi: oficyną, stajnią, ogrodem i domkiem ogrodnika. Budynek jednorodny stylistycznie z dobrze opracowanym detalem. W latach 2003 – 2006 wykorzystywany przez artystów z teatru Znak. Rok powstania: 1900. Numer inwentarzowy: 138A.
Gdańsk, tereny postoczniowe. 18 grudnia 2008. Willa dyrektora – wielkoprzemysłowa rezydencja dyrektora Stoczni Cesarskiej, zintegrowana z zespołem produkcyjnym I obiektami towarzyszącymi: oficyną, stajnią, ogrodem i domkiem ogrodnika. Budynek jednorodny stylistycznie z dobrze opracowanym detalem. W latach 2003 – 2006 wykorzystywany przez artystów z teatru Znak. Rok powstania: 1900. Numer inwentarzowy: 138A. Michał Szlaga
Wybrane fotografie są efektem dwunastu lat obserwacji i dokumentowania terenów dawnych stoczni gdańskich. Szczerze mówiąc, uważam że te fotografie są paskudne; paskudny temat, paskudna misja, paskudne światło, paskudne techniczne spojrzenie. Wolałbym ich nigdy nie musieć zrobić.

Kiedy w 2000 roku zaczynałem fotografować stocznię, moje zdjęcia wyrażały naiwny zachwyt nad pięknem zastanego miejsca. Niejeden miłośnik fotografii i stoczni z radością powiesiłby je sobie na ścianie.

Jednak wraz ze znacznymi zmianami w tutejszym krajobrazie, których jako "mieszkaniec" siłą rzeczy doświadczałem na co dzień, moje widzenie zaczęło się radykalizować. I tak narodził się cykl "Paskudne Pocztówki".

Mam nadzieję, że analiza tego cyklu przyczyni się do szerszej refleksji nad procesem, którego mimowolnymi świadkami jesteśmy od kilkunastu lat. Gdańsk traci bezpowrotnie jedną ze swoich najbardziej fascynujących i niesamowitych przestrzeni. Można ją bezrefleksyjnie zastąpić "nowym", na pewno jednak, nie da się odbudować jej charakteru stylistycznymi sztuczkami architektów. Nie wystarczy jeden osamotniony żuraw. Dzisiejsze Młode Miasto, uboższe o kilkadziesiąt procent oryginalnej zabudowy, nie jest już tym, czym było dziesięć lat temu. Część wyburzeń była zamierzona, część była wynikiem nieszczęśliwego wypadku. Jednak dużą część trudno logicznie wytłumaczyć. Warto wykorzystać to doświadczenie, aby zastanowić się nad skutkami dotychczasowych działań, dokonać trzeźwego osądu sytuacji, co ,być może, pozwoli nie popełniać podobnych błędów w najbliższej przyszłości.

Czekam na rozwój nowej, wielkomiejskiej, nowoczesnej dzielnicy z wizjonerskimi rozwiązywaniami, wieżowcami i tym wszystkim, o czym śnią deweloperzy. Nie mogę jednak pogodzić się, z tym, że zabraknie w niej tego, co najważniejsze, czyli prawdziwej historii tego miejsca. Choć Gdańsk to nie Nowy Jork, a tereny postoczniowe to nie Manhattan, nasuwa się pewna analogia. Choć Manhattan cały czas pnie się w górę, nikt nie niszczy całkowicie oryginalnej zabudowy dolnej. Dzięki temu powstaje zrównoważona, wspaniała przestrzeń życiowa. Podobną zasadę powinno się stosować wszędzie tam, gdzie wcześniejsze pokolenia zostawiły po sobie wyjątkowy i cenny ślad. W terenach dawnych stoczni gdańskich wciąż jeszcze tkwi gigantyczny potencjał, który, jeśli tylko zostanie zauważony, zaakceptowany, doceniony - pozwoli wykreować miejsce z którego przyszli mieszkańcy będą dumni, z którym będą chcieli się identyfikować i związać na dłużej. Dawna stocznia wciąż jest miejscem inspirującym, wciąż robi olbrzymie wrażenie. Nie trzeba być wielkim wizjonerem, aby wyobrazić sobie jak wspaniałym może być miejscem … to naprawdę proste. Wciąż jednak borykamy się z tymi samymi problemami, nie znamy odpowiedzi na najprostsze pytania. Nie wiemy ile starej zabudowy pozostanie na terenie stoczni, ile budynków ma zostać wyburzonych, jakie można ulokować w nich funkcje, aby temu zapobiec i aby dostały nowe, lepsze życie, nie były skazywane na utylizację itd. ...

Kilka dni temu ruszyły inwestycje. Trwa budowa pierwszej nitki ulicy Nowa Wałowa, co prawdopodobnie przyciągnie kolejne inwestycje. Ten ruch budowlany to dobry znak po latach ciągłych wyburzeń, ale też ostatni moment aby ponownie zastanowić się nad tym, czym ma być Młode Miasto i dla kogo powstaje.

Byłbym szczęśliwy, gdybym mógł już nie kontynuować cyklu "Paskudnych Pocztówek".

(O szczegółach artystycznej akcji Michała Szlagi czytaj na stronie www.wyspa.art.pl i blogu Michała Szlagi).

Zainteresowani "Paskudnymi Pocztówkami" mogą je odbierać (gratis!) do 19 lutego w mieszczącym się na terenach postoczniowych Instytucie Sztuki Wyspa, po rezerwacji na stronie ISWyspa -www.wyspa.art.pl. Liczba pakietów ograniczona. Decyduje kolejność rezerwacji.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki