Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O nas bez nas

Marta Ciechanowska
Magdalena Dąbrowska czuje się odsunięta od współdecydowania o losach uczelni.
Magdalena Dąbrowska czuje się odsunięta od współdecydowania o losach uczelni. Jarosław Chęć
Kwietniowe wybory rektora na Akademii Morskiej w Gdyni zakończyły się protestami i kłótnią. Jeden z pokonanych kandydatów, prof. Krzysztof Kołowrocki, nie uznał wyniku, twierdząc, że przedstawiciele studentów, którzy uczestniczyli w głosowaniu, nie mieli do tego mandatu.

Protest prof. Kołowrockiego wywołał żywy odzew na forum internetowym na stronie akademii, gdzie internauci przypuścili frontalny atak na studencki parlament. Dla kogo jest samorząd studencki? Dla władz czy dla studentów? Kiedy ma być przydatny? Wtedy gdy studenci mają problem? Czy wtedy gdy władza potrzebuje przychylności? - pytają.

Prof. Krzysztof Kołowrocki na akademii pracuje od 1971 roku. Wykłada matematykę. Studenci niemal bez wyjątku cenią jego fachowość. Kandydował na rektora, bo jak twierdzi - jego program był najlepszy. Chciał w ciągu trzech miesięcy zmienić statut szkoły.

Obecny, jego zdaniem, był niedemokratyczny, a bez demokracji nie ma prawdziwego rozwoju akademii. Do zwycięstwa zabrakło mu 18 głosów. Swojej porażki jednak nie uznał. Jego zdaniem, 12 przedstawicieli studentów powinno zostać wybranych w bezpośrednim głosowaniu spośród ogółu studiujących.

Tymczasem zostali oni arbitralnie wyznaczeni przez parlament studentów, sprzyjający kandydatowi, który wygrał. Zdaniem prof. Kołowrockiego, jest to niezgodne ze statutem Akademii Morskiej w Gdyni oraz z art. 71 ust.1 i 2 ustawy prawo o szkolnictwie wyższym.

- Wybory te są nieważne także z punktu widzenia etyki akademickiej, bowiem demoralizują młodzież poprzez propagowanie braku szacunku do prawa i poddawanie studentów manipulacjom - podkreśla prof. Kołowrocki.

Takie stanowisko potwierdzają doświadczenia Magdaleny Dąbrowskiej, studentki II roku na Wydziale Przedsiębiorczości i Towaroznawstwa. Magdalena chciała kandydować na elektora. Poszła w tej sprawie do dziekanatu, gdzie powiedziano jej, że powinna zgłosić swoją kandydaturę w parlamencie studenckim. Chodziła tam kilkakrotnie, lecz nikogo tam nie zastała.

- Kiedy w końcu udało mi się z nimi skontaktować, dowiedziałam się, że elektorzy już są "wybrani" i nie można już nic na to poradzić. Czułam się bardzo sfrustrowana. Razem z kolegą postanowiliśmy napisać protest wyborczy.

Nie chodziło nam nawet o osobę rektora, chociaż według mnie, w swoim programie profesor Kołowrocki proponował wiele zmian, które mogłyby doprowadzić do ożywienia uczelni. Nas tylko zabolał fakt odsunięcia studentów od procesu wyborów.
W ciągu jednego dnia Magda wraz z kolegą zebrali ok. 100 podpisów pod protestem.

Profesor Kołowrocki przedstawił swój protest w internecie na stronie Portal Morski. Wywołało to ożywioną dyskusję. Internauci, jak można się domyślać - studenci akademii, narzekają na bezczynność członków parlamentu:

"W parlamencie studentów AM od ponad 10 lat siedzą ci sami ludzie. Ich rówieśnicy już dawno zrobili kariery, doktoraty, założyli rodziny. A te kilka osób będzie korzystać z ciepłych posadek dożywotnio. Paradoksalnie, nic nie robią dla studentów. Interesują się tylko swoim procentem z klubu i ubezpieczeń studenckich.

Dla rektora to wygodna sytuacja, bo ograniczonymi ludźmi łatwiej sterować. Można by zadać pytanie, dlaczego studenci do tej pory nie zrobili z tym porządku. Zapewne dlatego że wybory do PSAM odbywają się w podobny sposób jak opisany w artykule powyżej. A rektor, mimo wielu protestów, w tej sprawie nie reaguje..."

Drzwi siedziby parlamentu w Akademii Morskiej rzeczywiście zastaliśmy zamknięte . Przewodniczącego Kamila Błażuka udało nam się namierzyć na morzu, gdzie odbywa praktykę.
Błażuk zaprzecza, jakoby osoby niebiorące czynnego udziału w pracach samorządu nie miały możliwości uczestniczenia w wyborach rektora. Podania można było składać do początku marca.

- Z tego co sobie przypominam, przyszło trzech studentów. Wnioski ich były pozytywnie rozpatrzone. W rezultacie zostali elektorami - mówi. - Byłem zdziwiony, słysząc zażalenia wobec parlamentu studenckiego. Niemożliwe, żeby ktoś tam siedział 10 lat, bo można być wybranym maksymalnie na dwie dwuletnie kadencje.

Praca przewodniczącego nie jest łatwa ani przyjemna. Ciężko jest przekonać kolegów do pracy społecznej, uczestniczenia w życiu uczelni. Wolny czas wolą spędzać w inny sposób, na przykład pracując zarobkowo.

Pod zamkniętymi drzwiami siedziby parlamentu spotykamy Anię, studentkę II roku.
- Rektor wybrany nieprawidłowo? Ja nic na ten temat nie słyszałam. Ta sprawa nas nie dotyczy, to rozgrywka między władzami uczelni, my tego nie odczuwamy.
Wybory do parlamentu studenckiego odbędą się już w listopadzie.

============06 podpis zdjecia(5003773)============

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki