Powyższy tytuł nie dotyczy wczorajszego protestu związkowców w Warszawie, któremu przyglądałem się- chcąc nie chcąc (ale bardziej nie chcąc) - bez sympatii dla żadnej ze stron konfliktu. Chodzi o garść refleksji po premierze Kalendarza Gdańskiego na rok 2010. Wiadomo, że czeka nas jubileusz, 30-lecie Solidarności. Nic zatem dziwnego, że i to prestiżowe dla miasta wydawnictwo, postanowiło dołożyć swoją cegiełkę. Tradycyjne kartki do zapisywania spotkań przemieszane w nim są z uduchowioną publicystyką Tomasza Wołka i wyborem archiwalnych zdjęć ze strajku. Przeważnie z panem Stołem i panem Mikrofonem na pierwszym planie. A w tle przyciasne, wyświechtane garnitury, koszmarne oprawki okularów, niemodne fryzury... Brodaty Aleksander Hall z długim rozwianym włosem pasowałby może do Paryża albo Heidelbergu wiosną 1968, ale w 1980 jego image był mocno przeterminowany. Co tu dużo gadać, na tle eleganckiego, żeby nie powiedzieć ekskluzywnego wydawnictwa (płócienna okładka z elementami ze skóry ekologicznej, papier offset 90g, cena detaliczna 55 zł), "Sierpniowi Apostołowie", poza księdzem Jankowskim, wyglądają nieco jak ubodzy krewni z prowincji na stołecznych salonach. Bardzo ubodzy, z bardzo daleka.
Proszę mnie tylko źle nie zrozumieć. Nie mam pretensji do bohaterów tamtych dni, o to że wyglądali, jak wyglądali. Wszyscy w PRL prezentowaliśmy się, delikatnie mówiąc, mało wyjściowo. Może z wyjątkiem Ireny Dziedzic, Niemena i modelek od Barbary Hoff. Fakt pozostaje jednak faktem.
Nie jestem zresztą pierwszym, który zwraca na to uwagę. Pierwsze śmiałe kroku ku uprzystępnieniu i upiększeniu historii najnowszej zrobiło już ECS uznając, że pierwsze demokratyczne wybory w powojennej Polsce najlepiej symbolizować będzie opięty w złote majtki, skądinąd całkiem zgrabny, tyłek australijskiej piosenkarki Kylie Minogue. Osobiście nie proponuję aż tak śmiałych rozwiązań, a jedynie pewien ikonograficzny lifting sierpniowych strajków, do udziału w którym można by zaprosić kilku popularnych aktorów. Nie marzy mi się nawet film, bo pewnie znowu wybuchłaby awantura o scenariusz. Wystarczyłyby zatem ruchome obrazy w odpowiedniej obsadzie. Na przykład: Dorociński - Wałęsa, Królikowski - Gwiazda, Foremniak - Walentynowicz, Jungowska - Krzywonos, Fronczewski - Fiszbach.
Mógłby z tego wyjść całkiem zgrabny albumik do obdarowywania zagranicznych delegacji, płyta multimedialna i kilka billboardów. Dużo atrakcyjniejszych wizualnie niż niedogolony Bogdan Borusewicz w sweterku z PDT*
*Wyjaśnienie dla młodszych czytelników (tych od Kylie): Państwowy Dom Towarowy - w czasach realnego socjalizmu odpowiednik galerii handlowej, ale z towarem, jaki dziś wstydzono by się oferować nawet w przejściu pod dworcem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?