Obwodnica Malborka poróżniła włodarzy miasta i gminy. Przebieg nowej drogi zaznaczony jest dopiero w dokumentach planistycznych

Malbork postuluje od kilku dekad o budowę obwodnicy. Aktualnie cały ruch tranzytowy odbywa się po dzielącej miasto na pół popeerelowskiej krajówce. Wielkich widoków na zmianę obecnie nie ma. Ale władze, przygotowując kolejny dokument strategiczny, wpisało obwodnicę na listę prorozwojowych priorytetów. Mowa o uchwalonym właśnie studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego Malborka. To ogólna koncepcja urządzenia miasta, która przewiduje m.in. także nowy układ drogowy.

We wspomnianym studium wpisano „rozbudowę układu głównego poprzez budowę przeprawy mostowej wraz z drogą na południe od miasta, łączącą drogę krajową nr 55 na zachodnim brzegu Nogatu z drogą krajową nr 22 przy wschodniej granicy miasta”.

Stoimy na stanowisku, że dla Malborka dużo korzystniejsza jest obwodnica przebiegająca od południa tak, aby można ją było wykorzystać do kanalizowania ruchu w mieście – tłumaczył radnym podczas sesji Michał Sobieraj z Biura Architektoniczno-Urbanistycznego BDK w Olsztynie, które opracowało projekt studium dla Malborka.

Chodzi o to, że dzięki temu można było szybko przemieszczać się między przedmieściami, bo ta zupełnie nowa droga łączyłaby tereny położone na wlotach do miasta od strony Sztumu, od strony Tczewa i Elbląga. A to oznaczałoby rozładowanie tłoku na malborskich ulicach.

Część malborskich radnych nie kryje zdziwienia, bo do tej pory hasło „obwodnica” kojarzyło się z koncepcją przygotowaną kilkanaście lat temu na zlecenie Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, która przewidywała omijanie Malborka od północy. Radny Adam Ilarz pytał, czy wiadomo, jaki jest stan zaawansowania prac na tą inwestycją, bo może się okazać, że nowy przebieg kłóci się z wizją drogowców.

GDDKiA na etapie wydawania opinii i uzgodnień studium przedstawiła, że nie planuje realizacji żadnej obwodnicy. To, co my wskazaliśmy, to pewien kierunek dla działań władz, żeby lobbować i przekonywać gminy ościenne i instytucje ponadlokalne, aby o ten nowy kierunek zwalczyć i zrealizować tę obwodnicę – tłumaczy Michał Sobieraj.

Ale gdy tylko przebieg nowej drogi ujrzał światło dzienne, został skrytykowany przez wójta gminy Malbork, która otacza miasto niemal z każdej strony. Jak przyznał w rozmowie z nami, nie odbyły się żadne oficjalne rozmowy w tej sprawie.
- Burmistrz poinformował mnie tylko, że wpisze w studium nowy przebieg – słyszymy od wójta Marcina Kwiatkowskiego.

Włodarz położonej po sąsiedzku gminy ma o to żal.

Zdecydowano za nas, a w studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania gminy Malbork mamy wpisany wariant północny. Nie jestem przeciwny obwodnicy, ale to my powinniśmy przenieść ją w alternatywne miejsce – uważa Marcin Kwiatkowski.

Wójt oficjalnie złożył uwagę do projektu miejskiego studium, w którym zarzucił władzom Malborka przekroczenie władztwa planistycznego poprzez umieszczenie przebiegu projektowanej obwodnicy na terenie gminy Malbork. Uwaga została uznana za bezprzedmiotową. Z tłumaczeń władz miasta wynika, że to wizja przyszłości Malborka. Dlatego odnosząc się do słów wójta, dopisują wyjaśnienia, niczym drobnym druczkiem w ulotce reklamowej:

Autorzy miejskiego studium zapewniają, że oceniali sytuację z wielu różnych stron.
- Naszym zdaniem ta przeprawa południowa jest dużo bardziej korzystna także pod względem finansowym. Obwodnice nie służą tylko wyprowadzeniu ruchu z miasta. Teoretycznie można by było się spodziewać, że to główne zadanie obwodnicy, ale to cel drugorzędny. Obwodnice przede wszystkim są atraktorem, jeśli chodzi o inwestycje przy węzłach zlokalizowanych na tej drodze – podkreśla planista Michał Sobieraj. - Przy obwodnicach rozwijają się centra logistyczne, spedycyjne, przemysłowe, więc usytuowanie obwodnicy od południa otwiera takie możliwości i dla gminy, i dla miasta.

Jego zdaniem, nie bez znaczenia jest też fakt, że wyznaczona północna trasa przebiega przez pola uprawne. Wyłączenie takich gruntów z produkcji rolnej i przeznaczenie pod infrastrukturę wymaga dużych nakładów finansowych. Nie mówiąc o tym, że w takich okolicznościach trudno byłoby o dodatkowe inwestycje, które bardziej prawdopodobne są na południe od Malborka.

Jeżeli mamy jednak wypisaną tę obwodnicę południową, to trzeba byłoby z wójtem gminy to uzgodnić, a nie że wójt się dowiedział z wyłożenia projektu studium. Naturalną koleją rzeczy jest, że to trzeba najpierw pouzgadniać, a nie teraz tłumaczyć, że „nie ma to charakteru wiążącego” skrytykował radny Ilarz.

Michał Sobieraj uważa, że zapis dopiero otwiera drogę do uzgodnień i ustaleń.
- To naturalna kolej rzeczy, że obwodnice są poza miastem, więc miejskie władze muszą robić wszystko, czyli prowadzić rozmowy, konsultacje i przekonywać i włodarzy gmin ościennych, i GDDKiA, by ta obwodnica była w jak największym interesie miasta, którego będzie obwodnicą – zaznacza planista.

Ale radny Ilarz i tak pozostał przy swoim. A całą sytuację porównał do… komunikacji zbiorowej: gdy po podwyżce cen biletów „odpłynęła” spora liczba pasażerów, wówczas zlikwidowano opłaty za przejazdy, a MZK utrzymywane jest z pieniędzy podatników.
- Uważam, że jest to forma podejmowania beztroskich decyzji: „Pracujemy od kilkunastu lat nad północną obwodnicą i nie wyszło, to spróbujmy nad południową, może teraz wyjdzie” – mówił Adam Ilarz.

Na razie GDDKiA skupia się na modernizacji istniejącej drogi krajowej nr 22, choć w przypadku malborskiego odcinka, przygotowania nieco utknęły. W lutym drogowcy złożyli odwołanie od decyzji środowiskowej dla rozbudowy drogi krajowej nr 22, wydanej przez burmistrza Marka Charzewskiego do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. To oznacza, że oddala się moment realizacji tego przedsięwzięcia, bo SKO jeszcze nie wypowiedziało się w tej sprawie.

ZOBACZ TEŻ: GDDKiA odwołuje się od decyzji środowiskowej dla rozbudowy drogi krajowej nr 22 w Malborku. Inwestycja "odjeżdża" na dłużej

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl!