Czytelników, którzy sięgną po nową książkę Pawła Dzianisza "Saga orkadzka", rad bym nieco ostrzec. To nie jest lektura dla lądowego szczura! Zatwardziały szczur lądowy tylko się ośmieszy, kiedy powie, że na przykład co kilka zdań zaplątuje się w tekielunek, że bezan się telepie, a fok zwisa żałośnie i że trudno ustalić trawers, żeby obrać właściwy hals.
Cofnijmy się o lat czterdzieści pięć. Wtedy to pięciu polskich śmiałków (wśród nich autor książki) wyruszyło z Helu jachtem żaglowym Euros z zamiarem pokonania cieśniny Pentland Firth. Chodzi o akwen dzielący Szkocję i archipelag Orkady, w którym bez przerwy trwają horrendalne zderzenia prądów Morza Północnego z prądami Oceanu Atlantyckiego.
Przed zapuszczaniem się w wirującą gardziel Pentland przestrzegano od wieków. Cieśnina miała opinię cmentarzyska statków. Żeglowania odradzano nawet przy spokojnej pogodzie. Kapitanem polskiego jachtu i mózgiem rejsu był Aleksander Kaszowski. W słowie wstępnym do książki podkreśla on z naciskiem: "Były to czasy, gdy nawet myśli o próbie sforsowania pentlandzkiej cieśniny nie wypowiadano głośno".
Więcej na ten temat czytaj we wtorkowym (1.09.2015 r.)papierowym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego".
Zobacz: "Zapamiętanie..." Nowa książka Pawła Dzianisza
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?