Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Opinia eksperta: taki deszcz nie miał prawa zniszczyć nasypu PKM

Rozmawiał Łukasz Kłos
Zniszczony prze ulewy nasyp PKM
Zniszczony prze ulewy nasyp PKM Przemek Świderski
Z Ryszardem Węcławikiem, ekspertem z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR, byłym dyrektorem Departamentu Regulacji Rynku Urzędu Transportu Kolejowego, rozmawia Łukasz Kłos.

Nasyp pierwszej od kilkudziesięciu lat nowej linii kolejowej - PKM - spłynął wraz z ulewnym deszczem. To wstyd dla następców inżyniera Malinowskiego?

Na pewno wstyd. Przyznam, że sam jestem zszokowany skalą skutków. Deszcze były intensywne, ale nie oszukujmy się - nie były to jakieś wielodniowe opady, tylko jednorazowa, względnie krótkotrwała nawałnica. To, że na tak długich odcinkach nasyp „uciekł”, aż zdumiewa i naturalnie rodzi pytanie o to, jak mogło do tego dojść.

Trójmiasto wciąż walczy ze skutkami ulewy

Ma Pan jakieś podejrzenia?

Sądzę, że popełniono co najmniej dwa błędy. Pierwszy to kwestia stopnia nachylenia nasypu i dostosowania odpowiedniej technologii wykonania podbudowy. Być może miejscami nasyp był zbyt stromy albo też nieodpowiednio - względem miejscowych warunków - zabezpieczony. Być może nie przyłożono się do prawidłowego odarniowania i obsiania, a przez to powierzchnia nasypu się nie związała. Stara szkoła uczyła, że nasyp kolejowy przed oddaniem do użytku musiał być odpowiednio uleżały, aby się ustabilizował. Dziś są nowe technologie. Ciekaw jestem, jak konstruktorzy podeszli do tej kwestii. Zastanawiam się też, czy instytucja certyfikująca linię dokładnie zbadała zagęszczenie nasypu. Co by jednak nie mówić, to sytuacja, w której skarpy puściły w tak wielu miejscach i w takim stopniu, jest niedopuszczalna. Przy odpowiednim zagęszczeniu i wyprofilowaniu taki skutek mógłby gdzieniegdzie wystąpić, ale to tylko miejscowo, nie w takiej skali.

Władze samorządowe w pierwszych komunikatach tłumaczyły zniszczenia rekordowym poziomem opadów - w ciągu 14 godzin spadła dwumiesięczna norma deszczu.

Gdyby tylko intensywne deszcze miały być przeszkodą, to kolej nigdy nie powstałaby tam, gdzie padają monsunowe deszcze. Nie przeceniajmy roli pogody w porażkach ludzi. Intensywny, krótkotrwały deszcz ma to do siebie, że oddziałuje powierzchniowo - szybko spływa, bez przesączania się do głębszych warstw i bez naruszania podstaw konstrukcji. W tym przypadku całe połacie nasypu spłynęły. Znaczy, że zabezpieczenie skarpy zostało źle wykonane. Przy wysokich nasypach pozostawienie gołych, nieobsianych, nieobłożonych darnią połaci nie powinno mieć miejsca. Ale też proszę szczerze powiedzieć - czy to był pierwszy raz, gdy w Gdańsku mocno lało?

Mówią, że padł rekord obfitości opadów, ale intensywne opady w Gdańsku występowały nieraz. Po grudniowych deszczach PKM też stanęła, bo na krótkim odcinku nasyp puścił.

I to był sygnał ostrzegawczy, że coś jest nie tak. Każda inwestycja powinna być skrojona na miarę warunków skrajnych. Zawsze pod uwagę powinno się brać najgorszy scenariusz. Zignorowanie lokalnych uwarunkowań klimatycznych, takich jak na przykład niedoszacowanie wpływu oddziaływań atmosferycznych na infrastrukturę, mogło być właśnie drugim błędem, który popełnili konstruktorzy PKM. A jeśli w projekcie uwzględniono czarne scenariusze, to pozostaje pytanie, dlaczego system odpływów nie dał rady. Słuchaliśmy o tym, w jak nowoczesnej technologii ta linia kolejowa została wykonana, że zastosowano rozmaite włókniny, geowłókniny i warstwy filtracyjne, a tu nagle cały nasyp spływa na przystacyjny plac. Coś takiego nie powinno mieć miejsca. Wątpliwości mam o wiele więcej, na przykład czy były wykonane pośrednie rowki odprowadzające. Charakter zniszczeń - to, że woda jakby odkrawała całe plastry nasypu od góry - pozwala się domyślać, że albo tych cieków nie było, albo zostały źle skalibrowane lub wykonane. Przez to woda, spływając wprost po nasypie, zgarnęła całą wierzchnią część.

Wspominał Pan o prawdopodobnie nie najlepszej konstrukcji nasypu. A dopuszcza Pan możliwość, że projektanci przeliczyli się na jego najwyższym odcinku?

Nasypy, teoretycznie, są najłatwiejsze do wykonania, bo zdawałoby się, że to tyle co ułożenie warstw gruntu w odpowiedniej kolejności. Tyle że, szczególnie w najwyższych miejscach, poprowadzenie linii na estakadach jest lepsze, a wariant ten powinien być solidnie przeanalizowany. Estakady są w zasadzie niewrażliwe na podobne oddziaływania atmosferyczne.

Spotkał się Pan z podobną sytuacją wcześniej?

Na pewno nie w ciągu kilku ostatnich lat. Raz, na początku minionej dekady, spotkałem się z sytuacją, gdy nasyp wyższego toru spłynął na niższy i go przesunął oraz zamulił. Tyle że to była konsekwencja powodzi. A tu o żadnej sytuacji powodziowej nie ma mowy. Jeżeli w grudniu ubiegłego roku nasyp PKM już zdradzał niestabilność, to na wiosnę powinien być wzmocniony odpowiednimi środkami, tak by sytuacja się nie powtórzyła. Ktoś to powinien wtedy sprawdzić i zareagować. Taka sytuacja, z jaką mamy obecnie do czynienia, nie powinna nigdy się zdarzyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki