Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

NSZZ Solidarność chce referendum ws. wcześniejszych emerytur

Jacek Wierciński
Gdańska Solidarność domaga się debaty i referendum odnośnie planowanej przez rząd reformy emerytalnej wydłużającej lata pracy do 67 roku życia i zrównującej go na tym poziomie dla obu płci. Głosowanie nad projektem przewidziano na marzec. Premier, na razie bez powodzenia, próbuje przekonywać do pomysłu parlamentarzystów.

- Nie może być tak, że bez względu na rodzaj wykonywanej pracy Polacy będą przechodzili na emeryturę dopiero w wieku proponowanym przez rząd - przekonuje Krzysztof Dośla, przewodniczący Zarządu Regionu Gdańskiego Solidarności. - Argumentem za wydłużeniem czasu pracy do 67 roku życia ma być podobne działanie zachodnich rządów, ważny jest jednak rodzaj gospodarki. Czym innym jest tam dłuższa praca w białym fartuchu przy nowoczesnych technologiach, a czym innym - przy pasie transmisyjnym w fabryce tutaj - mówi.

W ubiegłym tygodniu związkowcy złożyli w Kancelarii Sejmu RP 1,4 mln podpisów popierających przeprowadzenie referendum z pytaniem: "Czy Pani/Pan jest za wydłużeniem wieku emerytalnego do 67 lat?". Choć wystarczą one, by posłowie musieli zająć się projektem, "S" wciąż zbiera nowe podpisy.

W ten sposób chce pokazać, że pomysł cieszy się bardzo dużym poparciem. W przyszłym tygodniu związkowcy zamierzają też rozesłać wszystkim posłom informacje o referendum. - Chodzi o to, by po głosowaniu żaden z nich nie mógł powiedzieć, że nie zdawał sobie sprawy, o co chodziło - deklaruje Dośla.

Czytaj również: Pomorze: Solidarność apeluje - nauczycielom potrzebna pomoc

Pomysł referendum nie podoba się premierowi Donaldowi Tuskowi. - Zdaję sobie sprawę, że propozycja podwyższenia wieku emerytalnego godzi w interesy poszczególnych ludzi. Uczciwie postawione pytanie w referendum byłoby pytaniem wariantowym: "Czy chcesz, aby w Polsce wiek emerytalny był tak niski jak w tej chwili, niższy niż w całej Unii Europejskiej, ale w zamian za to emerytury będą o połowę niższe?". Na przykład. Nie proponuję takiego referendum, tylko możliwie uczciwą debatę i informowanie Polaków dlaczego to robimy i jakie będą skutki, jeśli nie podejmiemy tych decyzji - mówił na konferencji prasowej.

Z takim postawieniem sprawy nie zgadzają się związkowcy. - Problemem jest niepłacenie składek przez zatrudnionych na tak zwanych umowach śmieciowych, rosnąca szara strefa i niskie składki zryczałtowane, płacone przez niektórych ubezpieczonych - to o kilka miliardów złotych mniej na emerytury rocznie - przekonuje Krzysztof Dośla. Dodaje, że jego zdaniem pomogłoby uszczelnienie systemu. - Rząd przyjął w tej sprawie system zero-jedynkowy, a potrzeba debaty i wypracowania kompromisu - uważa.
Do pomysłu jak dotąd premierowi nie udało się przekonać także opozycji parlamentarnej. Wczoraj po spotkaniu Tuska z posłami PiS swojego rozczarowania nie krył rzecznik partii Adam Hofman. - Liczyliśmy, że pan premier przedstawi ekspertyzy i ekspertów. Przybył tutaj z rzecznikiem rządu Pawłem Grasiem i powtarza to, co wiemy: 67 i przymus pracy. Nigdy się na przymus pracy do 67 roku nie zgodzimy. Jesteśmy za wolnością wyboru, czy pracować, czy nie - przekonywał.

Dziś po południu premier spotka się z klubem parlamentarnym Solidarnej Polski, jutro - SLD i Ruchem Palikota. Jak dotąd tylko ta ostatnia partia zadeklarowała możliwość poparcia rządowego projektu, choć tylko pod określonymi warunkami.

Czytaj również: Gdańsk: Solidarność protestowała przeciwko podwyżkom (wideo)

Prof. Henryk Ćwikliński, ekonomista UG: - Problem jest gigantyczny, bo demografia jest nieubłagana. Dotyczy zresztą nie tylko Polski, jest ogólnoeuropejski. Z rachunków wynika, że wydłużenie wieku emerytalnego to najbardziej pewny sposób zapewnienia emerytom w przyszłości emerytur. To trudna decyzja, która dotyka także mnie, więc gdybym nie znał wszystkich przesłanek pewnie przyłączyłbym się do protestujących, jednak dziś po prostu nie widzę innego wyjścia. Chciałbym też podkreślić - nie ma żadnych przesłanek, by różnicować wiek emerytalny ze względu na płeć. Dotychczasowa polityka rządów, które odsyłały kobiety na wczesne emerytury, stworzyła dużą grupę pań niepracujących, utrzymujących się z niskich świadczeń, to zła sytuacja.

Andrzej Jaworski, poseł PiS: - To bardzo zły pomysł, pokazujący bezsilność rządu wobec dziury budżetowej, bo tak naprawdę nie chodzi tu o naprawę systemu. Jeśli mówimy o reformie, to powinniśmy znać jej wszystkie elementy. Sprawa jest poważna, o wiele poważniejsza niż ACTA, dotyczy niemal wszystkich Polaków, a premier mówi o tym, że "weźmie problem na swoją klatę", to niepoważne. Mówi się o danych dotyczących długości życia, ale to dane dla dzieci rodzących się dzisiaj, a nie osób kilkudziesięcioletnich - te po zmianach nierzadko w ogóle nie dożyją emerytury. Tłumaczy się nam, że w Polsce bardzo łatwo zostać emerytem, to nieprawda - widziałem statystyki, z których wynika, że jesteśmy w Unii jednym z narodów pracujących najdłużej.

Jacek Wierciński
tel. 58 30 03 366
[email protected]

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki