Sprawą zainteresowali się też radni miasta z tej komisji, jeden z nich, Zygmunt Zmuda-Trzebiatowski (Samorządność), jest w stałym kontakcie z rodzicami.
Konflikt między mieszkańcami a samorządowcami ujawniliśmy w "Dzienniku Bałtyckim" trzy tygodnie temu. Kością niezgody jest fakt, iż uchwała Rady Miasta Gdyni, zmieniająca uregulowania poprzednio panujące w przedszkolach, umożliwiła dyrektorom placówek zawieranie indywidualnych umów z rodzicami. Tymczasem we wzorze takiej umowy, którą przedstawiono mieszkańcom do podpisu, znalazł się m.in. punkt, iż za zbyt późne odebranie dziecka będzie można pobierać trzykrotność opłaty za godzinną opiekę, ustalonej na poziomie 2,3 zł. Na dodatek rodzice, oprócz wiadomości o karach za spóźnienia, usłyszeli także od dyrektorów, iż z góry, na cały rok, muszą dokładnie zadeklarować godziny pobytu dziecka w przedszkolu.
- Podobno dlatego, że dyrektorowi jest wtedy łatwiej zaplanować liczbę etatów i ma pewność, że placówka nie będzie przynosić dotkliwych strat - mówi matka przedszkolaka z Karwin. - Ale to przecież niepoważne. Skoro przedszkola mają zarabiać na siebie, proponuję, aby władze Gdyni zgłosiły pomysł nowych opłat do konkursu "Gdyński biznesplan". Z jednej strony trzeba deklarować dokładny czas pobytu dziecka, z drugiej dyrektor nawet za kilkuminutowe spóźnienie w odebraniu malucha lub za jego wcześniejsze dostarczenie do przedszkola straszy karami. A co, jeśli ktoś pracuje na zmiany lub ma nieregularne godziny pracy? Taki system to wyciąganie pieniędzy z kieszeni rodziców.
Jak się dowiedzieliśmy, w efekcie zamieszania część rodziców z około 5 tys. gdyńskich przedszkolaków nie podpisała nowych umów, choć mieli na to czas do 1 stycznia. Toczą się też rozmowy mieszkańców z wiceprezydent Gdyni Ewą Łowkiel. Łowkiel tłumaczyła już na naszych łamach, że zmiany w systemie opieki nad dziećmi są koniecznością, a Gdynia wpro-wadza je, bo poprzednie regulacje mogły być unieważnione przez wojewodę.
Rozmowa z Zygmuntem Zmudą- Trzebiatowskim, radnym Gdyni
Rodzice skarżą się na nowe zwyczaje w przedszkolach.
Pomysł na podpisywanie umów między rodzicami a dyrekcją nie jest zły. Źle się jednak stało, iż rodzice musieli podjąć takie decyzje w pośpiechu i w okresie świąteczno- noworocznym. Wprowadziło to niestety nerwową atmosferę. Egzaminu nie zdali ponadto dyrektorzy niektórych placówek, strasząc rodziców karami i argumentując, iż przedszkole musi zarabiać.
Co można zrobić, aby wybrnąć z tej sytuacji?
Dyrekcja przedszkoli i rodzice muszą po prostu zachowywać się jak dorośli, poważni ludzie i prowadzić dialog, a nie utrudniać sobie życie. Sam mam dwójkę dzieci i wiem, jak to wygląda. Dyrektor przedszkola, do którego uczęszczają, powiedziała, iż nie będzie wygłupiała się i czekała na rodziców ze stoperem w ręku, aby nakładać kary. Naprawdę dużo zależy od dobrej woli obu stron.
Uwaga na Instagram - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?